piątek, 7 listopada 2014

35. Wołanie kukułki.

- Igneel? - zszokowany chłopak cały czas wpatrywał się w mężczyznę. Pierwszy raz widział go w ludzkiej postaci, mimo to wydawał mu się znajomy. Czerwone włosy, dzikie zielone oczy i kły.
- A kogo się spodziewałeś? Świętego Mikołaja? Na bajeczki już za późno... - podszedł do chłopaka i poczochrał jego różowe włosy. - synu. - dokończył z lekkim uśmiechem.
- Nie myślałem, że jeszcze kiedykolwiek ujrzę Cię w tej postaci - szepnął staruszek któremu na widok mężczyzny , wróciła pamięć.
- Ja też nie myślałem, że tu wrócę. Jednak ten mały dzieciak sam nie pokona Zerefa. Dlatego ruszymy na kolejny trening - uśmiechnął się chytrze spoglądając na mistrza.
- Za nim to zrobisz , udaj się w tamto miejsce ostatnio widziano "ją" - rozmawiali jak starzy znajomi, którymi oczywiście byli. Natsu nie wiedząc o co chodzi tylko spoglądał raz na staruszka, a raz na Igneela. Tyle lat go szukał, później spotkali się w innym świecie, a teraz? Teraz widzi go w ludzkiej postaci.
- Natsu idziemy! - krzyknął czerwono-włosy. Syn posłusznie, nie odzywając się słowem szedł za nim. Wychodząc z gildii nie odezwali się do siebie ani słowem. Przyjaciele szeptali pytania jak zobaczyli Igneela, jednak nikt nie podszedł. Kiedy wielkie drzwi gildii się zamknęły różowo-włosy nie wytrzymał.
- Dlaczego tu jesteś ? - spytał dalej nic nie rozumiejąc.
- Mówiłem już, jestem tu by pomóc Ci trenować. Jutro rano widzimy się na stacji i ruszamy na trening. -
- Czemu nie dziś ! - był cały energii.
- Mam jeszcze coś do załatwienia. Idź się przygotuj, obiecuję Ci, że mój trening Cię wykończy - zaśmiał się.
- To się jeszcze okaże! - pełen nowego zapału najchętniej już zacząłby trenować.
- Zachowaj energię na jutro, ja idę na razie młody! - po tych słowach dosłownie zniknął mu z oczu. Wracał z uśmiechem do swojego domu.
- Wróciłem - szepnął mijając progi, jednak nie usłyszał radosnego "Witaj w domu". Westchnął. Zostając sam w domu ściągnął maskę z twarzy i nie wysilał się więcej na jakikolwiek uśmiech. Cała jego pozytywna energia opuściła jego ciało. Mimo że Lucy go prosiła on nie może tak po prostu cieszyć się jak dawniej. Udaje uśmiechniętego bo go prosiła i by przyjaciele nie pocieszali go, gdyż w ten sposób jeszcze bardziej dołują. Wiedział że każdy chce dla niego jak najlepiej nikt nie chce dla niego źle jednak on... on ją kocha. I czuł się potwornie, pozwolił by ktoś zabrał jego ukochaną! Zawiódł sam siebie... Najchętniej nie słuchając nikogo ruszył by na poszukiwania dziewczyny. Niestety był świadomy, że i tak jej nie odnajdzie i musi czekać. Ten czas oczekiwania dłużył się i dłużył. A co jeśli Lucy coś się stało? W jego głowie pojawiły się najczarniejsze scenariusze. Musi sobie znaleźć jakieś zajęcie bo inaczej dalej będzie się zamartwiał. Nie chętnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Syf, brud , kurz wszędzie to było. Nie mając innego zajęcie po prostu zajął się sprzątaniem. Tak ON Natsu Dragneel z braku zajęcia zaczął sprzątać. Na początek zajął się kuchnią. Kiedy już posprzątał pomieszczenie ukazały się brzoskwiniowego koloru ściany z drewnianą podłogą i małym pomarańczowo-żółtym,okrągłym dywanikiem na środku. Mimo że nie należała do małych pomieszczeń liczyła sobie tylko mały stoliczek, krzesło , jeden blat z zlewem i lodówkę. Reszta akcesoriów była zniszczona, lub spalona (np. w przypadku mebli). Następny był salon, później łazienka i sypialnia... Kiedy skończył spojrzał na krajobraz za oknem. Jasne niebo przybrało już odcień granatu i widać było jasne świecące gwiazdeczki. Przez jego głowę przeszła myśl o dziewczynie. Tęsknił. Po chwili udał się do łazienki. Szybko wziął prysznic i wychodząc na samych bokserkach, z cieknącą wodą z włosów podszedł do lodówki.
- Znowu pusto - szepnął sam do siebie. Nagle usłyszał odgłos pukania do drzwi. Wziął głębszy wdech by sprawdzić kto, jednak wyczuł tylko mocne , słodkie perfumy których nie rozpoznawał. Zmęczony , niechętnie ruszył ku drzwiom. Miał w planach zaraz położyć się by znów spotkać się z Lucy. Więc nie miał pojęcia kto może zakłócać jego spokój.
- Cześć Natsu - w drzwiach stanęła dziewczyna, o krótkich białych włosach.
- Li-Lisanna?! - wykrzyknął zdziwiony przypominając sobie o swoim stroju.
- Co ty masz na sobie?! - cała czerwona zakryła sobie oczy.
- Bokserki - wybuchł śmiechem, kończąc dość niezręczną atmosferę. - Wchodź - wpuścił ją do środka.
- Jeju jak tu czysto - zdziwiona wpatrywała się w porządek panujący w salonie Dragneela.
- Heh , sam sprzątałem. Poczekaj pójdę się przebrać - już miał otworzyć drzwi do sypialni gdy poczuł na swoim brzuchu, oplatające go ręce.
- Nie musisz i tak jesteś przystojny... Kocham Cię Natsu -

~~~~

Rozdzielając się z Natsu udał się na wzgórze. Tam gdzie kiedyś stał ich dom, rosło wielkie drzewo. Igneel podszedł i usiadł opierając się o jego koronę. Przyglądał się jasnemu niebu, kiedyś widział ten widok codziennie. Zamknął oczy pogrążając się we wspomnieniach. Pamiętał dobrze głos Hany , gdy na niego krzyczała , lub wołała na obiad. Naprawdę dobrze gotowała. Pamiętał ich pierwsze spotkanie...
Wracałem wtedy z misji wracając do hotelu, postanowiłem wejść do jednej z restauracji, zamówiłem wszystko co było w meni. Kiedy się najadłem , zauważyłem ,że zapomniałem kryształów. Podeszłem do jednej z kelnerek i poinformowałem, że zaraz wrócę. Właśnie wtedy przyszłą sama kierowniczka. Jej różowe-włosy idealnie pasowały do jasnej karnacji. Oczywiście nie zgodziła się abym opuścił lokal. Zacząłem się awanturować i szarpać. Niestety skończyło się na tym , że zostałem pokonany przez różowo-włosą dziewczynę.
- Jesteś uparta - powiedziałem patrząc jej w oczy.
- Dziękuję - spojrzałem na uśmiech , który pojawił się na twarzy dziewczyny. Trzeba było przyznać, była naprawdę piękna.
- Mam propozycję , może pójdziesz razem ze mną , żeby mnie przypilnować? - uśmiechnąłem się chytrze, często korzystałem z tej sztuczki . Każda dziewczyna zawsze odskakiwała wtedy ode mnie na przynajmniej dwa metry i była zawstydzona. Jednak ona nie była "każdą" . Kierowniczka tylko wybuchnęła śmiechem i kiwnęła głową, że się zgadza. W drodze do mojego hotelu, dowiedziałem się jak ma na imię "Hana". Oczywiście oddałem jej należne pieniądze. Tej nocy cały czas przed moimi oczami pojawiała się ona. Następnego dnia , z rana ruszyłem do restauracji z nadzieją spotkania jej. Jednak dowiedziałem się, że Hana odeszła... Pogrążony w lekkim smutku wróciłem do gildii. Tam ujrzałem ją! Dołączyła do mojej gildii! Stworzyliśmy razem drużynę i zakochałem się w niej. Niedługo potem wzięliśmy ślub, i urodził nam się Natsu.
Niespodziewanie usłyszał szelest liści za sobą. Tak, to była ona. Słyszał ,że pojawia się jej duch w tym miejscu jednak nie wierzył. Teraz widzi ją i uwierzył. 
- Hana - szepnął dalej nie będąc w szoku. Ona jednak nie zwróciła na niego uwagi. Byłą tylko duchem który pojawia się i znika. Jednak sam jej widok dla Igneela był bardzo znaczący. Przez kolejną godzinę wpatrywał się w ducha, gdy zniknęła położył się na trawie. Zaczął wspominać swoje dawne życie rodzinne słysząc od czasu do czasu kukanie kukułki , po czym zasnął.
 
~~
- Więc tak się sprawy mają.  - powiedziała zamyślona niebiesko-włosa.
- Niestety, a jak w gildii ? - spytała z uśmiechem Lucy.
- Wszystko dobrze. Podzieliliśmy się na grupy, jedni szukają Ciebie a drudzy trenują by być przygotowanym na atak Zerefa. -
- On chce walczyć z Natsu... - szepnęła.
- Co mówiłaś? -
- Levy-chan , Zeref chce walczyć z Natsu. Powiedział mi też , że na razie ominie Fiore. Chce aby Natsu trenował... -
- Lu-chan Zeref na pewno chce stoczyć walkę z Natsu? -
- Tak... - dziewczyna umilkła a na jej twarzy pojawił się smutek.
- Musi być ku temu powód! - przez kolejne minuty dziewczyny zastanawiały się nad powodem, jednakże nic nie wymyśliły...- Może zapytam się pierwszej mistrzyni? - zaproponowała.
- Dobrze -
- Lu-chan nie martw się będzie dobrze. Mówiłaś o jakiś ukrytych pokojach ! -
- Tak...-
- Musisz je odnaleźć! Jeśli są ukryte to coś w nich musi być ważnego. -
- Zrobię wszystko co w mojej mocy - powiedziała już weselsza i pełna nowej energii.
- I taką Lu-chan kocham! - dziewczyny przytuliły się , a na ich buziach widniał uśmiech.
- Pójdę zobaczyć czy Natsu już jest , dobranoc Levy-chan! - pożegnały się i Lucy znów znalazła się w środku gildii. Szukała wzrokiem ukochanego jednak go nie spotkała...
Tej nocy Lucy nie widziała się z Natsu. Gdy rankiem wstała poszła do łazienki , przebrała się itp.. Czarny mag opuścił rezydencję wczoraj , więc pora rozpocząć poszukiwania. Wiedziała , że będzie ciężko jednak mimo wszystko się nie poddawała.
Przeszukałam już większość pokoi na parterze. Został mi już tylko jeden. Weszłam ostrożnie do pomieszczenia i moim oczom ukazała się sypialnia. Już miałam wyjść , gdy nagle kątem oka zauważyłam zakryte półką drzwi. Jak je zauważyłam? Półka nie zakrywała ich całych , wystawał kawałek futryny. Niepewnie odsunęłam półkę i otworzyłam tajemnicze drzwi. Po drugiej stronie ukazała mi się mała biblioteczka. Ktoś nie dawno musiał tutaj być , ponieważ na stole leżała otwarta księga. Spojrzałam na tytuł "Krew smoków" . Zaczęłam czytać od początku...
Czasy gdy smoki żyły razem z ludźmi. Oczywiście nie każde zgadzały się na ten pokój. Część smoków zbuntowała się i zaczęła się wojna. Żeby je pokonać , niektóre smoki wychowywały ludzkie dzieci. Uczyły ich magii i wszczepiały w nie swoją przez zaklęcie, tak powstała magia smoczego zabójcy. Po wygranej bitwie smoki przeistoczyły się w ludzi. Tak wszyscy żyli w zgodzie przez kolejne stulecia. Pewien smok cienia spłodził dwójkę dzieci, pod postacią oczywiście człowieka. Bliźnięta dwu jajowe. Chłopiec cienia i dziewczynka która posługiwała się magią matki ogniem. Skłóceni rodzice rozeszli się każde w swoją stronę.
 Dziewczynka Lidya uczyła się pod okiem matki , używać swojej mocy. 
Jej brat Emil odchodząc z ojcem wkroczyli na ciemną stronę. Lidya wyszła za mąż za maga ognia słońca i urodziła córkę Naomi. 
Emil skażony złem poślubił zwykłą kobietę , która obdarowała go synem Ryo. Syn po ojcu użytkował magię cienia , a jego serce od najmłodszych lat było mroczne. 
Naomi która kroczyła dobrą magią poślubiła maga ognia feniksa i urodziła synka, małego Krilan'a.
 Ryo którego dusza była przepełniona złem zgwałcił maginię pisarstwa. Dzieckiem z gwałtu okazała się być Noriko. Dziewczynka która przeklinała swoje życie i błagała o śmierć.
 Krilan poślubił maginię ognia życia. Piękna brunetka obdarowała go bliźniętami.  Dwojgiem chłopców Kazukim i Raitem. Niestety tylko Kazuki posługiwał się magią. Przez to zrodziła się między nimi nienawiść do siebie. 
Noriko znalazła maga śmierci. Błagała go o pozbawienie życia. Jednak on zaszantażował ją, że zgodzi się na jej prośbę jeśli urodzi mu syna. Zgodziła się i tak na świat przyszedł Zeref. Miał oczy czarne , tak jak jego rodzicielka która z wielką radością zakończyła żywot. Zeref zgłębiając czarną magię zabił swojego ojca w wieku sześciu lat. Od tamtego czasu podróżował zagłębiając czarną magię. 
Raito w wieku szesnastu lat opuścił dom. Ożenił się z zwykłą kobietą i razem mieli synka Haru, który ku wielkiemu zdziwieniu posługiwał się magią ognia. 
Kazuki poślubił kobietę władającą magią światła. Wychowywali córeczkę Ayami, której serce było czystsze niż płatek śniegu, jednak miała bardzo słabe zdrowie. Kończąc szesnaście lat poznała swojego kuzyna Haru. Nie mając pojęcia o spokrewieństwie zakochali się w sobie. Ayami w młodym wieku zaszła w ciążę i urodziła chłopca, jednak ceną swojego życia.  Bracia dowiadując się o związku swoich dzieci wpadli w szał. Narodzonego chłopca chcieli natychmiast pozbawić życia by oczyścić dobre imię rodzin. Jednak osiemnastoletni ojciec ucieka. Haru zabrał ze sobą syna i nadał mu imię Igneel. Od najmłodszych lat Haru uczył go posługiwać się magią. Kiedy dorósł stał się bardzo potężnym magiem. 
Zeref nie marnował czasu i niszczył wszystko na swojej drodze. Kiedy się spotkali stoczyli ze sobą walkę. Którą Igneel przegrał. Porażka była dla niego wielkim ciosem jednak dalej szukał sposobu na pokonanie maga. 
Przez kolejne lata może nawet wieki. Zeref był nie do pokonania. Blisko niego była dziewczyna Mavis. Jej serce również było przepełnione nienawiścią. Stworzyła organizację "Fairy Tail" która pracowała dla czarnego maga. Razem stworzyli czarną księgę. 
Igneel pod postawią smoka przez cały czas szukał sposobu na pokonanie czarnego maga. Udało mu się dopiero po kilkunastu latach. Jednak odnalezienie Zerefa nie było takie łatwe. Po ukończeniu księgi zapadł się pod ziemię. Kiedy wreszcie Igneel go odnalazł stoczyli uczciwą walkę trwającą pięć dni. Wtedy Igneel zapieczętował Zerefa , a serce Mavis zostało oczyszczone. Fairy Tail stało się dobre. Igneel pod postacią człowieka dołączył do nich i razem niszczyli potwory z księgi Zerefa. Jednak mag zakochał się. Podczas jednej z misji pokochał kobietę o różowych włosach i magi niebieskiego płomienia. Dla niej wyrzekł się tronu "króla ognistych smoków".  Hana urodziła mu dwójkę dzieci. A Zeref? Zniknął. Jest zapieczętowany więc powinien być spokój. Jednak kiedyś on wróci a wtedy pokonać go tylko da radę , jego malutki kuzyn Natsu. Tylko on jest w stanie pokonać czarnego maga. 
Elize Laugerben - siostra Hany. 

Dobra... nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, nie wiem też czy czasem nie zawieszę bloga bo ostatnio mam za dużo nauki. Słyszeliście o tym że można mieć w tygodniu 3 sprawdziany i 5 kartkówek? Bo ja nie. Ale jak widać wszystko jest możliwe. Mam masę testów i strasznie mało czasu. Dlatego rozdział nie wiem kiedy kolejny. Tutaj macie drzewko genealogiczne gdyby ktoś się zgubił xd/
 

2 komentarze:

  1. <3 - to wyraża więcej niż tysiąc słów <3 ( też mam tak wszkole *hug* jestem z tobą sercem duchem i myślą ( mową ,uczynkiem xD ) tak więc wiesz ... heheheh nwm co pisać ) dobra jesteś najlepsza i tyle ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Bardzo mi się podobał. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Mam nadzieję, że się szybko pojawi, bo jak widzę to dość długo nic się nie pojawiło. Życzę wiele wienki oraz wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku. Do następnego i z niecierpliwością czekam na rozdzialik :* :*.

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi