Happy jeszcze spał. Co chwilę spoglądałam na śpiącego Natsu , byłam pewna przez ten cały czas , że go kocham i chcę odzyskać. Jednak gdy go zobaczyłam poczułam ból w sercu. W końcu mnie zdradził i sam się do tego przyznał. Czy mogę mu ufać? Nie wiem... Czuję się taka niepewna. Może nie powinnam już więcej ingerować w jego życie? Nagle zauważyłam na jego twarzy lekki grymas.
- Lu...cy po...móż... - usłyszałam cichutkie szepty.To było dla mnie jak kubeł zimnej wody. Jeśli mam rację chcę go uratować. Jednak nie wiem czy mu wybaczę, chcę i to bardzo, ale gdy widzę go wszystko powraca. Tamte uczucia gdy się przyznał i słowa Lisanny. Nie poczułam kiedy z moich oczy zaczęły płynąć łzy. Zależało mi i kochałam go, ale zaufanie... zaufanie zniknęło. Korzystając z okazji kiedy oboje spali wyciągnęłam swoją powieść. Nie mogę zbyt długo rozmyślać o swoich uczuciach bo spanikuję. Próbowałam coś napisać , dopisać , zmienić lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Nie mogłam przestać spoglądać na różowo-włosego.
- Lucy - nagle obok pojawił się gwiezdny duch.
- Cześć Loki - uśmiechnęłam się dosyć nie pewnie widziałam jego wzrok na Natsu. Nienawidził go za to jak mnie skrzywdził. Przez te kilka tygodni zbliżyliśmy się do siebie , jednak ja wciąż myślałam tylko o smoczym zabójcy.
- Mogę go wziąć na inne siedzenie - uśmiechnął się szyderczo i nie czekając na moją odpowiedź zabrał różowo-włosego. Rzucił go na siedzenie obok, można było porównać Natsu do worka z ziemniakami. Tak przynajmniej obchodził się z nim Loki.
- Nie musiałeś, naprawdę - nagle Natsu zaczął się przebudzać.
- Co ? Jak? - wystarczyło jego jedne spojrzenie i zaczęłam płakać. Nie mogłam już patrzeć w te zielone tęczówki. Wszystko wracało. Przyjaciel "pomógł" różowo-włosem usnąć.
- Dalej chcesz wrócić do Fiary Tail i patrzeć na niego codziennie? Lucy chce dla Ciebie jak najlepiej, nie wracaj tam. On Cie zostawił , zdradził zmarnował swoją szansę. Teraz daj swoje serce mi ja go nie skrzywdzę - przytulił mnie. Obchodził się czasem ze mną jak z jajkiem. Jednak miał rację. Nie mogłam patrzeć Natsu w oczy bo wszystko wraca. Gdy spał coś we mnie pękało jednak to te zielone tęczówki , zabiły mnie. Nawet jeśli Natsu jest pod wpływem klątwy zdradził mnie z własnej woli, wtedy był o wolnych myślach i czynach. Może za jakiś czas ale na razie nie mogę zapomnieć o tym.
- Ja wiem Loki - szybko odpowiedziałam dalej płacząc.
- Już, już moja gwiazdko - zaczął głaskać mnie po głowie. W tym samym czasie Happy się obudził , jednak zapłakana nie zwróciłam na niego uwagi.
- Lucy coś się stało? W końcu odkryłaś że jesteś gruba? - nawet jego żarty nic nie zmieniały miałam ochotę tylko na płacz. Kiedy już się uspokoiłam, oparłam głowę o siedzącego na miejscu Salamandra , Lokiego i zasnęłam. Te emocje wykańczają. Przespałam kilka godzin.
- Lucy księżniczko wstawaj - obudził mnie głos przyjaciela. Spojrzałam na krajobraz za oknem , zbliżaliśmy się już do Magnolii. To cudowny widok widzieć ją nocą.
- Loki możesz już wracać dam sobie radę - odesłałam chłopaka do świata duchów. Spojrzał tylko na mnie upewniając się i zniknął. Usłyszałam głos konduktora.
~Niedługo przystanek Magnolia~
Happy spojrzał na mnie z błagającą miną.
- Lucy wysiadasz z nami i wracasz do Fairy Tail prawda? - lekko posmutniałam. Nie mogę mu robić nadziei.
- Tak wysiadamy razem , ale nie wracam do Fairy Tail - odpowiedziałam nie ukazując smutku.
- Lucyyy proszę - kotek przytulił się i zaczął płakać.
- Będzie dobrze dacie sobie radę , wierzę w was - pocieszałam go. Nie mogłam sobie pozwolić na kolejną chwilę słabości. Pociąg stanął. Wyszłam pierwsza nie chcąc patrzeć w oczy Natsu. Spojrzałam na gwiezdne niebo.
- Nigdy więcej...- usłyszałam głos Natsu. Zaśmiałam się cicho. Ciągle to powtarzał. Odwróciłam się w ich stronę będąc już kilka metrów dalej. Niestety miałam pecha.
- O Ty jesteś czekaj... Lucy! - zapomniał już o mnie. Nie powinnam się dziwić.
- Natsu jak możesz nie pamiętać Lucy -
- Trzymajcie się - szybko powiedziałam i chciałam jak najszybciej odejść. Czułam że jeśli zostanę z nimi jeszcze przez chwilę , wybuchnę płaczem.
- Lucy - nagle poczułam szarpnięcie za rękę.
- Zostaw mnie... - szepnęłam i wyrwałam mu się. Zbiegłam ze schodów kierując się w stronę domu Levy. Zatrzymałam się przed drzwiami przyjaciółki. Spojrzałam czy nikt za mną nie pobiegł. O czym ja w ogóle pomyślałam. Chciałabym żeby za mną pobiegł, jednocześnie nie chciałabym patrzeć mu w oczy. Idiotka... Idiotka... wyzywałam samą siebie i w pewnej chwili nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem. Nie mogłam się pokazać w takim stanie. Poszłam nad rzekę. Spoglądając w niebo leżałam i płakałam. Szare chmury zakryły świetliste gwiazdy , z nieba zaczęły spadać krople jedna po drugiej. Niebo płakało razem ze mną. Gdy już się uspokoiłam , cała mokra poszłam w stronę domu Levy. Tym razem zapukałam. Długo na reakcję nie musiałam czekać.
- Lu-chan! - przywitała mnie z otwartymi ramionami. - Jesteś cała mokra! Szybko wchodź! - wepchnęła mnie do mieszkania.
- Dziękuję - podała mi ręczniki i gestem ręki zaprosiła do łazienki. Wzięłam szybki , gorący prysznic. Przebrana w piżamę wyszłam z pomieszczenia.
- Levy co robisz? - spytałam widząc jak skupia się na trzech książkach.
- Jutro wesele musimy coś zrobić, jeśli mamy rację musimy uratować Natsu. Tworzę lekarstwo na klątwę Lisanny. - nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Jestem jej wdzięczna za pomóc i wiarę. Jednak co jeśli się mylę?
- Ja otworzę - podeszłam do drzwi wejściowych i otworzyłam je.
- Ghi cześć Lucy - wpuściłam chłopaka do środka.
- I jak masz jakieś informacje? - podeszłą do nas moja przyjaciółka.
- Zaraz chwila on jest w to wtajemniczony? - spytałam zdziwiona , nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
- Tak , Gajeel powiedział , że pomoże nam znaleźć informacje - wszyscy poszliśmy do salonu. Razem z Levy usiadłyśmy na kanapie , a smoczy zabójca na fotelu.
- Lisanna nie jest w ciąży. Widziałem jak wypycha sobie brzuch takim specjalnym , wypełniaczem czy coś, oraz jak robiła test ciążowy. Wynik negatywny rzecz jasna ghi -
- To wspaniale prawda Lucy? - Levy cała szczęśliwa podbiegła i przytuliła chłopaka. Ja także cieszyłam się, że to wszystko to były tylko kłamstwa. Jednak prawdą było , że zdradził mnie i to było najgorsze.
- To jak teraz chcecie mu podać antidotum? - byłam nie pewna.
- Nie mamy pewności czy jej nie kocha , może nie mamy racji i to nie jest zaklęcie? Nie możemy tak ryzykować. - powiedziałam ciągle nie pewna. Bałam się tego wszystkiego.
- Może jutro , przed ślubem Gajeel wypijesz z Natsu szampana a ja do niego dodam eliksir? - chłopak zgodził się. - Lucy nie bój się jeśli to zaklęcie , to nie dojdzie do ślubu. Jeśli ją kocha będziesz przynajmniej wiedziała - ja także ostatecznie się zgodziłam. Gajeel został z nami jeszcze jakąś godzinę. Rozmawialiśmy i dopinaliśmy plan na ostatnie szczegóły. Teraz muszę być dzielna i wytrzymać do jutra. Dam radę.
~~Natsu
Nie wiedziałem co mam myśleć o zachowaniu przyjaciółki. Jakaś część mnie chciała abym pobiegł za nią. Jednak nie mogę tego zrobić Lis. Kocham ją.
- Happy chodźmy do domu , Lis pewnie na nas czeka - uśmiechnąłem się do przyjaciela. Kotek był jakiś smutny.
- Natsu naprawdę nie kochasz już Lucy? - nie spodziewałem się takiego pytania.
- Nie pamiętam jej , nawet gdy próbuję. Czuje pustkę której nawet Lis nie wypełnia, ale nie pamiętam Lucy. - spojrzałem po raz ostatni w stronę , w której pobiegła blondynka i poszedłem w stronę domu.
- Ja dziś chce do Lucy , nie gniewaj się na mnie Natsu - mój przyjaciel wzniósł się w powietrze i poleciał. Nie jestem na niego zły sam , chętnie gdzieś bym poszedł. Nie mam jakoś ochoty wracać do domu. Może to co czuję do Lisanny to nie jest miłość? Nawet jeśli to jest w ciąży... Nie mogę jej zostawić. Jestem na nią skazany. Może gdyby nie to , nie byłbym z nią?
- W końcu jesteś! - z zamyśleń wyrwał mnie głos narzeczonej.
- Tak jestem - mruknąłem cicho.
- Gdzie ty byłeś wiesz jak się martwiłam?! Wiesz że w moim stanie nie powinnam się denerwować?! A co gdyby coś mi się stało?! - znowu to samo... Żałuję że z Tobą Happy nie poszedłem.
- Jestem zmęczony idę spać. Dobranoc - ruszyłem w stronę sypialni mimo krzyków biało- włosej. Ciągle to samo , nie ważne na ile pójdę , gdzie pójdę dzień w dzień to samo. Tak ma teraz wyglądać moje życie?
I jest gotowe! :3 Do następnego moi mili ! Zachęcam do komentowania bo motywuje !