czwartek, 18 lipca 2013

1. Choroba

 Magnolia 784...

Wstała wcześniej niż zwykle. Jakby jakieś przeczucie że stanie się coś złego. Miała niesamowitą intuicję, jeżeli chodzi o takie rzeczy, więc była wręcz przerażona. Jeszcze raz wspominała sobie wczorajszy pobyt w gildii.

Siedziała przy barze było już późne popołudnie a on dalej nie przyszedł. Zaczynała się martwić. Muszą przecież wyruszyć na misję inaczej nie zapłaci za czynsz w tym miesiącu. Po raz chyba setny dziś rozglądała się po gildii.
- Lucy który już raz rozglądasz się po gildii szukasz kogoś? - spytała za barem zmartwiona Mira.
- Miruś wiesz może co z Natsu nie ma go cały dzień zaczynam się martwić. Mieliśmy iść na misję bo nie mam jak zapłacić za czynsz - powiedziała ,a białowłosa spojrzała na nią z lekkim szokiem.
- Lucy to ty nie wiesz Natsu dziś rano wyruszył sam na misję nawet nie wziął Happiego, myśleliśmy że ty wiesz co mu się stało - jej brązowe tęczówki rozszerzyły się z szoku. Byli drużyną wszystkie misję jak pamięta wykonywali razem a teraz zostawił ją nic nie mówiąc? 
- Dziękuje Mira dobra to do jutra - odparła po czym zeszła z krzesła i po szła w stronę domu. Była zdziwiona zachowaniem Salamandra
.
Szybko zjadła śniadanie, zastanawiając się kiedy wróci Natsu ze swojej misji. Kiedy próbowała się czegoś na jej temat dowiedzieć białowłosa jej nie pozwoliła. Tylko dlaczego? Zamknęła drzwi wejściowe na klucz i poszła w stronę gildii. Mimo iż było wcześnie na ulicach były już tłumy. Przechodziła jak zawsze obok rzeki. Jacyś rybacy płynąc łodzią przywitali się z nią i jak zawsze ostrzegli, aby nie wpadła do wody. Codzienność. Pchnęła duże brązowe drzwi do gildii. Tylko kilka osób była o tej porze. Lucy usiadła przy barze.
- Ohayo Mira mogę cię prosić o szklankę soku? - spytała gdy dziewczyna podeszła do niej z uśmiechem i wycieranym kuflem.
- Oczywiście Lucy - powiedziała jak zawsze z radością podając sok jabłkowy. W gildii było cicho nie tak jak zawsze. Po godzinie dwunastej wszyscy zaczęli przychodzić. Nie wiedziała kiedy cała ta cisza zniknęła. Jednak dalej czuła się tak jak zawsze. Levy była na misji z chłopakami, Biska z Alem nawet Gray w końcu zgodził się o dziwo na wspólną misję z Juvią. Westchnęła ,wypiła już dwie szklanki soku. Nie miała ochoty na trzecią ,a z nudów zaczęła delikatnie bawić się pustą szklanką. Robiła to do czasu jak podeszła do niej Mira zabrała szklankę i walnęła jej kuflem w głowę.
- Miruś za co to było? - spytała rozmasowując sobie walnięte miejsce.
- Za to że siedzisz tu i użalasz się nad sobą zamiast zrobić coś pożytecznego - wróciła do poprzedniej czynności. Lucy zbierała się już do wyjścia. Spojrzała na zegarek w gildii zdziwiła się była już osiemnasta a wydawało się jej że niedawno przyszła.
- Masz rację do jutra! - krzyknęła do białowłosej. Przechodziła obok stolików z maleńkim uśmiechem widząc ich bawiących się. Kiedy podeszła do drzwi i miała je otworzyć ktoś z zewnątrz zrobił to szybciej. Po chwili mężczyzna otworzył je najmocniej jak mógł. Spojrzał na gildię a ta momentalnie ucichła.
- Czy jest tu Lucy Heartfilia? - spytał ciężkim basowym głosem na całe pomieszczenie.
- To ja a czy coś się stało? - wskazując na siebie palcem odpowiedziała. Podszedł do niej i wręczył jej kopertę zaadresowaną do niej od jej ojca.
- To było by wszystko - odpowiedział i odszedł. Ona usiadła do najbliższego stolika. Otworzyła kopertę i wyciągnęła z niej list. Otworzyła go.
Kochana Lucy
Wiem że może jesteś bardzo zajęta , jednakże chciałbym cię prosić abyś przyjechała do domu. Jestem na łożu śmierci nie pociągnę już dłużej. Dlatego chciałbym po raz ostatni cię zobaczyć. Dom jak i wszystkie oszczędności umowy wszystko zapisałem w spadku tobie. Należy ci się. Jeżeli nie przyjedziesz nie będę mieć żalu. Ale jakbyś chciała wiedzieć moją ostatnią wolą jest abym mógł cie zobaczyć. 
Kochający Twój Tata
Jedna pojedyncza łza spłynęła z jej oka po policzku. Podbiegła do baru.
- Mira wyjeżdżam gdyby przyszła tutaj właścicielka mieszkania pokażesz jej ten list i wytłumaczysz że musiałam - podała jej drżącą dłonią list.
- Dobrze ale Lucy gdzie wyjeżdżasz? - spytała biorąc do ręki list.
- Przeczytasz to się dowiesz. Dobra ja muszę już iść jeśli chce zdążyć na pociąg - wykrzyczała dziewczynie wybiegając z gildii. Biegła najszybciej do domu. Wbiegła tam z hukiem wyciągając pierwszą lepszą torbę i wrzucając w nią najpotrzebniejsze rzeczy. Wzięła torbę i tak samo jak wbiegła do mieszkania z hukiem tak samo wybiegła tyle że z głośniejszym. Nie interesowało jej teraz już nic. Pobiegła w stronę dworca.
Salamander wysiadając z pociągu jak zawsze całował ziemię. Jego wzrok skierował na czekającego już na dworcu na niego Happiego.
- Natsuuuu!! - krzyczał wtulając się w przyjaciela.
- Dlaczego poszedłeś na misję beze mnie ani Lucy? - spytał.
- Miałem coś do załatwienia a misja była prosta. Lucy była zła? - spytał przełykając głośniej ślinkę.
- Natsu twoje uszy niech się lepiej ratują, ona była straszna! - odpowiadał fruwając obok przyjaciela. Natsu wraz z Happy właśnie wracali z dworca i kierowali się w stronę domu ich blonwłosej przyjaciółki. Nagle wspomniana osoba biegła przed siebie nawet ich nie zauważając. Ale chłopak dostrzegł jej łzy które spływały po policzkach.
- Lucy? - odparł kotek. Różowowłosy nic nie mówiąc biegł za dziewczyną. Był na dworcu widział jak wchodzi do pociągu. Chciał jechać razem z nią. Nie zdążył zanim dobiegł pociąg z blondynką odjechał,a on stał jak słup. Nie miał pojęcia dlaczego, i gdzie pojechała. Ale był pewien że płakała w to nie wątpił.
- Happy! - krzyknął. Po chwili już był obok jego. Zamiast jak zwykle z uśmiechem radośnie kierować się do blondynki. Poważnym i zdziwionym krokiem wracali do gildii. Gdy przekroczyli próg ich drugiego domu podbiegli do baru. Za lada stała smutna Mira myjąc blat. Widząc chłopaka bardzo się zdziwiła.
- Natsu? A co ty tu robisz zazwyczaj przyszedłbyś dopiero jutro - powiedziała wysilając się na lekki uśmiech.
-Widziałem Lucy - jej lekki wysilony uśmiech zastąpił prawdziwy smutek, szczerze współczuła przyjaciółce. Dobrze wie, jaki ból towarzyszy stracie najbliżej osoby. Oczywiście Lisanna żyje, ale przez tyle lat byli przekonani, że jest martwa...
- Mira ty wiesz. Gdzie ona pojechała?  - w głowie miał mnóstwo pytań ale to jedno było najważniejsze.
- Lucy pojechała do domu. Do ojca. Jest na łożu śmierci niedługo umrze i prosił aby wróciła do domu - powiedziała pokazując list. Co było błędem gdyż chłopaka po przeczytaniu zgniótł kartkę w pięści i po sekundzie z list pozostał pył.
- Jadę do niej - powiedział już wychodząc na pięcie.
- Natsu zostaw ją teraz samą, jeżeli już będzie miał ktoś tam pojechać na liście pierwszy będziesz ty obiecuję ci to - powiedziała. Nie miał innego wyjścia jak tylko się nie chętnie zgodzić I czekać na jakąkolwiek wiadomość od Lucy.
Przez całą podróż płakała. Nie potrafiła się uspokoić. Po dwóch godzinach podróży dotarła do swojego rodzinnego miasta.  Gdy tylko zrobiła krok na chodnik pobiegła przed siebie znając na pamięć drogę do rezydencji Heartwiliów. Otworzyła srebrną bramę kluczami które otrzymała od ojca, aby mogła kiedy chce wejść odwiedzić grób matki, służbę i miał nadzieję że jego. Przed domem już przywitała ją pani Speeto.
- Speeto-san spokojnie - powiedziała kładąc jej dłoń na barku.
- Ojciec panienki - odpowiadała powstrzymując łzy.
- Wiem dlatego tu jestem - smutek na nowo zakrył lekki uśmiech widząc zdrową służącą. Weszła do domu a służąca ze smutkiem zaprowadziła ją do pokoju jej ojca.
- To tutaj ja zostawię panienkę samą - powiedziała po czym odeszła. Lucy sięgała już dłonią po klamkę. Bała się w jakim będzie stanie. Czekała ją teraz najgorsza rozmowa z ojcem, bo jedna z ostatnich.. Delikatnie drżąca dłonią otworzyła klamkę i weszła do środka. Jej ojciec leżał na białym łóżku był blady i wychudzony. Na około niego były sprzęty medyczne. Jej tata widząc swoją córkę uśmiechną się pomimo bólu. 
- Podejdź Lucy - powiedział słabo ochrypniętym tonem. Podeszła i zajęła miejsce na krześle obok łóżka. Jej serce ogarnął wielki żal i smutek... Nie mogła się pogodzić z tym, że jej ojciec niedługo umrze. Widziała kątem oka jak próbował dotknąć ją prawą dłonią. Przyłożyła dwie ciepłe delikatne dłonie do jego prawej chłodnej dłoni.
- Sprawy z testamentem są zał -
- Martwisz się teraz o testament?! Jesteś pewny że nie ma już nadziei?! - krzyczała a łzy zaczęły rzewnie spływać po jej policzkach opadając na jego dalej przez nią trzymaną prawą dłoń. Mimo wszystko liczyła... Liczyła że jest jeszcze jakaś nadzieja na to, by przeżył. 
- Lucy córeczko nie płacz miałem najlepsze życie jakie mogłem mieć choć żałuję że byłem w stosunku do ciebie taki chłodny to jest jedyne czego żałuję i chciałbym cię prosić o wybaczenie - dziewczyna ze zdziwiona otarła łzy i otworzyła szerzej oczy. Nie mogła uwierzyć w te słowa, jednak w końcu jej kąciku ust wygięły się delikatnie ku górze
- Już dawno ci wybaczyłam - odparła cicho, a po jej policzkach znów zaczęły spływać łzy. Ścisnęła mocniej jego słabą dłoń, a jej dolna warga drżała. 
-Lucy... Nie zostawiaj mnie... Powiedział cicho jej ojciec a teraz i po jego policzkach spływały słone łzy, które po spłynięciu wchłaniały się w białą pościel. Lucy położyła się obok niego i zaniosła się głośnym płaczem. Tak bardzo żałowała, że nie było jej tutaj z nim zawsze... Może gdyby przyjeżdżała tutaj częściej... Może wtedy godnie zaopiekowała by się ojcem i nie byłby teraz na łożu śmierci?
-Tato... Już nigdy Cię nie zostawię rozumiesz? Będzie dobrze... Będzie dobrze. mówiła cicho a jej głos łamał się, więc ledwo można było zrozumieć co mówiła. Jednak jej ojciec w końcu z wielkim trudem podniósł rękę i układając ją na głowie dziewczyny głaskał ją delikatnie po blondwłosach.
-Będzie dobrze... Powtórzył cicho za nią i wciągnął do płuc powietrze, a ona szlochając moczyła jego białą pościel. Słyszała jego słabe bicie serca, jednak modliła się... Modliła się by wszystko było dobrze.




Haha, tutaj Aiko z konta Asuny xD Nie ma jej a miała dzisiaj dodać, więc dodaję za nią xD Następny rozdzialik dostaniecie ode mnie :3 tym razem już bez błędów xDDD mam nadzieję przynajmniej :3 Do zobaczenia kochani :3




6 komentarzy:

  1. Omnomnom :D
    Już nie mogę się doczekać !!!
    Biedny tata Lucy...ma ktoś chusteczkę ?
    T.T
    Niech ten idiota do niej jedzie, bo się załamię!!
    >.<

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sceny Lucy z ojcem muszę przyznać poruszały serduszko, choć ja osobiście Jude nie lubie :P
    Ciekawe jak to rozwiniecie, czekam niecierpliwie na kolejną notkę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Słabe. Zdania są niepoprawne stylistycznie czy też brakuje w nich kluczowych słów. Całość zbyt przewidywalna, dużo powtórzeń. + za wyobraźnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie wszyscy muszą idealnie pisać, żeby to robić. Każdy ma prawo zdobyć doświadczenie i poduczyć się czegoś chociażby przez takie blogi. Jeżeli tylko ktoś ma pomysły, to niech się dzieli xDD Ale myślę, że Asuna na pewno będzie Ci wdzięczna za tą opinię, bo to na pewno zmotywuje ją do cięższej pracy ;))

      Usuń
    2. Mi się bardzo podobało ..! nawet jeżeli jest trochę przewidywalne to dlatego że mamy przecież anime a z niego można dużo wywnioskować (mam nadzieje że ktoś rozumie co mam na myśli) Ja bardzo lubię jak piszesz i wymyślasz, ja nie umiałabym lepiej a Ci którzy krytykują powinni wiedzieć że człowiek nie jest ideałem... i ta osoba powinna sama spróbować napisać coś lepszego (wątpliwe) i docenić to że komuś się chce w ogóle pisać historyjki specjalnie dla nas do przeczytania ..!
      PS. Już sama nie wiem co napisałam .. trochę się zagalopowałam(chyba) po prostu pisałam to co mniej więcej myślę .. (nienawidzę tych którzy tak łatwo krytykują czyjąś pracę -_- loviam was <3 <3

      Usuń
  4. Szkoda mi taty Lucy chodź nie lubię go.Pierwszy rozdział a już mnie wciągnęło <3 Aww i Natsu jak zawsze się martwi o Luckę *-*
    pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi