poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Zawieszam i zapraszam!

Witam tych, którzy jeszcze tu są i odwiedzają bloga. Niestety z bólem serca muszę go zawiesić. Nie będę wam kłamać, że wywaliłam się, bo to nie prawda. Mam w sobie dużo pomysłów i weny, jednak ten blog jest czystym szaleństwem tyle pomysłów wprowadziłam na raz i to zupełnie nie potrzebnie, siejąc tylko przy tym zamieszanie!  Dlatego nie będę ciągnąć tego dłużej. Nie smućcie się jednak kochani!  Są i dobre wiadomości! :3 
Od teraz prowadzę tylko jednego bloga i będzie nim 
fairy-tail-bo-cie-mam.blogspot.pl 
Tutaj też jest NaLu! ;) 
Druga wiadomość jest taka, że jednak nie podrzucam całkiem tego bloga, może za jakiś czas lub gdy skończę bloga powyżej, na nowo (tym razem bardziej ułożę to wszystko) spróbuję z tym blogiem. Oczywiście wszystkie rozdziały napisze na nowo. 
To byłoby na tyle :3 serdecznie zapraszam do dalszego czytania moich "wypocin", dziękuję za spędzony razem czas i przepraszam za swoje byłe nie ogarnięte "ja".  Jeszcze raz dziękuję wszystkim!

niedziela, 25 października 2015

44. Spokojny dzień

Następnego dnia Lucy razem z Natsu dotarli do Hosenki , miasta w którym wcześniej mieszkała blondynka.
- Natsu obudź się jesteśmy na miejscu - delikatnie próbowała go obudzić, wciąż nie mogła w to uwierzyć. Odzyskała go, jest teraz z nią i ma się wszystko ułożyć. Wysiedli z pociągu i chłopak automatycznie odzyskał energię. 
- Jesteśmy na miejscu! - krzyczał uradowany. Nienawidził środków transportu , jednak tym razem nie narzekał po prostu cieszył się, że jest z Lucy. Długą już przeszli drogę. Śmierć ojca Lucy, smoki , niebieski płomień, szkoła , Hitomi , Zeref , a potem amnezja Natsu. Dzięki tym przeżyciom już nie są tacy sami. Może pora na zakończenie przygód? Nie. Przygoda trwa do samego końca. Całe życie to jedna wielka przygoda którą trzeba przeżyć. Chłopak złapał Heartflię za rękę. Nie chciał już jej nigdy spuszczać z oczu.
- Natsu to nie jest sen prawda? - spytała dochodząc do domu.
- Nie to rzeczywistość, przepraszam za wszystkie szkody - zbliżył ją do siebie i pocałował. Obojgu tego brakowało. Ta pustka w sercu Natsu została zapełniona, nikt inny nie potrafił jej zapełnić tylko Lucy. Kiedy zakończyli pocałunek blondynka otworzyła drzwi do domu. 
- Natsu tylko nie zrób od razu bałaganu proszę... - powiedziała zrozpaczona widząc jak Salamander zbliża się do lodówki.
- Lucy może ty dziś coś ugotujesz? - spytał. Dawno już nie jadł kuchni blondynki a bardzo ją lubił. Ten cały wyjazd przypominał jak dłuższe wakacje tylko dla nich. 
- No dobrze - uległa i zrobiła stos naleśników z syropem klonowym lub dżemem. Sama zjadła z dwa , trzy? Resztę jak zawsze pochłonął smoczy zabójca.
- I to się nazywało coś pysznego - poklepał się po brzuchu. Już dawno w ich życiu nie był tak spokojnego dnia. A może wszystko się ułoży? I każdy dzień jak dziś będzie spokojny? Dziewczyna zabrała się za sprzątanie , chłopak zaszedł ją od tył i delikatnie przytulił.
- Chodźmy zwiedzić miasto - odwróciła się i dała mu całusa. 
- Tylko skończę - różowo-włosy nie należał jednak do cierpliwych osób, wziął ją na ręce i wyniósł z domu. 
- Natsu...- powiedziała zdziwiona. - Dam radę iść sama , możesz mnie postawić - zrobił to o co prosiła. Jednak nie puszczał jej ręki. 
- Lucy my byliśmy już tu prawda? - skądś kojarzył to miejsce.
- Tak, pamiętasz gdy zdobyłam Lokiego? To w tym mieście. - na samą myśl o wspomnieniach uśmiechnęła się szerzej. Zwiedzili trochę miasta i poszli w stronę polany. Położyli się na trawie i spoglądali w bez chmurne niebo. 
- Natsu pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - 
- Pewnie , kupiłaś wtedy mi i Happiemu obiad - blondynka roześmiała się, zawsze pamięta wszystko po jedzeniu. 
- Zobacz ile czasu już się znamy i ile mamy przygód - pochyliła się nad nim.
- Lucy nie myśl o tym co było. Ale o tym co jest nasza przygoda się jeszcze nie kończy - podniósł się i oparł swoje czoło o jej , spoglądając w brązowe tęczówki.
- Ty wtedy naprawdę mnie zdradziłeś z Lisanną? - sama nie wiedziała czemu zadała to pytanie, w końcu sama nie chciała znać na nie odpowiedzi.
- Lucy... - zaczął nie pewnie. Nie chciał jej okłamywać ale co było lepsze? Powiedzieć jej prawdę , żeby płakała. - Nie zrobiłem tego , ona zmyśliła - okłamał ją. Lucy spojrzała niedowierzając.
- To nie sen prawda? - była pewna , że to zrobił a tym czasem to kłamstwo. Cieszyła się , że to nie prawda i , że są razem.
- Nie - uśmiechnął się. - Teraz moja kolej - cały czas się jej przyglądał. Czuł lekkie poczucie winy. Jednak wolał to uczucie niż znów patrzeć na jej łzy. - Do kogo należysz? - szepnął pochylając się nad leżącą Lucy.
- Do ciebie - odpowiedziała lekko zaczerwieniona.
- Dobra odpowiedź - powoli delikatnie obdarowywał jej obojczyk całusami. Następnie szyja , aż przyszedł czas na jej usta, jednak zatrzymał się. Popatrzył w jej oczy i po prostu się przytulił się do niej.
- Nie pozwolę byś więcej cierpiała, obiecuję że będę się Tobą opiekować na dobre i na złe - dziewczyna roześmiała się lekko. 
- Natsu to brzmi jak przysięga małżeńska - 
- Mówię poważnie, nie pozwolę żeby coś Ci się znowu stało. Jesteś całym moim życiem Lucy - zdziwiona patrzała na niego. 
- Kiedy ty tak wydoroślałeś? - spytała. 
- Każdy musi w końcu dorosnąć , a jeśli chodzi o tamto nie traktuj tego jak przysięgę małżeńską. Będziemy mieli lepszą - złożył na jej malinowych ustach delikatny lecz namiętny pocałunek. Wtuliła się w niego i nasłuchiwała bicia jego serca, które biło tylko dla niej. Udało jej się go odzyskać i teraz wie ile naprawdę dla niej znaczy. Z pewnością oboje oddali by za siebie życie bez wahania.  Tylko czy ten piękny szczęśliwy dzień może się nie kończyć i trwać już zawsze? Teraz gdy mają siebie nawzajem są najszczęśliwsi na świecie. Jednak jedna rzecz nie dawała Lucy spokoju nawet w takiej chwili. Co z Zerefem? Będzie musiała powiedzieć Natsu o pokrewieństwie... Tylko jak? 
- Lucy - z zamyśleń wyrwał ją głos ukochanego.
- O czym tak myślisz boisz się czegoś? - spytał patrząc w jej czekoladowe oczy.
- Nie. Już nie boję się niczego - przyłożyła swoją dłoń na jego rozgrzanym policzku.
- Nie opuszczę Cię już , mogę nawet to przyrzec - pocałował ją długo i namiętnie. Teraz to ona leżała na trawie , a on nad nią.
- Natsu... - spoglądała w jego zielone oczy. Miały w sobie coś innego, coś magicznego. Chłopak wykorzystał jej nieuwagę i zaczął ją łaskotać.
- Natsu! Natsu przestań! - krzyczała , prosiła z łzami w oczach. Próbowała mu się wyrwać jednak na próżno.
- Mam przestać? - spytał robiąc maślane oczy. - A co będę z tego miał? - zrobił minę niewinnego dziecka. Czekał na odpowiedź dziewczyny, cały czas przygotowany był do ponownych łaskotek.
- A co byś chciał? -
- Lucy! - ponowie zaczął ją łaskotać. Tym razem odegrała mu się. Szczęśliwi zaczęli oglądać piękne niebo. Nie często zdarzał się taki dzień jak dziś. 
- Lucy śpisz? - delikatnie szturchnął dziewczynę.
- Nie , coś się stało? - 
- Chodźmy do miasta spójrz! - wskazał na wybuchające fajerwerki. Słońce powoli zachodziło za horyzontem a miasto zaczęło zabawę festiwalową. Podnieśli się i dalej nie puszczając się za rękę , poszli świętować razem z miastem. 
- Natsu chcę iść do wróżki! - zapowiedziała uśmiechnięta. Nie chętnie puścił ją. - Nie martw się wrócę za pięć minut! - krzyknęła i pobiegła w stronę średniego namiotu. Chłopak w tym czasie szukał czego dla ukochanej.
- To jej się spodoba - szepnął. 
Lucy delikatnie weszła do namiotu wróżki.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie , wróżka tylko gestem ręki nakazała jej podjeść bliżej. 
- Witaj moje dziecko wyciągnij prawą dłoń - blondynka podała jej dłoń na której kiedyś widniał znak Fairy Tail.  - Odwaga , szczera miłość, oddane serce tak tak...- nagle umilkła. 
- Czy coś się stało? - spytała lekko zaniepokojona.
- Drogie dziecko naciesz się czasem który jest teraz i daje Ci tak wiele szczęścia. Już niedługo nadejdzie cierpienie , jednak nie widzę jego końca to czy się skończy i jak zależy tylko od was. A teraz idź do niego do Króla Ognia  - dosyć przestraszona wyszła z namiotu. Spoglądała na swoją dłoń którą jeszcze przed chwilą trzymała wróżka. Na jej prawej ręce znów pojawił się znaczek gildii. 
- Lucy! - usłyszała głos ukochanego i spojrzała w jego kierunku. - Proszę! - podał jej wielkie jajo z morskimi falami. 
- Co to jest? - nigdy nie widziała takiego jajka. Wiedziała jak wyglądają jajka exceedów, dlatego wiedziała że to nie to. 
- Jajko! Jestem pewien , że coś się z niego wykluje! - szczęśliwy dźwigał prezent. Zwiedzili jeszcze trochę stoisk , obejrzeli pokaz fajerwerek i wrócili do domu. To był udany dzień. Lucy całkowicie zapomniała o wróżbie i czarnym magu. Cieszyła się obecnością ukochanego. Tylko to się liczyło. Dziś znowu dzieliła łóżko z Natsu, druga połowa łóżka nareszcie przestała być pusta.
- Lucy - położył ją na łóżku i zaczął obdarowywać pocałunkami. Kochał ją.
- Nie jeszcze nie na to pora - uśmiechnęła się chytrze i przytuliła. Chciała na razie zachować między nimi dystans , nie udało jej się to jak zawsze , ale w tej kwestii wygrała. On uśmiechnął się Lucy taka była, a on to szanował i również za to kochał.
- Kocham cię - wyszeptał i złożył na jej czole delikatny pocałunek. Chłopak szybko zasnął i zaczął chrapać. Lucy udało się wyjść z mocnego uścisku Salamandra i poszła się wykąpać , ułożyła jajko w bezpieczne oraz ciepłe miejsce , położyła ciuchy ukochanego we właściwym miejscu i położyła się spać. Gdy już się położyła spojrzała na różowo-włosego. Był teraz taki delikatny, bezbronny. Musnęła jego wargi swoimi i wtuliła się w rozgrzane ciało. Brakowało im takiego spokojnego dnia. Dopiero teraz zaczęła rozmyślać o wróżce i jej przepowiedni. Jeśli miała rację muszą nacieszyć się wolnymi chwilami. Zamknęła oczy i usnęła w ramionach chłopaka.
Więc mamy kolejny rozdział! :3 Trochę mnie nie było... Było spowodowane to moim wyjazdem do Niemiec gdzie nie miałam o zgrozo internetu ;-; Więc dziękuję za to , że jesteście! Zachęcam do komentowania! :3

sobota, 3 października 2015

43. Ślub

~~Lucy
Wstałam bardzo wcześnie. Z emocji nie mogłam po prostu spać. Denerwowałam się. To już dzisiaj , za kilka godzin wszystko się okaże. 
- Lu-chan nie śpisz? - spytała mnie przyjaciółka sennym głosem. 
- Wiesz tak jakoś  nie mogę, to chyba przez te nerwy - podeszłam do lodówki , do wcześniej zrobionej kawy musiałam dodać mleka. - Mleko się skończyło pójdę kupić nowe - ubrałam bluzę z kapturem i wyszłam nie czekając na zdanie Levy. Znałam dobrze Magnolię, weszłam do sklepu i szukałam alejki z mlekiem. Nagle zauważyłam Lisannę, muszę uważać jeśli mnie zobaczy może coś podejrzewać. Szybko chwyciłam kartonik z mlekiem , zapłaciłam i wyszłam. Wychodząc natknęłam się na Happiego.
- Lucy! Wczoraj szukałem Cię pół nocy ! Gdzie byłaś? - kotek przytulił się do mnie. 
- Spałam u Levy, byłam bezpieczna spokojnie - pogłaskałam przyjaciela. - Muszę już iść bo Levy na mnie czeka - spojrzałam na kartonik mleka w ręce. 
- Będziesz dziś na weselu? Proszę nie może cię tam zabraknąć! - błagał mnie.
- Nie będzie mnie. Dziś popołudniu wracam do swojego domu. Magnolia to nie jest już mój dom Happy. Każdy żyje teraz swoim życiem , gdybym tu została mogłabym sprawiać kłopoty - przytuliłam go , pożegnałam się i poszłam. Czy na pewno dobrze robię? Może powinnam zostać? W końcu tyle już na niego czekam , tęsknie. Jeżeli on do mnie wróci , to co dalej? Wybaczyć mu od razu? Nie wiem.... Spojrzałam w niebo. Zwykle słoneczne niebo dziś pokryło się ciemnymi chmurami. Szukałam odpowiedzi , jednak nie czułam , ze zbliżam sie do niej. Wręcz przeciwnie czułam jak oddalam się od rozwiązania. Założyłam kaptur na głowę czując pierwsze krople wody. Nie wiem co mam robić... Jedyne czego jestem pewna to , że chcę poznać prawdę. 
~~~ W tym samym czasie u Levy
- Jak dobrze , że jesteś - niebiesko-włosa przytuliła się do dobrze zbudowanego chłopaka. 
- Coś się stało mała? - spytał lekko zdziwiony.
- Wydaje mi się , że Lucy się poddała musimy przyśpieszyć plan. Jeśli ona wyjedzie to koniec - wytłumaczyła Gajeelowi.
- Levy Natsu jest znowu na misji i wróci dopiero na ślub. - poinformował ją. Widział jak jej uśmiech znika z twarzy. Martwił się o nią.
- Muszę jakoś zatrzymać tu Lu-chan - była może drobna , ale kryła w sobie ogromną siłę i potencjał. To mu się w niej podobało najbardziej.
- Trzymajmy się planu. Przyjdźcie z Lucy na ślub. Wszystko okaże się w kościele, będzie widowisko gihi - uśmiechnął się by dodać jej odwagi.
- Masz rację - wtuliła się w umięśniony tors chłopaka. On pogłaskał ją po głowie, wdychając zapach jej perfum. Kochał ją , a ona go mimo , że nie potrafili tego sobie wyznać. Nagle usłyszeli otwieranie się drzwi. W sekundzie od siebie odskoczyli lekko czerwieniąc.
- Wróciłam - usłyszeli głos Lucy.
- To ja już pójdę widzimy się popołudniu mała - szepną i wyszedł z domu, minął blondynkę ze spuszczoną głową.
- A temu co? Nie  potrafi nawet "cześć" powiedzieć? - komentowała Lucy.
- Lu-chan - uśmiechnęła się do niej przyjaciółka. - Płakałaś prawda? - przyjrzała się jej lekko napuchniętym i czerwonym oczom.
- Nie prawda - spuściła wzrok i podeszła do lodówki odstawić zakup.
- Może zostaniesz na ślubie i sama zobaczysz jak się wszystko potoczy? -
- Nie wiem co robić Levy. - znów spuściła wzrok w podłogę. - Zależy mi na nim kocham go, chcę dowiedzieć się prawdy czy jest tylko pod wpływem zaklęcia. Ale jeśli mam rację i go uratujemy jak mam mu spojrzeć w oczy? To boli Levy... Cholernie boli bo mnie zdradził! - nie wytrzymała i ponownie z jej czekoladowych oczu płynęły łzy. Niebiesko-włosa podeszła i przytuliła blondynkę.
- Wszystko się wyjaśni gdy spojrzysz w jego oczy, damy radę -
- Levy-chan ja zostanę na ślubie , chcę się przekonać na własnych oczach. Kiedy już Lucy się uspokoiła zjadły śniadanie i zaczęły przygotowywać się do ślubu. W południe do drzwi zapukał Gajeel.
- Levy masz już to antidotum? Natsu wrócił. - oznajmił. Dziewczyna szybko mu podała fiolkę objaśniła , że musi mu dolać chociaż ze trzy krople.
- Dobra rozumiem idę gihi - spojrzał jej w oczy, była już w sukience i jego zdaniem wyglądała naprawdę pięknie. Z wiadomych powodów Levy czując jego wzrok zarumieniła się. Nagle chłopak zbliżył się do niej. Delikatnie musnął jej usta. - Idę - wyszedł szybko z domu. Niebiesko-włosa stała cała czerwona dalej nie mogąc , przyjąć wiadomości co zrobił chłopak. Lucy tylko przyglądała sie za ścianą całej sytuacji.
- Ja wiedziałam , ze coś jest na rzeczy! - podeszłą i uściskała przyjaciółkę , cieszyła się jej szczęściem.
- Dobra chodźmy już lepiej ! - zawstydzona pociągnęła blondynkę i wyszły z domu. Były już gotowe. - Lucy zapomniałam Ci powiedzieć , nie wiem dokładnie jak szybko zacznie działać antidotum. -
- Wiem , kiedy spałaś sprawdziłam w Twojej książce. Spokojnie jesteśmy przed czasem wszystko będzie dobrze - próbowała zachować zimną krew. Teraz nie było już odwrotu. Kiedy doszły Levy wpadła na dość ryzykowny pomysł. Do pomieszczenia gdzie jest Natsu może wchodzić tylko Lis albo chłopacy, jej jeszcze nie ma , więc nie pogniewa się jak pożyczymy jej suknię na chwilę - Lucy nie miała już nic do stracenia. Poszły do pomieszczenia i Levy przebrała przyjaciółkę w suknię ślubną.
- Jesteś pewna , ze wszystko jest dobrze? - pytała nie pewna.
- Idealnie. Odwróć się w moja stronę - posłusznie odwróciła się. Wyglądała przepięknie. Suknia podkreślała jej kształty i talię. Welon delikatnie i szykownie przemontował się na jej głowie. Wyglądała jak prawdziwa śliczna panna młoda.
~~~
Byłem w kościele , mieliśmy osobne pokoje z Lis. Ostatnie poprawki i gotowe. Przebrany w garnitur już miałem wychodzić kiedy poczułem zapach Gajeela.
- Czego chcesz? - spytałem lekko ostro.
- Jak zawsze nie zawodny Salamandrze - podszedł do mnie pokazując napój trzymany w ręce.- Jeden kieliszek? - spytał machając wódką. Co mi szkoda? Może trochę się odstresuje.
- Kieliszki są w szafce u góry - dobrze pamiętałem gdzie je schowałem przed Lis. Gajeel przyniósł już napełnione. Szybko nie wiele myśląc wypiłem duszkiem swój.
- Dzięki - odwróciłem się do lustra jeszcze raz sprawdzając czy wszystko gra.
- Natsu Lisanna nie jest w ciąży - spojrzałem zdziwiony na niego. - Oszukała Ciebie i innych - poczułem złość. Nie rozumiem dlaczego ona miała to zrobić? W końcu ją kocham!
- Po co miałaby to robić? Kocham mnie a ja ją - a może to on kłamie? - Chcesz zepsuć mi ślub? - spytałem spoglądając nieprzyjemnie na niego. Może był po prostu zazdrosny?
- Wierz w co chcesz. Powiedziałem prawdę, resztę już powiedzą Ci one - wyczułem znajome zapachy. Jeden należał do Levy a drugi... Drugi był delikatny i przyjemny dla mojego czułego nosa. To była Lucy. Tylko ona weszła do pokoju.
- I co udało się? -pojawiła się Lucy w białej sukni. Dlaczego ona ma na sobie suknię Lis?
- Oszalał! Nawet nie wierzy mi w to , że go okłamała. - Gajeel skierował się w stronę wyjścia.
- Lucy dlaczego tu jesteś? - spytałem zdziwiony. Ta sytuacja była dziwna.
- Nic nie pomaga , naprawdę nie pamiętasz? - podeszła do mnie i położyła swoją dłoń na moim policzku. Spojrzała mi w oczy. - Nic nie pamiętasz? - chciała mnie pocałować , lecz w porę ją od siebie odsunąłem.
- Przepraszam nie mogę i nie pamiętam - uśmiechnęła się do mnie a w jej oczach szkliły się łzy.Wybiegła z pokoju. Coś znowu kazało mi za nią pobiec. Nagle moje nogi same zaczęły podążać za blondynką. Natknąłem się na Gajeela.
- Gdzie ona jest?! - szybko spytałem ten mi wskazał miasto. Wybiegłem z kościoła i nagle się zatrzymałem. Musiałem wracać do swojej narzeczonej.
~~
Siedziałam w pokoju Lisanny. Szybko ściągnęłam z siebie suknie przy pomocy Levy-chan. Chciałam jak najszybciej uciec.
- Wrócił do kościoła niech wybiegnie tyłem - szepną za drzwiami Gajeel.
- Dziękuję Gajeel - powiedziałam lekko zapłakanym głosem. Pomagał mi mimo , że nie musiał. Przebrana w swoje rzeczy dostałam klucz od Levy i wyszłam tylnym wyjściem. Za dziesięć minut Natsu weźmie ślub. A ja? Ja już nic na to nie poradzę. Poszłam do domu przyjaciółki. Pożegnałam się z nią wcześniej , dlatego spakowałam swoje rzeczy ubrałam dżinsy i bluzę czarną z kapturem. Wychodząc z jej domu , niebo płakało razem ze mną.Wielki Magnolski zegar wybił piętnastą . Ślub się rozpoczął. Wracam do siebie muszę sobie na nowo ułożyć życie.
~~
Lisanna lekko podenerwowana szykowała się do ślubu. Fryzura gotowa, makijaż gotowy i biała suknia założona. 
- O niczym nie zapomniałam ? - spytała siostrę. Miara podała jej białe pantofelki. - No tak buty! Dziękuję Mira! - panna młoda gotowa do ślubu ruszyła w stronę drzwi. Za kilka minut jej marzenie się spełni zostanie żoną Natsu. Wyszła z pomieszczenia, do ołtarza prowadził ją brat. Wszyscy goście wstali i zaczęli podziwiać suknie Lisanny. Biało-włosa już widziała swojego narzeczonego przy ołtarzu. Czuła się spokojna i jak zwyciężczyni. To ona wygrała z Lucy. Brat jak należy przekazał ją różowo-włosemu. Teraz oboje stalli przy księdzu który już zaczął zaślubiny. Czas na przysięgę małżeńską i obrączki. Za moment będzie żoną. Nagle poczuła jak pan młody się trzęsie.
- Natsu coś się stało? - szepnęła. 
~~Natsu
Przez moją głowę przeleciały wspomnienia a w nich blondynka , która jeszcze chwilę temu zdawał się być tak nieznajoma. Co ja wyprawiam? Powiedziałam coś takiego Lucy? Czemu dlaczego do cholery?! Poczułem jak moje ciało zaczęło się strząść. Musze jakoś uciec. Odwróciłem głowę w stronę gości. Chciałem znaleźć w tym tłumie czekoladowe oczy i blond włosy. Jednak na nic.
- Natsu coś sie stało? - usłyszałem szept Lis.
- Ja przepraszam. - puściłem jej dłonie i sprintem skierowałem się w stronę wyjścia. Lucy... Lucy! Dlaczego dałem się to wplątać?! Muszę ją znaleźć. Muszę przeprosić wszystko wyjaśnić. Gdzie ona może być? Jednak nie oddaliłaby się za daleko , może jest w swoim starym mieszkaniu? Sprawdziłem i dostałem ochrzan bo ktoś inny już tam mieszka. Stanąłem na środku miasta. 
- LUCY! - wykrzyknąłem. Gdzie ona może być?! Sprawdziłem rzekę , most , polany , nigdzie nie mogę jej znaleźć. Co ja robię ze swoim życiem. Zraniłem ukochaną , zostawiłem narzeczoną i siedzę na stacji , mając tą głupią nadzieję , że jednak uda mi się tu odnaleźć Lucy. Nagle poczułem jej zapach. Spojrzałem w tamtą stronę, a tam ona. Lucy czekała na pociąg z czerwonymi od płaczu oczami. 
- Lucy - szepnąłem. Odwróciła swoją głowę. Widziałem jak do jej oczu napływały łzy. Nienawidziłem gdy płakała. Podeszłem do niej. 
- Przepraszam - przytuliłem ją. Wtuliła się w mój tors i zaczęła płakać. - Kocham Cię, wybacz mi - z moi oczu również płynęły łzy. Nie chciałem jej stracić. Dopiero teraz miałem w ramionach mój cały świat. Niespodziewanie oderwała swoją głowę i spojrzała mi w oczy. Przestraszyłem się wpatrywała sie we mnie jak bez emocji. Nagle w końcu uśmiechnęła się.
- Wybaczam Ci , kocham Cię dobrze , że już wróciłeś - mocniej wtuliła się w mój tors. Pociąg zajechał na peron. - Jedź ze mną - powiedziała mimo łez, ciągle się uśmiechając. Zgodziłem się. Czas razem nam się przyda. Bez żadnych "ale" wsiadłem do najgorszej rzeczy na świecie. Gdy jeździłem z Lucy czułem się spokojny dlatego zasypiałem. Mam nadzieję , że teraz wszystko będzie dobrze. Sprawię aby już zawsze się uśmiechała, abyś już nigdy nie płakała. Obiecuję Ci to Lucy. Kocham Cię i nigdy nie opuszczę.
Przepraszam za nieobecność, jednak grypa daje swoje znaki. Niestety... Ale już wszystko dobrze a jako wynagrodzenie daję wam rozdział trochę dłużysz  ;) Dziękuje za komentarze i zachęcam do komentowania bo motywuje! :3

środa, 23 września 2015

42. "Tak ma teraz wyglądać moje życie?"

Happy jeszcze spał. Co chwilę spoglądałam na śpiącego Natsu , byłam pewna przez ten cały czas , że go kocham i chcę odzyskać. Jednak gdy go zobaczyłam poczułam ból w sercu. W końcu mnie zdradził i sam się do tego przyznał. Czy mogę mu ufać? Nie wiem... Czuję się taka niepewna. Może nie powinnam już więcej ingerować w jego życie? Nagle zauważyłam na jego twarzy lekki grymas.
- Lu...cy po...móż... - usłyszałam cichutkie szepty.To było dla mnie jak kubeł zimnej wody. Jeśli mam rację chcę go uratować. Jednak nie wiem czy mu wybaczę, chcę i to bardzo, ale gdy widzę go wszystko powraca. Tamte uczucia gdy się przyznał i słowa Lisanny. Nie poczułam kiedy z moich oczy zaczęły płynąć łzy. Zależało mi i kochałam go, ale zaufanie... zaufanie zniknęło. Korzystając z okazji kiedy oboje spali wyciągnęłam swoją powieść. Nie mogę zbyt długo rozmyślać o swoich uczuciach bo spanikuję. Próbowałam coś napisać , dopisać , zmienić lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Nie mogłam przestać spoglądać na różowo-włosego.
- Lucy - nagle obok pojawił się gwiezdny duch.
- Cześć Loki - uśmiechnęłam się dosyć nie pewnie widziałam jego wzrok na Natsu. Nienawidził go za to jak mnie skrzywdził. Przez te kilka tygodni zbliżyliśmy się do siebie , jednak ja wciąż myślałam tylko o smoczym zabójcy.
- Mogę go wziąć na inne siedzenie - uśmiechnął się szyderczo i nie czekając na moją odpowiedź zabrał różowo-włosego. Rzucił go na siedzenie obok, można było porównać Natsu do worka z ziemniakami. Tak przynajmniej obchodził się z nim Loki.
- Nie musiałeś,  naprawdę - nagle Natsu zaczął się przebudzać.
- Co ? Jak? - wystarczyło jego jedne spojrzenie i zaczęłam płakać. Nie mogłam już patrzeć w te zielone tęczówki. Wszystko wracało. Przyjaciel "pomógł" różowo-włosem usnąć.
- Dalej chcesz wrócić do Fiary Tail i patrzeć na niego codziennie? Lucy chce dla Ciebie jak najlepiej, nie wracaj tam. On Cie zostawił , zdradził zmarnował swoją szansę. Teraz daj swoje serce mi ja go nie skrzywdzę - przytulił mnie. Obchodził się czasem ze mną jak z jajkiem. Jednak miał rację. Nie mogłam patrzeć Natsu w oczy bo wszystko wraca. Gdy spał coś we mnie pękało jednak to te zielone tęczówki , zabiły mnie. Nawet jeśli Natsu jest pod wpływem klątwy zdradził mnie z własnej woli, wtedy był o wolnych myślach i czynach. Może za jakiś czas ale na razie nie mogę zapomnieć o tym.
- Ja wiem Loki - szybko odpowiedziałam dalej płacząc.
- Już, już moja gwiazdko - zaczął głaskać mnie po głowie. W tym samym czasie Happy się obudził , jednak zapłakana nie zwróciłam na niego uwagi.
- Lucy coś się stało? W końcu odkryłaś że jesteś gruba? - nawet jego żarty nic nie zmieniały miałam ochotę tylko na płacz. Kiedy już się uspokoiłam, oparłam głowę o siedzącego na miejscu Salamandra , Lokiego i zasnęłam. Te emocje wykańczają. Przespałam kilka godzin.
- Lucy księżniczko wstawaj - obudził mnie głos przyjaciela. Spojrzałam na krajobraz za oknem , zbliżaliśmy się już do Magnolii. To cudowny widok widzieć ją nocą.
- Loki możesz już wracać dam sobie radę - odesłałam chłopaka do świata duchów. Spojrzał tylko na mnie upewniając się i zniknął.  Usłyszałam głos konduktora.
~Niedługo przystanek Magnolia~
Happy spojrzał na mnie z błagającą miną. 
- Lucy wysiadasz z nami i wracasz do Fairy Tail prawda? - lekko posmutniałam. Nie mogę mu robić nadziei.
- Tak wysiadamy razem , ale nie wracam do Fairy Tail - odpowiedziałam nie ukazując smutku.
- Lucyyy proszę - kotek przytulił się i zaczął płakać. 
- Będzie dobrze dacie sobie radę , wierzę w was - pocieszałam go. Nie mogłam sobie pozwolić na kolejną chwilę słabości. Pociąg stanął. Wyszłam pierwsza nie chcąc patrzeć w oczy Natsu. Spojrzałam na gwiezdne niebo. 
- Nigdy więcej...- usłyszałam głos Natsu. Zaśmiałam się cicho. Ciągle to powtarzał. Odwróciłam się w ich stronę będąc już kilka metrów dalej. Niestety miałam pecha. 
- O Ty jesteś czekaj... Lucy! - zapomniał już o mnie. Nie powinnam się dziwić. 
- Natsu jak możesz nie pamiętać Lucy - 
- Trzymajcie się - szybko powiedziałam i chciałam jak najszybciej odejść. Czułam że jeśli zostanę z nimi jeszcze przez chwilę , wybuchnę płaczem. 
- Lucy - nagle poczułam szarpnięcie za rękę. 
- Zostaw mnie... - szepnęłam i wyrwałam mu się. Zbiegłam ze schodów kierując się w stronę domu Levy. Zatrzymałam się przed drzwiami przyjaciółki. Spojrzałam czy nikt za mną nie pobiegł. O czym ja w ogóle pomyślałam. Chciałabym żeby za mną pobiegł, jednocześnie nie chciałabym patrzeć mu w oczy. Idiotka... Idiotka... wyzywałam samą siebie i w pewnej chwili nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem. Nie mogłam się pokazać w takim stanie. Poszłam nad rzekę. Spoglądając w niebo leżałam i płakałam. Szare chmury zakryły świetliste gwiazdy , z nieba zaczęły spadać krople jedna po drugiej. Niebo płakało razem ze mną. Gdy już się uspokoiłam , cała mokra poszłam w stronę domu Levy. Tym razem zapukałam. Długo na reakcję nie musiałam czekać. 
- Lu-chan! - przywitała mnie z otwartymi ramionami. - Jesteś cała mokra! Szybko wchodź! - wepchnęła mnie do mieszkania. 
- Dziękuję - podała mi ręczniki i gestem ręki zaprosiła do łazienki. Wzięłam szybki , gorący prysznic. Przebrana w piżamę wyszłam z pomieszczenia. 
- Levy co robisz? - spytałam widząc jak skupia się na trzech książkach. 
- Jutro wesele musimy coś zrobić, jeśli mamy rację musimy uratować Natsu. Tworzę lekarstwo na klątwę Lisanny. - nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Jestem jej wdzięczna za pomóc i wiarę. Jednak co jeśli się mylę? 
- Ja otworzę - podeszłam do drzwi wejściowych i otworzyłam je.  
- Ghi cześć Lucy - wpuściłam chłopaka do środka.
- I jak masz jakieś informacje? - podeszłą do nas moja przyjaciółka.
- Zaraz chwila on jest w to wtajemniczony? - spytałam zdziwiona , nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. 
- Tak , Gajeel powiedział , że pomoże nam znaleźć informacje - wszyscy poszliśmy do salonu. Razem z Levy usiadłyśmy na kanapie , a smoczy zabójca na fotelu.
- Lisanna nie jest w ciąży. Widziałem jak wypycha sobie brzuch takim specjalnym , wypełniaczem czy coś, oraz jak robiła test ciążowy. Wynik negatywny rzecz jasna ghi - 
- To wspaniale prawda Lucy? - Levy cała szczęśliwa podbiegła i przytuliła chłopaka. Ja także cieszyłam się, że to wszystko to były tylko kłamstwa. Jednak prawdą było , że zdradził mnie i to było najgorsze. 
- To jak teraz chcecie mu podać antidotum? - byłam nie pewna. 
- Nie mamy pewności czy jej nie kocha , może nie mamy racji i to nie jest zaklęcie? Nie możemy tak ryzykować. - powiedziałam ciągle nie pewna. Bałam się tego wszystkiego. 
- Może jutro , przed ślubem Gajeel wypijesz z Natsu szampana a ja do niego dodam eliksir? - chłopak zgodził się. - Lucy nie bój się jeśli to zaklęcie , to nie dojdzie do ślubu. Jeśli ją kocha będziesz przynajmniej wiedziała - ja także ostatecznie się zgodziłam. Gajeel został z nami jeszcze jakąś godzinę. Rozmawialiśmy i dopinaliśmy plan na ostatnie szczegóły. Teraz muszę być dzielna i wytrzymać do jutra. Dam radę. 

~~Natsu
Nie wiedziałem co mam myśleć o zachowaniu przyjaciółki. Jakaś część mnie chciała abym pobiegł za nią. Jednak nie mogę tego zrobić Lis. Kocham ją. 
- Happy chodźmy do domu , Lis pewnie na nas czeka - uśmiechnąłem się do przyjaciela. Kotek był jakiś smutny.
- Natsu naprawdę nie kochasz już Lucy? - nie spodziewałem się takiego pytania.
- Nie pamiętam jej , nawet gdy próbuję. Czuje pustkę której nawet Lis nie wypełnia, ale nie pamiętam Lucy. - spojrzałem po raz ostatni w stronę , w której pobiegła blondynka i poszedłem w stronę domu.
- Ja dziś chce do Lucy , nie gniewaj się na mnie Natsu - mój przyjaciel wzniósł się w powietrze i poleciał. Nie jestem na niego zły sam , chętnie gdzieś bym poszedł. Nie mam jakoś ochoty wracać do domu. Może to co czuję do Lisanny to nie jest miłość? Nawet jeśli to jest w ciąży... Nie mogę jej zostawić. Jestem na nią skazany. Może gdyby nie to , nie byłbym z nią? 
- W końcu jesteś! - z zamyśleń wyrwał mnie głos narzeczonej. 
- Tak jestem - mruknąłem cicho. 
- Gdzie ty byłeś wiesz jak się martwiłam?! Wiesz że w moim stanie nie powinnam się denerwować?! A co gdyby coś mi się stało?! - znowu to samo... Żałuję że z Tobą Happy nie poszedłem. 
- Jestem zmęczony idę spać. Dobranoc - ruszyłem w stronę sypialni mimo krzyków biało- włosej. Ciągle to samo , nie ważne na ile pójdę , gdzie pójdę dzień w dzień to samo. Tak ma teraz wyglądać moje życie?

I jest gotowe! :3  Do następnego moi mili ! Zachęcam do komentowania bo motywuje ! 

poniedziałek, 21 września 2015

41. "Dostałam o wiele więcej, niż o co prosiłam."

Levy spędziła całą noc na poszukiwaniach w książce. Kiedy już straciła nadzieję udało się. Znalazła zaklęcie a bardziej klątwę, którą Lisanna rzuciła na Natsu. Teraz wszystko stało się jasne. Tylko jak wszystkim powiedzieć żeby uwierzyli jej? Przecież nie może wejść do gildii powiedzieć "Masz Natsu jesteś pod wpływem klątwy wypij". Nie może też zrobić czegoś przy czym biało-włosa by się zdenerwowała w końcu jest w ciąży. A może ciąża to też bzdura? Może różowo-włosy nie zdradził swojej ukochanej? Mimo podkrążonych oczu usiadła przy biurku i zaczęła pisać do przyjaciółki. A może Lucy przyjedzie znów do Magnolii? Teraz wszystko było możliwe. Jedyne co musiała zrobić McGarden to nie dopuścić do ślubu. Wysłała list z odpowiedzią i położyła się spać. Od dzisiaj ma dwa dni aby udowodnić wszystkim , że Natsu jest pod wpływem klątwy, oraz aby sprawdzić Lisannę. To będzie trudne z pewnością da sobie radę. Popołudniem wstała i ruszyła do gildii. Usiadła tym razem przy barze z książką , popijając sok pomarańczowy. Gajeel oczywiście tuż obok.
- Wróciliśmy! - z wielkim hukiem wpadł różowo-włosy. - Mira teraz bierzemy tą! - podbiegł z kartką do baru.
- Natsu może powinieneś zostać? Za dwa dni masz ślub , źle by było gdybyś się nie pojawił albo spóźnił - ostrzegła go. Z ciekawieniem przyglądała się Levy. Od kiedy Natsu pali się do roboty? Od jakiegoś czasu bierze obojętnie jakie byle iść na misję. Może kłócą się z Lis?
- Mira biorę tą zdążę na wesele -
- Happy - niebiesko-włosa zawołała przyjaciela. - Od kiedy Natsu tak świruje z misjami zbieracie na coś? - spytałam.
- Powiem Ci w tajemnicy. On po prostu ucieka przed Lis , to straszny potwór i nie potrafi ugotować rybki tak dobrze jak Lucy. O! Charla! - zauważył kotkę i pofrunął w jej stronę.
- Śledztwo prowadzisz? - spytał smoczy zabójca.
- Aż tak widać? - zażenowana przyznała się.
- Tak się tego nie robi. Gihi - uśmiechnął się złowieszczo. - Jeśli wyjaśnisz mi o co chodzi to z chęcią Ci pomogę - Levy ufała mu. Zabrała go za gildię i wszystko opowiedziała.
- Więc to tyle w skrócie -
- Nie lubię Salamandra , ale chcę żebyś się uśmiechała dlatego Ci pomogę - dziewczyna się lekko zarumieniła , nie spodziewała się czegoś takiego.
- Mamy dwa dni myślisz , że uda nam się coś znaleźć? -spytała niepewnie.
- Pewnie, Ja się zajmę naszymi gołąbeczkami a ty znajdź antidotum. Biorę się do roboty mała - nadymała lekko policzki , nie lubiła gdy ktoś nazywał ją "mała", jednak w jego wykonaniu nawet trochę jej się podobało. Jak powiedział tak zrobił. Teraz Levy musi czekać na wiadomość od Lucy. Ciekawiła ją jaka jest prawda oraz czy jej przyjaciółka zaryzykuje. Jeśli teraz przyjedzie sama przed sobą udowodni , że naprawdę kocha Natsu i będzie jej ciężko gdy się nie uda.

Lucy~~~

Wraz ze słońcem wstałam , odświeżyłam się i ruszyłam na trening. Na początek poranne bieganie , następnie magia i walka. Tak minął mi dzień. Przyzwyczaiłam się już do tego. Wróciłam wieczorem do domu. Wchodząc zauważyłam zarys pewnej postaci, siedzącej w salonie. Szybkim ruchem złapałam z klucze i zapaliłam światło.
- Boże Loki! Nie strasz mnie tak! - odetchnęłam z ulgą i podeszłam do przyjaciela.
- Przepraszam , po prostu dostałaś list i pomyślałem , że to coś ważnego. Dlatego odebrałem go i czekałem na Ciebie - szybko wzięłam do rąk list. Loki się nie mylił to było coś ważnego, przynajmniej dla mnie.
- Dziękuję Loki , czy możesz teraz zostawić mnie samą? Chciałabym się wykąpać i wiesz położyć - chłopak podszedł do niej, złożył na jej czole delikatny pocałunek.
- Nie masz Natsu , ale masz mnie. Ja nigdy Cię nie zdradzę i nie opuszczę -
- Wiem Loki - wtuliłam się w jego silne ramiona. Po kilku sekundach przyjaciel zniknął. Otworzyłam list i zaczęłam czytać. Nie mogę uwierzyć , że miałam rację. Tylko co ja mam teraz robić? Jutro jadę do Magnolii. Wstałam i wyszłam z domu. Kierowałam się na stację , aby sprawdzić jazdę pociągów. Jutro o świcie wracam do Magnolii , będę tam dopiero późnym wieczorem ale będę. Dotrę tam przed ślubem. Musze mieć nadzieję , że go odzyskam. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Gdy wróciłam do domku , zaczęłam się pakować. Szkoda , że tylko dwa dni w nim spędziłam. A może nie uda mi się odzyskać go i wrócę tu? Nie, nie muszę być dobrej myśli. To jedyne co teraz mam. Spakowałam swoje rzeczy i poszłam spać. Chcę aby wszystko się ułożyło. Natsu... nawet nie wiesz jak bardzo chcę Cię zobaczyć
Następnego dnia gotowa do wyjścia wzięłam plecak i ruszyłam w stronę stacji. Pociąg punktualnie zajechał na stację. Zajęłam miejsce w prawie pustym przedziale i zaczęłam się denerwować. Po mojej głowie chodziły najprzeróżniejsze myśli. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos konduktora.
- Tutaj będzie Panu lepiej i nie ma tylu ludzi -
- Aye! Damy sobie radę! - słysząc znajomy głos szybko odwróciłam głowę. To był Happy a z nim Natsu! Moja twarz zrobiła się cała czerwona. Na moje nieszczęście kotek mnie zauważył.
- Lucyyy! - wtulił się w mój biust. Jak ja mam spojrzeć Natsu w oczy? Denerwowałam się, ale z drugiej strony cieszyłam , że ich widzę.
- Cześć Happy - pogłaskałam kotka.
- Ha..ppy - usłyszałam głos męczącego się Natsu. Jak dobrze , że on ma chorobę lokomocyjną. Nie muszę się mu tłumaczyć ani rozmawiać. Mogę na niego spoglądać , a dla mnie to już wiele. Przyjaciel podniósł go.
- O już wiem! Lucy nie gniewaj się - kotek podniósł chłopaka i posadził obok mnie. Oczywiście Nastu gąbka długo nie wytrzymał w takiej pozycji i położył się. Jego głowa leżała na moich udach. Pamiętam. Często wracaliśmy w takiej pozycji. Głaskałam wtedy jego różowe włosy.
- Happy co w tu właściwie robicie? - spytałam próbując , zapomnieć o chłopaku.
- Byliśmy na misji. O patrz zasnął! - to rzadkie wydarzenie kiedy smoczy zabójca bez "pomocy" innych zasypia.
- Tak zasnął - odpowiedziałam spokojnie i łagodnie przeczesując jego włosy dłonią. Uśmiech sam się pojawił.
- Lucy, ja nie wiem co mam Ci powiedzieć... Widać , że kochasz Natsu i robiłaś pyszne rybki - zaskoczył mnie. Happy najczęściej się ze mnie nabijał pierwszy raz widział go jak płakał.
- Chodź - przytuliłam przyjaciela a on rozpłakał się na dobre. Podróż dopiero się zaczęła a już była dla wszystkich wyczerpująca. Nie mogę powiedzieć im na razie prawdy. Nie będę robić zamieszania , najpierw potrzebuję dowodów. Spojrzałam na krajobraz za szyby. Mijaliśmy teraz miasto w którym pierwszy raz spotkałam się z Natsu, nie zapomnę jak rozwalił pół portu walcząc. To był niesamowite. On cały jest niesamowity. W końcu jest spokrewniony z Zerefem. Czy czarny mag miał rację , że im większą posiądziesz moc tym bardziej się zagubisz? Tego jeszcze nie wiem. Ale muszę uważać. Na razie chcę jeszcze raz odzyskać Natsu. Dopiero teraz zauważyłam , że kotek także zasnął. Przeczesałam jeszcze raz włosy chłopaka.
- Kocham Cię - uśmiechnęłam się i cichutko szepnęłam. Może mi sie wydawało ale zauważyłam lekki uśmiech, na jego śpiącej twarzy. Niesamowite , że jechał tym samym pociągiem. Jeszcze niedawno chciałam go zobaczyć , udało mi się. Nawet dostałam o wiele więcej, niż o co prosiłam.

Jak na razie daję radę ^.^ Mam kilka rozdziałów napisanych w przód więc spokojnie ;). Zapraszam do komentowania i czytania.

niedziela, 20 września 2015

40. Paranoja czy prawda?

Lucy~~
Wędrowałam po kraju nie chciałam się nigdzie zatrzymywać , potrzebowałam czasu , spokoju i trochę samotności. Nocowałam na polanach, w lesie, najczęściej pod gołym niebem. Postanowiłam nie marnować czasu na płakanie, gryzienie sobie rąk z bólu. Zajęłam się treningiem. Duchy chętnie mi pomagały i mnie wspierały. Mimo wszystko udawałam silną. Dnie spędzałam na treningu a noce... właśnie noce. Noc była najcięższa. Właśnie wtedy Twoje myśli , wspomnienia przygniatają Cię. Natsu... nie zapomniałam o Tobie. Nie było jeszcze takiej nocy , żebym nie myślała o nim. Moje ciało i magia uległy poprawie jestem silniejsza. Została jeszcze psychika... Nie zauważyłam kiedy moje powieki zsunęły się i zasnęłam. Obudziły mnie pierwsze promyki słońca. No cóż kończy się zapas jedzenia i przydało by się pójść na jakieś małe zakupy. Zgasiłam resztki ogniska, z wczorajszego wieczoru i biorąc na plecy średnich rozmiarów plecak, ruszyłam w stronę najbliższego miasta. Nadchodzi jesień i musiałabym zacząć myśleć o zatrzymaniu się w jakimś stałym mieszkaniu. Będąc w mieście szybko zauważyłam , atrakcję miasta "górskie łaźnie". Już byłam pewna jakie miejsce odwiedzę jako pierwsze. 
- Lucy uważaj - usłyszałam za sobą znajomy głos. 
- Niby na co Loki? - zmusiłam się na uśmiech , żeby się o mnie nie martwił. Moje duchy także zauważyły , że działo się coś nie dobrego. Jednak nie chcę ich martwić dlatego przy nich udaję. Nale poczułam jak moja noga się potyka i upadła bym , gdybym nie silne ramiona przyjaciela. 
- Właśnie na to. Idziesz i nie zwracasz uwagi na wszystko inne. Jesteś jak dziecko... - dość mocna krytyka... Jednak miał rację. 
- Spokojnie będę już ostrożniejsza , dlatego możesz już znikać - dalej brnę w to udawanie. Dlaczego oszukuję samą siebie? Nie znam odpowiedzi...
- Pomogę Ci znaleźć mieszkanie - 
- Nie musisz dam sobie radę - chciałam aby zniknął , jeszcze trochę i naprawdę zobaczy , że jest ze mną źle a tego nie chcę. Nie chce aby ktokolwiek się o mnie martwił. 
- Chodź za mną razem z duchami jesteśmy tutaj i znaleźliśmy już coś odpowiedniego dla naszej kochanej Pani - uśmiechnął się. Próbował mnie rozweselić , a to oznacza , że zrozumiał. Posłusznie poszłam za nim. Zaprowadził mnie do domku na skraju miasta. Mały ale w pełni wystarczający jak dla mnie. - Podoba Ci się? - spytał widząc moje lekko zszokowane oczy. 
- Tak jest idealny , tylko musi kosztować dosyć dużo , a mnie z moim budżetem na niego nie stać - odpowiedział i odwróciłam się. 
- Masz czynsz opłacony na dwa miesiące. Jeżeli będziesz chciała tu zostać, będziesz musiała dołączyć do gildii. Ale jeśli w tym czasie będziesz chciała wrócić droga wolna. Dajemy Ci dwa miesiące , my duchy nie jesteśmy głupie. Czujemy to samo co ty. Wiemy jak bardzo jesteś rozbita dlatego chcemy Ci pomóc. - z moich oczu zaczęły lecieć , szybko i płynnie łzy. 
- Dziękuję - przytuliłam się do przyjaciela. Wiele zawdzięczam duchom. Gdy Loki wypuścił mnie z objęć weszłam do swojego nowego domu. Był idealny mała kuchnia z salonem, średnia łazienka i sypialnia. Loki podszedł do mnie podał mi klucze i zniknął. Napuściłam wody do wanny , zrobiłam pianę i relaksowałam się w nowym miejscu. Zaczęłam analizować wszystkie za i przeciw , pozostania tutaj. Po godzinie wstałam , wysuszyłam włosy, przebrałam się i ruszyłam na miasto. Na pierwszym miejscu mojej listy , było jedzenie. Później nowe ubrania itp... skończyło się na tym, że w ciągu czterech godzin zwiedziłam całe miasto. Zapakowana torbami zaniosłam je do domu. Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy , powoli robiło się tutaj coraz przytulniej. Zrobiłam sobie ciepłej herbaty i zaczęłam pisać do Levy. Co jakiś czas kontaktowałam się z nią. Ciekawe co u niego, czy ma się dobrze? Natsu... Mam pewne podejrzenia co do jego utraty wspomnień ze mną. Długo o tym myślałam i muszę się podzielić swoją myślą z Levy.

Gildia Fairy Tail

Przygotowania do ślubu szły pełną parą. Jednak nie którzy nie mogli wybaczyć, różowo-włosemu , że zdradził blondynkę. Każdy kochał Lucy jak członka rodziny i współczuli jej na swoje sposoby. Tego dnia Levy siedziała jak zawsze w gildii , czytając jakąś książkę. Przy jej boku czuwał Gajeel , który coraz częściej nie spuszczał jej z oczu. 
- Dzień dobry! Mam list do Panny Levy McGarden - niska istotka szybko podeszła , spojrzała na nadawcę i szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Wróciła na swoje miejsce i zaczęła czytać. 
- To od Lucy? - spytał siedzący obok niej chłopak.
- Tak skąd wiesz? - spytała dalej czytając.
- Czuć jej zapach słaby ale czuć. - nagle wstała cała zszokowana.
- Ona ma rację... Gajeel lepiej już pójdę muszę coś załatwić... - wyszła z gildii. Chłopak odprowadził ją tylko wzrokiem. 
Levy szybko kierowała się do biblioteki. 
- Dzień dobry panno Levy - przywitała ją znajoma bibliotekarka. Dziewczyna grzecznie się przywitała i ruszyła w dział magi i klątw. Szybko znalazła to czego szukała. Podeszła grzecznie do lady. 
- Pani Milo czy może mi Pani powiedzieć kto ostatni wypożyczył tą książkę? - spytała patrząc na kobietę błagalnym wzrokiem. 
- Nie mogę udzielać takich informacji , przykro mi - mówiąc to podała niebiesko-włosej kartkę. " Lisanna Strauss". Tylko tego potrzebowała McGarden. 
- Dziękuję - szepnęła , wzięła książkę i wyszła. Teraz zaczęła jeszcze bardziej wierzyć, że Lucy może mieć rację. Tylko dlaczego tak późno , skojarzyły fakty? Wróciła do domu. Rzuciła list przyjaciółki na łóżko, usiadła na dywanie z książką i szukała, szukała odpowiedzi na wszystkie pytania Lucy.
Droga Levy! 
Dużo czasu upłynęło od kiedy ostatni raz napisałam. Wiem , zabijesz mnie jak się zobaczymy. Mam się nawet całkiem dobrze. Dzięki pomocy Duchów znalazłam piękny dom i wszystko zaczyna się chyba układać. Jak w gildii? Wszystko dobrze? Jak się czuje Natsu? Jak u Ciebie i Gajeela?W ostatni liście napisałaś , że się o Ciebie troszczy a to urocze. Ale nie piszę tylko dla przyjemności. Mam do Ciebie prośbę możesz uznać to za paranoję, ale wydaję mi się , że Lisanna ma coś wspólnego z zniknięciem pamięci Natsu. Kiedy Erza puściła mnie do Natsu, pamiętasz? Był jeszcze w śpiączce. Ja wchodząc minęła się z Lisanną , wtedy nie zwróciłam na to uwagi a może powinnam. Dlatego proszę Ciebie czy to możliwe, że ona wtedy coś na niego rzuciła? Obie znamy ją. I wiemy , że jeśli chodzi o Natsu jest zdolna do wszystkiego. Możesz mi pomóc? Jeśli uznasz , że zwariowałam i mi odmówisz , nie będę Cię winić. 
Twoja Lucy


Nic nie obiecuję! Mam masę nauki ale mam wenę , więc nie wiem jak to będzie ;) Przepraszam jeśli kogoś rozczarowałam. 

wtorek, 7 kwietnia 2015

39. Wspomnienia bolą, ale nie które zabijają.

Saga III "Potomek" 

Minęło kilka tygodni. Wszyscy w gildii zdążyli się oswoić z sytuacją utraty wspomnień Natsu.
Powoli każdego dnia przypominał sobie coraz więcej wydarzeń. Każdy kto miał jakąś rzecz która przypominała o jakimś dniu, wydarzeniu z życia różowo-włosego ją przynosił. Jedyne czego wciąż nie mógł sobie przypomnieć była blondynka. Za każdym razem jak coś przyniosła i próbowała mu przypomnieć o jakimś dniu, udawało jej się to. Jednak jej osoba w jego wspomnieniach przedstawiana była jako czarna postać. Nie potrafił sobie przypomnieć. Lucy z każdym dniem traciła nadzieję , ale jednak nie poddawała się. Wciąż próbowała. Każdy w gildii podziwiał jej determinację. Był normalny dzień w gildii. Lucy siedziała z Natsu przy barze próbując mu coś o sobie przypomnieć. Nagle do budynku wparowała Lisanna.
~~Lucy~~
- Natsu ! Natsu! Mam rewelacyjne wieści jestem w ciąży! - odruchowo zszokowana spojrzałam na jej brzuch. Trochę przytyła... Zaraz...Zaraz! Kiedy niby ona zaszłą w tą ciążę?!
- Jak to jesteś w ciąży?! - zdenerwowana złapałam za jej ramiona.
- Kiedy ty byłaś u Zerefa, ja i Natsu zakochaliśmy się w sobie i spędziliśmy razem noc. Kochanie pamiętasz? - spojrzałam na różowo-włosego. Chciałam aby zaprzeczył... Żeby zrobił cokolwiek!
- Pamiętam - te słowa mnie zabiły. W gildii od razu zrobiła się cisza. To ja się staram aby ten dureń sobie o mnie przypomniał a on co?! Zdradził mnie z nią?! Jeszcze jak byłam więziona?! Do moich oczu zebrały się łzy. Nic nie mówiąc wybiegłam z budynku. Usłyszałam tylko jego głos krzyczący "Lucy". Nie zatrzymywałam się, Biegłam nie patrząc przed siebie... Co chwilę wpadałam na kogoś , na coś. Nie przeszkadzało mi to. Chciałam być sama. Kiedy spojrzałam gdzie jestem zobaczyłam rzeczkę. Usiadłam przy niej i rozpłakałam się. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?! No jak... Usłyszałam kroki za sobą odwróciłam się i zobaczyłam Graya.
- Ciężko było Cię dogonić - usiadł obok mnie.
- Przepraszam chciałam po prostu być sama -
- Przecież rozumiem jak cała gildia. Tak mocno się starałaś a tu coś takiego. No już nie płacz - poczułam jak mnie przytula. Trochę mnie to uspokoiło. Jednak dopiero gdy poczułam się przy nim bezpiecznie dałam górę wszystkim emocją. Płakałam wtulona w niego i nie zamierzałam przestać. Po jakieś godzinie zmęczona przestałam. Odsunęłam się od przyjaciela i spojrzałam w granatowe niebo.
- Ja... opuszczę gildię wyjadę - postanowiłam.
- Rozumiem. To dla Ciebie ciężkie...- widziałam jak posmutniał.
- Będę pisać -
- No ja mam taką nadzieję - uśmiechnął się.
- Pomożesz mi się spakować? - wstałam z trawy.
- Co już teraz , zaraz? -
- A po co czekać? Jeśli mogę coś zrobić zaraz to to zrobię - uśmiechnęłam się, Poszliśmy razem do mojego domu. Spakowałam na początek same najpotrzebniejsze rzeczy. Teraz zostało tylko poinformować przyjaciół i mistrza.
- Pójdę z Tobą do gildii. -
- Nie dam sobie radę a ty jeśli możesz, to czy zaniesiesz torby na stację? - nie chętnie się zgodził. Jestem mu wdzięczna za pomoc. Byłam blisko gildii, gdy miałam już otworzyć drzwi usłyszałam to...
- Kochani ja i Natsu się pobieramy! - łzy ponownie zebrały mi się do oczu już miałam się odwrócić i pójść na stację kiedy...
- Chcesz odejść prawda? - dziadek siedział na murze i palił fajkę.
- Mistrzu...-
- Rozumiem twoją sytuację i dziękuję za wszystko co robiłaś dla gildii przez ten czas. Jednak pamiętaj! - widziałam jak z jego oczu lecą łzy - Fairy Tail zawsze będzie Twoim domem! - nie mogłam się powstrzymać i po prostu przytuliłam mistrza.
- Mistrzu żegnaj - pożegnałam się i odeszłam. Będę tęsknić ale muszę dać radę. Gray czekał na mnie na stacji , kiedy przyjechał mój pociąg, przytuliłam go kazałam wszystkich ode mnie przeprosić i odjechałam. Wsiadając do pociągu spojrzałam po raz ostatni na znak gildii, po tym go zmazałam. Wspomnienia bolą , ale nie które zabijają.
~~Natsu~~~
Do tej pory myślałem , że to Lucy jest moją miłością. Cały czas starała się aby moje wspomnienia o niej wróciły, ale widocznie się myliłem. W końcu to z Lis kochałem się i będziemy mieli dziecko. Teraz będą przygotowania do śluby a potem do narodzin dziecka. Od kilku tygodni nie widziałem jednak znajomej blondynki , ciekawe czy jest na misji czy może coś jej się stało. Przyjaciele przyzwyczaili się już do tego , że biorę ślub z biało-włosą i wszystko wróciło do normy takiej jaką pamiętam. No prawie. Gray mnie znienawidził i mnie unika, koniec naszych kłótni, wspólnych walk. Za kilka dni jest ślub. Więc przygotowania idą pełną parą. Wszyscy dekorują budynek tak jak chce Lis. Mira piecze tort. Oczywiście ja nie mam żadnego głosu w sprawach jak ma wyglądać nasza uroczystość i czy mi się podoba wszystkim zajmuje się moja narzeczona. Trochę mnie to irytuje ale daję radę w końcu jest w ciąży i to możne dlatego tak się zachowuje? Czas pokaże.
Yuki Boshi