poniedziałek, 6 kwietnia 2015

38. Ulotne szczęście.

~~ Lucy~~~
Godzina mijała za godziną, minuta za minutą. Tak bardzo chciałam iść do niego. Usiąść i czuwać przy nim. Ten czas dużo dla niego i Wendy znaczy. A co ja robię? Leżę na łóżku w oddzielnym pokoju. Powoli odzyskiwałam siły i na spokojnie mogłam już wstać. Jednak mistrz był bardzo przejęty tą sytuacją i mi zabronił. Razem ze mną w pokoju leży Erza, która również zmuszona została o odpoczynku. Tak bardzo się o niego boję. Muszę stać się jeszcze silniejsza. Nie mogę pozwolić by ciągle mnie ratował. On też jest w końcu człowiekiem , człowiekiem którego kocham. Dlatego nie mogę więcej pozwolić by mu się coś stało. On musi wyzdrowieć... nie może mnie zostawić...
- Lucy nie płacz będzie dobrze - jej głos wyrwał mnie z zamyśleń. Zabandażowaną dłonią dotknęłam policzka. Miała rację był mokry od łez.
- Erza a co jeśli on... - mój głos załamał się. To słowo nie chciało przejść mi przez gardło, a całe moje ciało natychmiastowo zaczęło się lekko trząść. 
- Nie mów tak, to jest Natsu on zawsze daje sobie radę. Jestem pewna , że teraz też - jej słowa, jej wsparcie lekko dodało mi otuchy. Ile jeszcze będę musiała tutaj leżeć? Czy mistrz nie rozumie , jak bardzo chce być teraz przy nim? 
- Erza ja muszę się z nim zobaczyć - szepnęłam. Przyjaciółka tylko spuściła głowę. Wiem , że pewnie się nie zgodzi ale muszę próbować. 
- Idę do łazienki, a ty idź. Tylko uważaj ,żeby mistrz cię nie zobaczył - zdziwiła mnie jej szybka odpowiedź. Bardzo się ucieszyłam. Z wielką radością opuściłam pokój uważając czy nikt mnie nie widzi. Kiedy byłam już blisko zauważyłam jak Lisanna wychodzi z pomieszczenia , gdzie leżał Natsu. Nie przejęłam się tym zbytnio , chciałam być przy nim jak najszybciej. Gdy w końcu dotarłam , spojrzałam na niego. Jego całe ciało było zabandażowane. Usiadłam na skraju łóżka.
- Natsu proszę obudź się , nie możesz mnie zostawić... proszę - trzymałam jego zimną dłoń i błagałam o to, żeby się wybudził. Tylko tego teraz chcę. Sama nie spostrzegłam się kiedy zasnęłam. Obudziło mnie bieganie i krzyki przyjaciół. 
- Lucy! - szczęśliwa Erza wbiegła do pokoju i mnie przytuliła. - Stan Wendy się poprawił! -ta wiadomość była wspaniała, bardzo się ucieszyłam jednak uczucie strachu, że Natsu się jeszcze nie wybudził zbytnio nie pozwalało mi na radość.
- Lucy ty go kochasz prawda?- nagle zadała mi pytanie.
- Tak najmocniej , dlatego tak się boję - Tytania uśmiechnęła się chytrze.
- Ja zawsze wiedziałam , że między wami jest coś więcej niż przyjaźń. Spokojnie on ma dla kogo żyć, ma Ciebie i jestem pewna ,że tak łatwo się nie podda. To w końcu Natsu! - trochę racji miała , jednak coś mi mówiło w środku, że to nie koniec. Mijały dnie, tygodnie a nawet miesiące. To już czwarty miesiąc jak jest w śpiączce. Cały czas siedziałam przy jego łóżku. Oczywiście każdy w gildii zrozumiał moją sytuację. Wendy wyzdrowiała już jakiś czas temu i wróciła do zwyczajności. Jednak gildia nie jest już taka sama bez niego. Wszyscy próbują jakoś wrócić do tej "codzienności" ale nie którym się nie udaje. Gray od kilku dni pije , żeby choć na chwilę zapomnieć o swoim przyjacielu. Erza coraz częściej wybiera się sama na dłuższe misje, po prostu nie może znieść tej atmosfery. Lisanne nie widziałam już długi czas, Mira mimo wszystko dalej uśmiecha się i udaje wesołą. Najgorzej ze wszystkich zniósł to Romeo. Zamkną się u siebie w pokoju, nic nie je , nie pije... Rodzice siłą dają mu coś do jedzenia. 
- Lucy wróć do domu coś zjeść i się przespać, jesteś już jak Romeo czy widziałaś siebie w lustrze? Schudłaś chyba z połowy swojej dawnej wagi - dzień w dzień powtarzała mi to biało-włosa przyjaciółka. Ja jak zawsze nic nie odpowiadałam tylko siedziałam trzymając go za rękę. Codziennie proszę , błagam aby się obudził. Słońce za oknem lekko zaczęło się chować za horyzont. Moje powieki nagle zrobiły się strasznie ciężkie... Usnęłam jak zawsze trzymając go za rękę. Spałam z jakieś dwie godziny. Leniwie przetarłam oczy ręką i spojrzałam na łóżko. Nie było go. Czy to możliwe? Szybko podniosłam się z miejsca i ruszyłam w kierunku schodów. Gdy byłam w jakieś połowie zobaczyłam jak wszyscy się uśmiechają , śmieją a na samym środku pomieszczenia stał różowo-włosy. Mój uśmiech nie mieścił się na twarzy a łzy szczęścia same napływały do oczu. Przyjaciele widząc mnie dali mi przejść bym jak najszybciej znalazła się przy ukochanym. 
- Natsu! - krzyknęłam pełna radości. W zaskakującym tempie znalazłam się tuż obok niego i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam. Moje prośby i błagania zostały wysłuchane, znów mam go przy sobie. - Tęskniłam - szepnęłam odrywając głowę od jego piersi by móc spojrzeć mu w oczy.
- Kim jesteś? - to pytanie odbijało się echem w mojej głowie. Czy on stracił pamięć? Jak wiele on nie pamięta? Czy to koniec naszej miłości? Co mam teraz zrobić?! Paraliż. Paraliż przejął moje całe ciało. Chłopak odsunął mnie od siebie i oczekiwał ode mnie odpowiedzi. Jednak ja nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Reszta gildii również słysząc jego pytanie ucichła. 
- Kim jesteś? - jeszcze raz mnie o to zapytał. A ja tylko stałam i patrzyłam w jego zielone tęczówki. Łzy jeszcze bardziej zebrały mi się do oczu. 
- To przecież Lucy! - krzyknęli przyjaciele. Mag ognia przekręcił głową jakby próbował sobie przypomnieć kim jestem. W pewnej chwili złapał się za włosy, uśmiechnął szeroko i spojrzał w moją stronę.
- Przykro mi ale nie pamiętam Cię. Kiedy dołączyłaś do gildii? - bolało. Mira pomogła mi usiąść przy barze a Natsu pochylał się nade mną. - To kiedy dołączyłaś? Skąd mnie znasz? - każde kolejne pytanie bolało. Czułam się jakby ktoś wbił mi sztylet w serce za każdym razem, gdy pokazywał mi to, że mnie naprawdę nie pamięta. Usłyszałam pisk drzwi wejściowych, gdy odwróciłam się zobaczyłam wchodzącą Erzę i Lisannę. Od razu zauważyły chłopaka i rzuciły mu się na szyję z płaczem. 
- Natsu! Natsu! - słyszałam jak biało-włosa krzyczy przez łzy. 
- Erza dlaczego tak w ogóle jestem w takim stanie? - Erza natychmiast spojrzała na mnie a ja tylko spuściłam głowę.
- Ty straciłeś wspomnienia? - każdy w gildii tylko potwierdził ruchem głowy. - Ty naprawdę nie pamiętasz niczego? - różowo-włosemu uśmiech zniknął z twarzy i tylko potwierdził.
- Erza on nie pamięta Lucy - odezwała się za moimi plecami Mira.
- Jak to... Ty nie pamiętasz jej ?! - spuściłam jeszcze bardziej głowę , próbując ukryć łzy.
- Nie. Pamiętam każdego ale nie ją. -  nagle usłyszałam huk gdy uniosłam wzrok na Natsu , zobaczyłam go wbitego w ścianę. 
- Erza! - krzyknęli przyjaciele.
- Nie przesadzaj to nie jego wina, nie zapominaj ,że jest słaby! - odezwał się Gray. 
- No i co z tego?! Jak on śmie nie pamiętać Lucy?! - 
-Erza! - nie wytrzymałam i wstałam. Podeszłam cała się trzęsąc do Natsu i wyciągnęłam w jego kierunku dłoń. 
- To nie jego wina. Uspokójmy się wszyscy - mimo łez uśmiechnęłam się, w końcu tu był. - Jestem Lucy Heartfilia -
-Natsu Dragneel - uścisnął moją dłoń. Poczułam znajome ciepło jego ciała... Mimo ,że w środku płakałam nie mogłam dać po sobie poznać. Muszę dać radę... Jednak jego głos pytający "Kim jesteś?" dalej odbijał się echem w mojej głowie...


    KONIEC SAGI II "Magowie smoków"

Przepraszam za błędy których za pewne jest pełno. Nie miałam czasu na sprawdzanie, gdyż nie mam za bardzo czasu. Ale chciałam wam dać już ten rozdział! :3 

4 komentarze:

  1. CZO?!
    NOOOOOOOOOOŁ!!!
    JAK MOGŁAŚ... !? o_o
    LISANNE TO ON, KURWA, PAMIĘTA!!! A CO Z LUSIĄ!? ON JĄ KOCHA, DO CHOLERY!!!
    No dziewczyno ;-; JAK MOGŁAŚ?! Lisanna, mogę ją zabić?! MOGĘ!? MOGĘ! ZROBIĘ TO, BO, KURWA, NIKT MI NIE ZABRONI!!!
    Lucy: Opanuj się... oddychaj spokojnie.
    JAK MOŻESZ BYĆ SPOKOJNA!? JAK JA MOGĘ BYĆ SPOKOJNA!?
    Lucy: Przyzwyczaiłam się do tego. ;-;
    Natsu: ;-; Luce...
    Lucy: Zamknij się! Mam ci tyle do powiedzenia! Jesteś świnią! Nienawidzę cię! Zgiń! Udław się kurczakiem! Zniknij z mojego życia! Pierdolę, odchodzę!
    Pojechałaś.
    Lucy: ...A co myślisz?! Że niby zostawisz mnie ot tak dla Lisanny?! Wypierdalaj do niej! Nie obchodzisz mnie! Ponieważ...
    Ona dalej jedzie...
    Lucy: ...Cię nie kocham.
    ... WTF?!
    Natsu: Wiedziałem to. ;-;
    WTF?! CO!? JAK!?
    Natsu: Ponieważ...
    Lucy: Ponieważ...
    Lucy/Natsu: Kocham Graya/Erzę!
    .
    .
    .
    CO!? Kocham yaoi... ale CO!?
    Lucy: Hihi
    Natsu: Hihi
    Eee?
    Natsu/Lucy: Prima Aprilis!
    CZO?! Primka się skończyła!
    Lucy: ...
    Natsu: ...
    KOPNĘLIŚCIE W KALENDARZ! ŻEGNAM!!!
    Lucy: ;-;
    Natsu: ...
    Ale...
    Gajeel: Przejdź do koma, dziewczyno -,-
    Okay...
    Rozdział super, szkoda, że krótki. :/ Podoba mi się... Ale ty schodzisz na Nali...
    Lis: ;_; Dlaczego nie pozwalasz mi kochać?
    Ponieważ, cię nienawidzę.
    Lis: Romantycznie... >sarkazm<
    Ta ta, jak będziemy tak gadać, to zejdzie nam to na kółko Macieja. -.-

    Pozdrawiamy i życzymy weny!
    Ps.Oby notka wyszła w piątek. xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. JAK ON MOŻE NIE PAMIĘTAĆ !? No normalnie utłukę własnymi rękoma. Założe się że Lisanna będzie teraz jeszcze bardziej upierdliwa Grrrr. Zabije suke. Rozdział trochę króciutki ale ważne że się pojawił. Tyle na niego czekałam. Oczywiście wyczekuje kolejnego, mam nadzieje że dłuższego i zaskakującego.
    Pozdrawiam, wenki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No tego się nie spodziewałam, że nie będzie pamiętał Lucy, ale myślę że z biegiem czasu sobie przypomni bo takie zaczynanie od nowa, to będzie dłuższe i cięższe niż sam początek ich znajomości. Dużo akcji, naprawdę się dzieję i tutaj duuuży plusik. Wszystkim wraca wena tylko nie mnie, ale pomyślałam, że czas powpadać na inne blogi i pokomentować. Dać o sobie znać, że w ogóle żyje. Także kochana rozdział świetny,czekam na następny bo naprawdę zżera mnie ciekawość co będzie dalej.
    Przepraszam, że komentarz taki chaotyczny, ale no cóż wypadłam z wprawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze, rozdział super ;)
    Po drugi, jak Natsu mógł zapomnieć o Lucy! Głupia Lisanna to pewnie jej sprawa >-< Zabić ją!
    Po trzecie, biedna Lucy...szkoda mi jej ;-;
    Mam małą nadzieję, że Natsu sobie o niej jak najszybciej przypomnii :D
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi