sobota, 3 października 2015

43. Ślub

~~Lucy
Wstałam bardzo wcześnie. Z emocji nie mogłam po prostu spać. Denerwowałam się. To już dzisiaj , za kilka godzin wszystko się okaże. 
- Lu-chan nie śpisz? - spytała mnie przyjaciółka sennym głosem. 
- Wiesz tak jakoś  nie mogę, to chyba przez te nerwy - podeszłam do lodówki , do wcześniej zrobionej kawy musiałam dodać mleka. - Mleko się skończyło pójdę kupić nowe - ubrałam bluzę z kapturem i wyszłam nie czekając na zdanie Levy. Znałam dobrze Magnolię, weszłam do sklepu i szukałam alejki z mlekiem. Nagle zauważyłam Lisannę, muszę uważać jeśli mnie zobaczy może coś podejrzewać. Szybko chwyciłam kartonik z mlekiem , zapłaciłam i wyszłam. Wychodząc natknęłam się na Happiego.
- Lucy! Wczoraj szukałem Cię pół nocy ! Gdzie byłaś? - kotek przytulił się do mnie. 
- Spałam u Levy, byłam bezpieczna spokojnie - pogłaskałam przyjaciela. - Muszę już iść bo Levy na mnie czeka - spojrzałam na kartonik mleka w ręce. 
- Będziesz dziś na weselu? Proszę nie może cię tam zabraknąć! - błagał mnie.
- Nie będzie mnie. Dziś popołudniu wracam do swojego domu. Magnolia to nie jest już mój dom Happy. Każdy żyje teraz swoim życiem , gdybym tu została mogłabym sprawiać kłopoty - przytuliłam go , pożegnałam się i poszłam. Czy na pewno dobrze robię? Może powinnam zostać? W końcu tyle już na niego czekam , tęsknie. Jeżeli on do mnie wróci , to co dalej? Wybaczyć mu od razu? Nie wiem.... Spojrzałam w niebo. Zwykle słoneczne niebo dziś pokryło się ciemnymi chmurami. Szukałam odpowiedzi , jednak nie czułam , ze zbliżam sie do niej. Wręcz przeciwnie czułam jak oddalam się od rozwiązania. Założyłam kaptur na głowę czując pierwsze krople wody. Nie wiem co mam robić... Jedyne czego jestem pewna to , że chcę poznać prawdę. 
~~~ W tym samym czasie u Levy
- Jak dobrze , że jesteś - niebiesko-włosa przytuliła się do dobrze zbudowanego chłopaka. 
- Coś się stało mała? - spytał lekko zdziwiony.
- Wydaje mi się , że Lucy się poddała musimy przyśpieszyć plan. Jeśli ona wyjedzie to koniec - wytłumaczyła Gajeelowi.
- Levy Natsu jest znowu na misji i wróci dopiero na ślub. - poinformował ją. Widział jak jej uśmiech znika z twarzy. Martwił się o nią.
- Muszę jakoś zatrzymać tu Lu-chan - była może drobna , ale kryła w sobie ogromną siłę i potencjał. To mu się w niej podobało najbardziej.
- Trzymajmy się planu. Przyjdźcie z Lucy na ślub. Wszystko okaże się w kościele, będzie widowisko gihi - uśmiechnął się by dodać jej odwagi.
- Masz rację - wtuliła się w umięśniony tors chłopaka. On pogłaskał ją po głowie, wdychając zapach jej perfum. Kochał ją , a ona go mimo , że nie potrafili tego sobie wyznać. Nagle usłyszeli otwieranie się drzwi. W sekundzie od siebie odskoczyli lekko czerwieniąc.
- Wróciłam - usłyszeli głos Lucy.
- To ja już pójdę widzimy się popołudniu mała - szepną i wyszedł z domu, minął blondynkę ze spuszczoną głową.
- A temu co? Nie  potrafi nawet "cześć" powiedzieć? - komentowała Lucy.
- Lu-chan - uśmiechnęła się do niej przyjaciółka. - Płakałaś prawda? - przyjrzała się jej lekko napuchniętym i czerwonym oczom.
- Nie prawda - spuściła wzrok i podeszła do lodówki odstawić zakup.
- Może zostaniesz na ślubie i sama zobaczysz jak się wszystko potoczy? -
- Nie wiem co robić Levy. - znów spuściła wzrok w podłogę. - Zależy mi na nim kocham go, chcę dowiedzieć się prawdy czy jest tylko pod wpływem zaklęcia. Ale jeśli mam rację i go uratujemy jak mam mu spojrzeć w oczy? To boli Levy... Cholernie boli bo mnie zdradził! - nie wytrzymała i ponownie z jej czekoladowych oczu płynęły łzy. Niebiesko-włosa podeszła i przytuliła blondynkę.
- Wszystko się wyjaśni gdy spojrzysz w jego oczy, damy radę -
- Levy-chan ja zostanę na ślubie , chcę się przekonać na własnych oczach. Kiedy już Lucy się uspokoiła zjadły śniadanie i zaczęły przygotowywać się do ślubu. W południe do drzwi zapukał Gajeel.
- Levy masz już to antidotum? Natsu wrócił. - oznajmił. Dziewczyna szybko mu podała fiolkę objaśniła , że musi mu dolać chociaż ze trzy krople.
- Dobra rozumiem idę gihi - spojrzał jej w oczy, była już w sukience i jego zdaniem wyglądała naprawdę pięknie. Z wiadomych powodów Levy czując jego wzrok zarumieniła się. Nagle chłopak zbliżył się do niej. Delikatnie musnął jej usta. - Idę - wyszedł szybko z domu. Niebiesko-włosa stała cała czerwona dalej nie mogąc , przyjąć wiadomości co zrobił chłopak. Lucy tylko przyglądała sie za ścianą całej sytuacji.
- Ja wiedziałam , ze coś jest na rzeczy! - podeszłą i uściskała przyjaciółkę , cieszyła się jej szczęściem.
- Dobra chodźmy już lepiej ! - zawstydzona pociągnęła blondynkę i wyszły z domu. Były już gotowe. - Lucy zapomniałam Ci powiedzieć , nie wiem dokładnie jak szybko zacznie działać antidotum. -
- Wiem , kiedy spałaś sprawdziłam w Twojej książce. Spokojnie jesteśmy przed czasem wszystko będzie dobrze - próbowała zachować zimną krew. Teraz nie było już odwrotu. Kiedy doszły Levy wpadła na dość ryzykowny pomysł. Do pomieszczenia gdzie jest Natsu może wchodzić tylko Lis albo chłopacy, jej jeszcze nie ma , więc nie pogniewa się jak pożyczymy jej suknię na chwilę - Lucy nie miała już nic do stracenia. Poszły do pomieszczenia i Levy przebrała przyjaciółkę w suknię ślubną.
- Jesteś pewna , ze wszystko jest dobrze? - pytała nie pewna.
- Idealnie. Odwróć się w moja stronę - posłusznie odwróciła się. Wyglądała przepięknie. Suknia podkreślała jej kształty i talię. Welon delikatnie i szykownie przemontował się na jej głowie. Wyglądała jak prawdziwa śliczna panna młoda.
~~~
Byłem w kościele , mieliśmy osobne pokoje z Lis. Ostatnie poprawki i gotowe. Przebrany w garnitur już miałem wychodzić kiedy poczułem zapach Gajeela.
- Czego chcesz? - spytałem lekko ostro.
- Jak zawsze nie zawodny Salamandrze - podszedł do mnie pokazując napój trzymany w ręce.- Jeden kieliszek? - spytał machając wódką. Co mi szkoda? Może trochę się odstresuje.
- Kieliszki są w szafce u góry - dobrze pamiętałem gdzie je schowałem przed Lis. Gajeel przyniósł już napełnione. Szybko nie wiele myśląc wypiłem duszkiem swój.
- Dzięki - odwróciłem się do lustra jeszcze raz sprawdzając czy wszystko gra.
- Natsu Lisanna nie jest w ciąży - spojrzałem zdziwiony na niego. - Oszukała Ciebie i innych - poczułem złość. Nie rozumiem dlaczego ona miała to zrobić? W końcu ją kocham!
- Po co miałaby to robić? Kocham mnie a ja ją - a może to on kłamie? - Chcesz zepsuć mi ślub? - spytałem spoglądając nieprzyjemnie na niego. Może był po prostu zazdrosny?
- Wierz w co chcesz. Powiedziałem prawdę, resztę już powiedzą Ci one - wyczułem znajome zapachy. Jeden należał do Levy a drugi... Drugi był delikatny i przyjemny dla mojego czułego nosa. To była Lucy. Tylko ona weszła do pokoju.
- I co udało się? -pojawiła się Lucy w białej sukni. Dlaczego ona ma na sobie suknię Lis?
- Oszalał! Nawet nie wierzy mi w to , że go okłamała. - Gajeel skierował się w stronę wyjścia.
- Lucy dlaczego tu jesteś? - spytałem zdziwiony. Ta sytuacja była dziwna.
- Nic nie pomaga , naprawdę nie pamiętasz? - podeszła do mnie i położyła swoją dłoń na moim policzku. Spojrzała mi w oczy. - Nic nie pamiętasz? - chciała mnie pocałować , lecz w porę ją od siebie odsunąłem.
- Przepraszam nie mogę i nie pamiętam - uśmiechnęła się do mnie a w jej oczach szkliły się łzy.Wybiegła z pokoju. Coś znowu kazało mi za nią pobiec. Nagle moje nogi same zaczęły podążać za blondynką. Natknąłem się na Gajeela.
- Gdzie ona jest?! - szybko spytałem ten mi wskazał miasto. Wybiegłem z kościoła i nagle się zatrzymałem. Musiałem wracać do swojej narzeczonej.
~~
Siedziałam w pokoju Lisanny. Szybko ściągnęłam z siebie suknie przy pomocy Levy-chan. Chciałam jak najszybciej uciec.
- Wrócił do kościoła niech wybiegnie tyłem - szepną za drzwiami Gajeel.
- Dziękuję Gajeel - powiedziałam lekko zapłakanym głosem. Pomagał mi mimo , że nie musiał. Przebrana w swoje rzeczy dostałam klucz od Levy i wyszłam tylnym wyjściem. Za dziesięć minut Natsu weźmie ślub. A ja? Ja już nic na to nie poradzę. Poszłam do domu przyjaciółki. Pożegnałam się z nią wcześniej , dlatego spakowałam swoje rzeczy ubrałam dżinsy i bluzę czarną z kapturem. Wychodząc z jej domu , niebo płakało razem ze mną.Wielki Magnolski zegar wybił piętnastą . Ślub się rozpoczął. Wracam do siebie muszę sobie na nowo ułożyć życie.
~~
Lisanna lekko podenerwowana szykowała się do ślubu. Fryzura gotowa, makijaż gotowy i biała suknia założona. 
- O niczym nie zapomniałam ? - spytała siostrę. Miara podała jej białe pantofelki. - No tak buty! Dziękuję Mira! - panna młoda gotowa do ślubu ruszyła w stronę drzwi. Za kilka minut jej marzenie się spełni zostanie żoną Natsu. Wyszła z pomieszczenia, do ołtarza prowadził ją brat. Wszyscy goście wstali i zaczęli podziwiać suknie Lisanny. Biało-włosa już widziała swojego narzeczonego przy ołtarzu. Czuła się spokojna i jak zwyciężczyni. To ona wygrała z Lucy. Brat jak należy przekazał ją różowo-włosemu. Teraz oboje stalli przy księdzu który już zaczął zaślubiny. Czas na przysięgę małżeńską i obrączki. Za moment będzie żoną. Nagle poczuła jak pan młody się trzęsie.
- Natsu coś się stało? - szepnęła. 
~~Natsu
Przez moją głowę przeleciały wspomnienia a w nich blondynka , która jeszcze chwilę temu zdawał się być tak nieznajoma. Co ja wyprawiam? Powiedziałam coś takiego Lucy? Czemu dlaczego do cholery?! Poczułem jak moje ciało zaczęło się strząść. Musze jakoś uciec. Odwróciłem głowę w stronę gości. Chciałem znaleźć w tym tłumie czekoladowe oczy i blond włosy. Jednak na nic.
- Natsu coś sie stało? - usłyszałem szept Lis.
- Ja przepraszam. - puściłem jej dłonie i sprintem skierowałem się w stronę wyjścia. Lucy... Lucy! Dlaczego dałem się to wplątać?! Muszę ją znaleźć. Muszę przeprosić wszystko wyjaśnić. Gdzie ona może być? Jednak nie oddaliłaby się za daleko , może jest w swoim starym mieszkaniu? Sprawdziłem i dostałem ochrzan bo ktoś inny już tam mieszka. Stanąłem na środku miasta. 
- LUCY! - wykrzyknąłem. Gdzie ona może być?! Sprawdziłem rzekę , most , polany , nigdzie nie mogę jej znaleźć. Co ja robię ze swoim życiem. Zraniłem ukochaną , zostawiłem narzeczoną i siedzę na stacji , mając tą głupią nadzieję , że jednak uda mi się tu odnaleźć Lucy. Nagle poczułem jej zapach. Spojrzałem w tamtą stronę, a tam ona. Lucy czekała na pociąg z czerwonymi od płaczu oczami. 
- Lucy - szepnąłem. Odwróciła swoją głowę. Widziałem jak do jej oczu napływały łzy. Nienawidziłem gdy płakała. Podeszłem do niej. 
- Przepraszam - przytuliłem ją. Wtuliła się w mój tors i zaczęła płakać. - Kocham Cię, wybacz mi - z moi oczu również płynęły łzy. Nie chciałem jej stracić. Dopiero teraz miałem w ramionach mój cały świat. Niespodziewanie oderwała swoją głowę i spojrzała mi w oczy. Przestraszyłem się wpatrywała sie we mnie jak bez emocji. Nagle w końcu uśmiechnęła się.
- Wybaczam Ci , kocham Cię dobrze , że już wróciłeś - mocniej wtuliła się w mój tors. Pociąg zajechał na peron. - Jedź ze mną - powiedziała mimo łez, ciągle się uśmiechając. Zgodziłem się. Czas razem nam się przyda. Bez żadnych "ale" wsiadłem do najgorszej rzeczy na świecie. Gdy jeździłem z Lucy czułem się spokojny dlatego zasypiałem. Mam nadzieję , że teraz wszystko będzie dobrze. Sprawię aby już zawsze się uśmiechała, abyś już nigdy nie płakała. Obiecuję Ci to Lucy. Kocham Cię i nigdy nie opuszczę.
Przepraszam za nieobecność, jednak grypa daje swoje znaki. Niestety... Ale już wszystko dobrze a jako wynagrodzenie daję wam rozdział trochę dłużysz  ;) Dziękuje za komentarze i zachęcam do komentowania bo motywuje! :3

1 komentarz:

  1. Gajeel i Levy boscy <3 Jak dobrze, że Natsu się opamiętał! Jakby poślubił Lisanne to bym go chyba zabiła -.- Liczyłam, że może pojawi się Zeref i trochę akcji będzie, ale tak też jest spoko ;) Natsu i Lucy w końcu razem! Mam nadzieje, że im się uda, a Lucynka da Natsu nieźle popalić za ten ślub. No i Lisanna powinna zostać jakoś ukarana. Nie wiem czemu, ale brakuje mi tu Gray'a i Erzy.
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi