sobota, 27 września 2014

33. "Pragnę Cię. "

W pokoju oczekiwał ich już Zeref. Szare ściany i trzy okna, zasłonięte czarnymi zasłonami wprowadzały pomieszczenie w mroczny nastrój.
- Lucy Heartfilia - szepnął na widok dziewczyny.
- Zeref-sama wykonałyśmy plan - Misako wraz z siostrą ukłoniły się mrocznemu magowi. Natomiast magini Gwiezdnych Duchów stała, posyłając nie przyjemne spojrzenia chłopakowi.
- Będziesz ostrą żoną - uśmiechnął się do niej zadziornie. 
- Natsu mnie uratuje - stanowczo i pewnie odpowiedziała. Nagle Mia wybuchła śmiechem.
- Przepraszam Zeref-sama ale ta dziewczyna naprawdę uważa, że on zdoła Cię pokonać! - zmierzył ją mrocznym wzrokiem. Oczywiście natychmiast umilkła i spuściła głowę.
- Bo jest w stanie mnie pokonać, a raczej będzie - w pomieszczeniu zapanowała cisza. Przerwał ją głos wchodzącej do pokoju dziewczyny.
- Lua ile razy mam Ci powtarzać abyś się nie spóźniała? - spytał spokojnym lecz poważnym tonem do siostry.
- Przepraszam b r a c i s z k u - była jedyną mu bliską osobą i dlatego pozwalała sobie na więcej. - To jak ściągnąć z Ciebie klątwę? - puściła do niego oczko.
- Tak. - surowym głosem rozkazał.
- Ej blondyś zdejmuj klątwę była umowa - czarno włosa uśmiechnęła się.
- Ale jak? - spytała nie wiedząc. Prawdą było, że gdy ubrała koronę poznała nowe zaklęcia. Jednak nie zna żadnego na zdejmowanie klątw.
- Normanie do cholery, bierzcie ślub i koniec - popchnęła dziewczynę na czarnego maga. Stojąc jakieś pół metra od siebie zaczęła wypowiadać zaklęcie - Na mocy czarnego maga, dzielę miedzy wami magię , miłość aby nigdy was zaufanie nie opuszczało. Przepraszam nie pamiętam jak to tam mówił pastor ale powinno być dobrze! Obrączki małżeńskie! - Na dłoni chłopaka i Lucy pojawiły się obrączki związane cieniutką złotą linką, która po paru sekundach zniknęła. W tamtej chwili również została zdjęta klątwa. Tęczówki czarnego maga zmieniły się na czerwone, sam ich widok przyprawiał o dreszcze.
- Lua zabierz moją piękną żonę do jej pokoju i pilnuj by niczego jej nie zabrakło - powiedział po czym złapał za dłoń Heartfili. Zszokowana wpatrywała się jak jej "mąż" składa na niej pocałunek.
- Dobra idziemy , idziemy. Pa braciszku - Lua zaczęła popychać blondynkę.
- Do zobaczenia moja żono -  to były ostatnie słowa które usłyszały. Wychodząc z pokoju trafiły na dość sporych rozmiarów korytarz.
- Więc tak  tutaj jest główny korytarz , tam gdzie byłyśmy to pokój w którym znajduje się portal, idąc do końca korytarza po prawej jest mój pokój gdybyś się zgubiła lub potrzebowała pomocy zawsze możesz mówić śmiało a tu jest ...-
- Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? I czemu oprowadzasz mnie po posiadłości nie zamkniecie mnie w jakimś pokoju? - blondynka była wyraźnie zdziwiona.
- Oszalałaś. Ta posiadłość to teraz Twój dom. Jestem miła bo nic do Ciebie nie mam , jesteś żoną mojego brata i mam nadzieję , że zostaniemy dobrymi koleżankami. Oczywiście nie możesz opuszczać rezydencji , ani wchodzić do niektórych pokojów ale to wszytko. Może pójdźmy do Twojego pokoju i porozmawiajmy na spokojnie? - była naprawdę zdziwiona , oczywiście zgodziła się na propozycję i nie długo szły schodami na drugie piętro. Kiedy dotarły pod drzwi pokoju Lucy lekko bała się je otworzyć. Cała posiadłość była urządzona w mrocznych kolorach czy tak samo będzie z jej pokojem? Kiedy weszły do środka ich oczom ukazał się piękny średnich rozmiarów pokoik. O jasnych kremowych ścianach, trzech oknach i balkonem. Wyposażenie nie było typu skromnego... duże łóżko z baldachimem , wyposażona toaletka i dużych rozmiarów szafa.
- Jak pięknie - szepnęła.
- Prawda? Sama urządzałam ten pokój masz tutaj też swoją łazienkę z wielką wanną, osobiście uważam że w każdej sypialni powinien być jakiś puszysty dywan i trochę kwiatów - mówiąc to położyła się na przytulnym białym dywanie. Heartfilia wkrótce poszła w jej ślady.
- Dlaczego ty jesteś taka inna? - spytała z ciekawości. Wydawało jej się że nie ta dziewczyna jest pogodną i miłą osobą, ale przecież była siostrą Zerefa! To wszytko było poplątane.
- Bo ja nie jestem zła. Niby jestem siostrą Zerefa ale tak naprawdę to jestem tylko dzieckiem które znalazł gdy zniszczył moją wioskę. Od tamtej pory się mną zajmował i jest dla mnie jak brat. Oczywiście czasem muszę robić złe rzeczy jednak nie sprawia mi to przyjemności. Gdy dowiedziałam się o całym planie z Tobą chciałam Cię poznać by zobaczyć czy uda mi się z Tobą dogadać. Naprawdę ciężko jest mi porozmawiać z kimś innym z tej posiadłości wszyscy tutaj są źli i chwalą się na około "ilu to ludzi ich błagało o życie,a oni odmówili". To naprawdę straszne - skończyła swój monolog. Lucy tylko wsłuchując się czasem kiwała głową dając dziewczynie do zrozumienia że uważnie ją słucha.
- Robisz to bo jest Twoim bratem i nie chcesz aby się na Tobie zawiódł? - szybko ją rozgryzła. Lua tylko potwierdziła to ruchem głowy i podeszła do okna.
- Spójrz jakie piękne gwiazdy Lu .. czy mogłabym mówić do Ciebie po imieniu? - spytała niewinnie.
- Tak - wstała i również spojrzała na gwieździste niebo.
- Miło mi Ciebie poznać Lucy , ja jestem Lua - podała jej rękę w geście przywitania.
- Mi również - dziewczyny uścisnęły sobie dłonie.
- Lucy mogłabyś mi kiedyś opowiedzieć jak to jest być w normalnej gildii, mieć przyjaciół, być normalnym magiem? - spytała , spoglądając na dziewczynę błagalnym wzrokiem.
- Pewnie tylko nie teraz bo jeśli mogę chciałabym wziąć kąpiel - uśmiechnęła się blondynka.
- No tak później bo zaraz muszę iść do braciszka, nie będę Ci więcej przeszkadzać gdybyś czegoś potrzebowała to powiedz komukolwiek , każdy Ci pomoże. To ja będę lecieć pa! - wyszła z pokoju a blondynka od razu opadła na łóżko. Cały czas czuła niepokój w sercu. Tak bardzo tęskniła za nim i martwiła się tym jak się czuje. Była przerażona odpowiedzialnością zdjęcia klątwy.
- Natsu... - szepnęła przewracając się na drugi bok. W tym samym momencie Lua która chciała zawołać blondynkę na kolację usłyszała to. Wpadła na dość dziwny pomysł. Zamiast poinformować maginie zbiegła do swojego pokoju. Zrobi jej niespodziankę na pewno się ucieszy.
~~
Po jakiś 5 minutach rozmyślań o ukochanym , wstała z łóżka i powędrowała do łazienki. Rozebrała się z resztek podartych ubrań, ściągnęła koronę, rozpuściła włosy , zmyła makijaż i spojrzała na duże lustro wiszące na ścianie. Łazienka trochę przypominała tą którą mają w domu. Martwi się o niego... jest pewna że ją uratuje jednak boi się tego. A co jeśli znów będzie widziała go w takim stanie? Nie chce tego widzieć. Weszła do gorącej wody. Tak bardzo chciała się wtulić w jego ciepły tors , pocałować i powiedzieć że go kocha. Jednak to nie było teraz możliwe... Nagle przypomniał jej się widok umierającego Natsu. łzy zaczęły płynąć jej po policzkach. Nie mogąc już ich powstrzymać rozpłakała się na dobre. Kiedy wyszła z łazienki mając na sobie jedynie ręcznik spojrzała na godzinę była już 23:43. Zmęczona podeszła do szafy w której znalazła dwu częściową piżamkę. Krótkie białe luźne spodenki i bluzkę pomarańczową na ramiączkach. Była wykończona , jednak zamiast pójść spać wyszła na balkon spoglądając na gwiazdy. ~ Mimo że jesteśmy rozdzieleni nad nami są te same gwiazdy. Prawda Natsu? ~ pomyślała wpatrując się w magiczny widok.
- Nie powinnaś wychodzić na balkon w mokrych włosach - usłyszała znienawidzony głos za sobą. Oczywiście nie odpowiedziała. - Jutro gwiazdy będą spadać. Wejdź już lepiej do środka bo się przeziębisz , dobranoc moja żono - opuścił pokój. Lucy  nie posłuchała go i jeszcze przez jakiś czas wpatrywała się w niebo. Niespodziewanie jedna z gwiazd spadła , blondynka widząc to uśmiechnęła się.
- Bądź cały - szepnęła. To było jej jedyne życzenie. Gdy zaczęła odczuwać chłód zamknęła balkon i podeszła do łóżka. Położyła się ale jednak brakowało jej czegoś... Ta pustka na drugiej stronie była nie do zniesienia. Tęskniła za nim cholernie... Wzięła poduszkę która byłą na drugiej połowie wtuliła się w nią i znów zaczęła cichutko płakać. Nie była silną osobą jeśli chodziło o niego, jednak okazywała słabość tylko w samotności. Aby nikt nie nazwał ją słabą. To prawda uczucia osłabiają nas ale jednocześnie uczą. Tęsknota zabija , ale uczy cierpliwości i doceniania chwil spędzonych z wybraną osobą. Miłość powoduje strach przed odejściem drugiej osoby, ale pokazuje nam jak bardzo człowiek może stać się uzależnieniem. On stał się jej uzależnieniem. Pokochała go mocniej niż sobie wyobrażała i dlatego teraz płacze. Płacze z tęsknoty za nim ale również przez wspomnienia, gdy widziała go umierającego. To było najgorsze co jej się przytrafiło. Dlaczego zawsze ona musi sprawiać problemy? Co raz częściej zadawała sobie tego typu pytania. W końcu wykończona dzisiejszymi wydarzeniami i płaczem usnęła, wtulając się w poduszkę.
Obudziła się dość późno. Nie musiała się nigdzie śpieszyć więc pozwoliła sobie na leniuchowanie. Około godziny 12 wstała i podeszła do szafy. Dopiero teraz zorientowała się, że są tam same suknie... Nie chętnie ubrała różową sukienkę do kolan, i białe balerinki. Włosy zostawiła rozpuszczone, zrobiła delikatny makijaż i zeszła na parter. Kiedy dotarła do pokoju Lui , nieśmiało zapukała.
- Proszę! - usłyszała energiczny głos dziewczyny. - Dzieńdoberek Lucy! - widać było że dziewczyna coś planuje.
- Dzieńdoberek , możemy zjeść razem śniadanie ? - spytała blondynka nieśmiało. Lua tylko podeszła do niej łapiąc za ręce.
- Chętnie - dodała jej tym gestem odwagi. - Może zjemy tutaj? Chciałabym Ci coś powiedzieć - puściła jej oczko.
- No dobrze - pokój Lui był cały granatowy , umeblowaniem przypominał Lucy. Tylko że czarno włosa miała półkę z "pamiątkami" i więcej szaf. Dziewczyny zawołały służącą i nie długo otrzymały śniadanie do łóżka. Obie siedząc na posłaniu śmiały się, Lucy opowiadała jej jak to jest w gildii. Ile razy dostali ostrzeżenia i kary od mistrza, jak Natsu z Grayem toczą bójki i wiele innych przyjemnych rzeczy. Po zjedzonym śniadanku , Lua przysunęła się bliżej do niej i szepnęła coś. Blondynka po usłyszeniu natychmiast podziękowała i pobiegła do swojego pokoju. W nim poszukała jakiejś kartki i pióra. "Będę dziś w mieście napisz list do ukochanego dostarczę go." Cały czas chodziły jej po głowie słowa czarno-włosej. Jej serce biło naprawdę szybko na samą myśl o tym wszystkim. Po jakiś 2 godzinach już spokojniejsza zeszła do Lui dając list.
- Dziękuję - szepnęła mając łzy szczęścia w oczach.
- Nie ma za co. Ja będę już lecieć pa - siostra Zerefa przytuliła ją i zniknęła w pokoju z "przejściem" .
- Lucy! - blondynka odwróciła się w stronę chłopaka.
- Tak? - spytała całkiem poważna.
- Chciałbym zjeść z Tobą obiad, szukałem Cię wszędzie - posłusznie poszła za nim do wielkiej jadalni. Nie miała zamiaru kłócić się z mrocznym magiem. Wiedziała że najpierw musi dokładnie wymyślić plan jak stąd uciec, jednak jedyne o czym teraz myślała to list... i jej ukochany. Jednak zdziwiła się tym jak Zeref o nią dba. Podczas posiłku chciała mu zadać parę pytań.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki miły ? - spytała. Chłopak tylko spojrzał na nią lekko zmieszany.
- Ponieważ mnie interesujesz. Ciekawi mnie dlaczego on wybrał akurat Ciebie - lekko zmieszana zadała następne pytanie.
- Dlaczego tak Ci zależy na Natsu? - mag po usłyszeniu pytania od razu spoważniał , a jego lekki uśmiech zniknął z twarzy.
- Ponieważ Jutro z rana wracam do królestwa Fiore i zacznę podbijać ziemie. Jeśli spotkam go po drodze i mnie pokona , wrócisz do niego. Ale jeśli go zabiję będziesz moja na zawsze - jego czerwone oczy spojrzały na nią. Ten przerażający wzrok maga spowodował lekkie ciarki na ciele blondwłosej. Zeref nie dokańczając posiłku odszedł od stołu. Lucy również
~~
- Hej Natsu ! - chłopak zszokowany patrzał na Laxusa , u którego w ramionach smacznie spała Shizuko.
- Laxus skąd ty się tu wziąłeś?! Wendy? - zdziwiony wpatrywał się w dwójkę swoich przyjaciół.
- Wracaliśmy właśnie z misji i usłyszeliśmy wybuchy. Widać było dość ostro... Gdzie Lucy? -
- Nie wiem... Nic już do cholery nie wiem! - chłopak wybuchnął , był bezradny. Nie wiedział co się działo , gdzie jest jego ukochana i dlaczego nie ma na sobie żadnych ran.
- Lucy jest z Zerefem. - w tej chwili w pomieszczeniu pojawił się Loki.
- Jak to z Zerefem?! - krzyknął Salamander.
- Natsu uspokój się. Nie wiem gdzie jest... Zeref zabrał ją w jakieś miejsce , nawet my Gwiezdne Duchy nie możemy jej odszukać. Jednak Lucy przed zniknięciem prosiła mnie abym Ci wszystko wyjaśnił. Na początek ! -
- Stop! Ja też chce wiedzieć co się tu kurwa dzieje ! Natsu , Lucy i Hitmoi mieli chodzić do szkoły! - blondyn był wściekły.
- Eh właśnie wszytko będę tłumaczył wsłuchajcie się dobrze. Hitomi czyli siostra Natsu tak naprawdę nie żyje , i była ona duchem(...) - gwiezdny duch wszytko powoli wyjaśniał smoczym zabójcą.
- Czyli Lucy zgodziła się odejść do Zerefa w zamian za moc , by uratować Natsu? -
- Tak. Prawdopodobnie prawdziwa walka zacznie się niedługo. Teraz dobrym rozwiązaniem byłby powrót do gildii. Ej Natsu słuchasz nas? - różowo-włosy siedział ze spuszczoną głową w dół.
- Miałem ją chronić, a to ona uratowała mnie. Jestem beznadziejny - podszedł do najbliższej ściany i zaczął walić w nią gołymi pięściami.
- Oj Natsu uspokój się - okularnik chciał powstrzymać przyjaciela, jednak powstrzymała go dłoń Laxusa.
- Zostaw go. Musi to przetrawić by zdobyć siłę i uratować ukochaną - przytomna już Shizuko wsłuchiwała się w słowa.
- Nie znałam Cię z tej strony Laxus - powiedziała podnosząc się z ziemi.
- Ooo obudziłaś się, śpiąca królewno. Kto Cię tak potraktował? - spytał całkiem poważnie. 
- Jedna ze sług Zerefa, ona jest naprawdę silna - dziewczyna natychmiast z powagą wspominała poprzednią walkę.
- Muszę uratować Lucy! - krzyknął w końcu różowo-włosy.
- Teraz to niemożliwe! Musisz wrócić do gildii , sam jej nie uratujesz - skarciła go Shizuko.
- Ja przepraszam... ale Loki-san mówiłeś że nie możecie zlokalizować Lucy-san a co jeśli jest ona w innym świecie? - odezwała się Wendy która do tej pory jedynie przysłuchiwała się.
- To całkiem możliwe. Tak czy inaczej znajdziemy ją! A ty masz trenować i ją uratować - wskazał na Natsu.
- Oczywiście! - krzyknął pełen energii.
- Idę z wami! Muszę pokonać tą sukę! - przyłączyła się Shizuko.
- Eh chyba nie mam wyjścia ktoś musi Cię pilnować , pewnie będzie jeszcze więcej chętnych osób więc lepiej jak najszybciej wracać do gildii -
- Nie jesteś moją nianią - powiedziała , oburzona słowami Dreyar'a.
- I tak idę już postanowiłem. Oj Natsu na pewno wszytko dobrze? - spytał zaniepokojony widząc jak chłopak się chwieje.
- Tak po prostu za dużo dziś zużyłem nocy wracajcie już do gildii dogonię was później -
- Jak chcesz. Wendy , Shizuko -
- Byś poczekał Minori się jeszcze nie obudziła , zresztą naprawdę chcesz go zostawić samego w takim stanie? - spytała wskazując na oddalającego się Natsu.
- Chwila samotności mu pomoże. - blondyn wziął nieprzytomną dziewczynę na ręce. Shizuko zaprowadziła całą trójkę do jej domu. Minori ułożyła w swoim łóżku , zabrała najpotrzebniejsze rzeczy i razem z Laxusem i Wendy udali się na stację. Cały czas nie mogła zapomnieć o przegranej walce i o tym, że otarła się o śmierć.
~~
Przegrał. Gdyby nie Lucy nie żył by... Uratowała go oddając się w ręce czarnego maga. To on powinien ratować swoją wróżkę a nie ona jego! Był załamany tym faktem... Od kiedy jest taki słaby by dać się pokonać tak prostymi atakami? Sam nie wiedział. Wrócił do "domu" w którym nikt na niego nie czekał. Rzeczy Lucy przepełnione były jej zapachem. Nigdy nie był taki słaby. Gdyby Lucy go takiego zobaczyła , przytuliła by go zapewniła że będzie dobrze i znów byłby sobą. Ale jej nie ma... i on zamiast trenować i jej szukać wrócił do domu.
- Lucy... - przypomniał sobie jej rany. Tym razem zamiast smutku na jego twarzy wymalował się gniew. On nie może być słaby.  Wszyscy na niego liczą , ona też. Każdy ma chwile słabości jednak z tym już koniec! Musi uratować ukochaną! Czując w sobie powrót mocy wstał , pełen energii.
- Napaliłem się!! - wykrzyczał jak to miał w zwyczaju. Spojrzał na niebo , gwiazdy które tak kocha Lucy. Musiała je oglądać był pewien, nie ważne gdzie jest gwiazdy są takie same. Zawsze mu to powtarzała. Mimo dziury w salonie jeszcze dziś postanowił spać w ich wspólnym domu. Zasnął jak zawsze w kilka sekund, chrapiąc wniebogłosy. Podczas snu zregenerował całą swoją magiczną moc. Pewnie znając jego możliwości byłby w stanie przespać cały kolejny dzień jednak ktoś mu w tym przeszkodził.
- Halooo jest tu ktoś? - usłyszał dziewczęcy głos.
- O co chodzi? - spytał zaspanym głosem schodząc w dół.
- Natsu Doragnel? - nieśmiałym głosem spytała, dziewczyna miała na sobie czarny długi płaszcz przez co chłopak nie mógł spojrzeć na jej twarz.
- Dragneel - poprawił ją.
- Mam coś dla Ciebie... mam mało czasu to od ... Lucy - jej imię wyszeptała. Różowo-włosy natychmiast wyrwał kopertę z rąk tajemniczej osoby i powąchał papier. To nie była pomyłka to na pewno od Lucy! Jego serce przyśpieszyło.
- Kim jesteś? - spytał poważny.
- Chcesz żebym jej coś przekazała? Szybko mówiłam nie mam dużo czasu, wystarczy Ci wiedzieć że nie jestem wrogiem i tyle -  chciał na spokojnie przeczytać list od ukochanej jednak ta dziewczyna tak go poganiała. - To mam coś dać?! - krzyczała wkurzona. Natsu ściągnął z szyi swój ukochany szalik i podał go tajemniczej osobie.
- Przekaż że ją kocham - tylko tyle. Zakapturzona postać kiwnęła tylko głową i schowała szal pod płaszczem.
- Żegnam - wybiegła z budynku , chłopak oczywiście potajemnie biegł za nią mając nadzieję, że doprowadzi go do ukochanej. Jednak kiedy tylko dziewczyna skręciła i przez chwilę spuścił ją z oczu ona... zniknęła. Nie mając innego wyjścia wrócił lekko załamany do domu, gdzie czekał już list. Kiedy go otwierał jego tętno ponownie przyśpieszyło.
"Hej Natsu! 
Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Jak Twoje rany? Bardzo za Tobą tęsknie i się martwię. Spokojnie o mnie nie musisz się martwić jestem cała i zdrowa. Dziś w nocy będą spadać gwiazdy! Wiem że piszę całkiem bez sensu , jednak nie wiem czy dostaniesz ten list. Chciałam Ci tylko powiedzieć że jestem cała, kocham Cię i zrobię wszytko by jak najszybciej do Ciebie wrócić.A do tej pory uśmiechaj się i nie smuć.
Twoja Lucy. "
- Głupia - szepnął. Jednak cieszył się , cholernie się cieszył że nic jej nie jest. Teraz ona nie musi się już niczego obawiać. Tylko niech wytrzyma, aż ją znajdzie później będzie już tylko lepiej. Uratuje ją. Tym razem nie da się ta łatwo pokonać. Ona jest dla niego najważniejsza. Wszystko zrobi by wróciła. Spakował w plecak potrzebne rzeczy i ruszył w stronę stacji. Nienawidził jeździć pociągiem , jednak teraz było mu wszytko jedno liczyła się każda minuta. Musi uratować ją jak najszybciej.
- Pociąg do Magnolii wyrusza za 2 minuty - usłyszał komunikat. Wszedł do pojazdu od razu zieleniejąc. Jednak musi dać radę. Musi!
~~
Wyczekiwała powrotu Lui. Leżała na śnieżnym , puszystym dywanie narzekając na wolny upływ czasu. W końcu usłyszała pukanie, pełna energii od razu otworzyła drzwi, jednak to nie w nich stała osoba na którą wyczekiwała.
- Lucy-sama - usłyszała dość znajomy głos, a dziewczyna stojąca przed nią lekko się uśmiechnęła.
- Mia - powiedziała z gniewem. Nienawidziła jej za to co zrobiła Natsu.
- Zeref-sama rozkazał mi pokazać Ci ten pokój - zaprowadziła ją do pomieszczenia które znajdowało się naprzeciw sypialni Lui. Była to wielka biblioteka. Blondynka na widok tych wszystkich książek , aż zaniemówiła z zachwytu. Następne godziny oczekiwania na czarno-włosą mijały szybciej. Lucy całkowicie pochłonięta w lektury , zapomniała o wszystkim i odprężyła się. Czytała a to romans , a to kryminał. Lubiła czytać była to jej pasja od dzieciństwa i każdy z jej znajomych o tym wiedział jak widać nawet Zeref.
- Lucy!! - usłyszała głos na który tak bardzo czekała.
- Lua w końcu jesteś! -
- Przystojny ten Twój chłoptaś. Masz kazał Ci to przekazać - podała jej szalik. Lucy ze zdziwieniem spoglądała na szal. Dobrze wiedziała ile znaczy on dla Natsu.
- Dziękuję - szepnęła i ubrała łuskowaty prezent.
- Kazał mi przekazać że Cię kocha. - uśmiechnęła się. Blondynka założyła na szyję prezent od ukochanego. - To nie koniec niespodzianek! Wczoraj wieczorem szukałam informacji na temat jego położenia i takich tam i mam go ! Znalazłam! Tylko nic nie mów braciszkowi bo by mnie zabił... - szeptała z wielką prędkością.
- Ale co znalazłaś? - czarno-włosa uśmiechnęła się chytrze i podała jej mały niebieski kolczyk.
- Nazywa się "Rubin czasu" czytała o nim kiedyś i udało mi się go odnaleźć. Uważany jest za zaginioną magię, potrafi pod czas snu wejść do snu innej osoby. Czyli prościej mówiąc możesz w snach spotykać się z kochasiem żeby nie znalazł innej - w oczach Lucy można było zauważyć łzy szczęścia.
- Lua... dziękuję - rzuciła się jej na szyję.
- Oj tam , nie ma sprawy. Idziesz ze mną zjeść obiad? - spytała czarno-włosa.
- Ja już jadłam, przepraszam - wytarła łzy w kącikach oczu i szybko założyła biżuterię na lewe ucho. Specjalnie przykryła kolczyk swoimi blond włosami. Była szczęśliwa.
- Nie masz za co! Dobra to ja idę coś zjeść ! Pa! -
- Pa! - blondynka wróciła do lektury, a raczej próbowała. Przez resztę dnia niestety szal nie pozwalał jej się skupić na książkach. Pachniał Natsu przez co Lucy ciągle myślała o ukochanym. Cały dzień spędziła w bibliotece, do pokoju wróciła wczesnym wieczorem jakoś 19-20 . Nie miała sił brać kąpieli. Trzymając w rękach rzecz ukochanego wyszła na balkon. Wpatrywała się w spadające gwiazdy. Ciekawe czy on też je ogląda. Lekko złapała się za kolczyk. Wiedziała że ukochany nie chodzi tak szybko spać dlatego wróciła do oglądania widoku.
- Natsu .. Nie martw się poczekam nawet lata, chociaż może już być za późno. Zostało mi tylko to..- mocniej złapała za szal. Po godzinie wpatrywania się w magiczny widok spadających gwiazd, przebrała się w piżamę i położyła do łóżka. Nie mogła doczekać się spotkania z chłopakiem.Ciężko było jej zasnąć przez emocje. Kręciła się na boki , do czasu gdy spadła z łóżka. W końcu po godzinnej męczarni udało jej się zasnąć.
Miałam całkowitą kontrolę nad snem. Chciałam znaleźć się na polanie. W tej samej chwili otoczenie się zmieniło na polankę. To było fantastyczne uczucie mieć władzę.
- Chcę do Natsu - wyszeptałam. Pojawiły się przede mną drzwi. Niepewnie otworzyłam je i weszłam do środka. Moim oczom ukazała się gildia. Wszyscy nasi przyjaciele skupieni byli na scenie. Oczywiście wzrokiem wyszukiwałam jego. Niestety to nie było takie łatwe... Nagle usłyszałam jego ryk.
- NAPALIŁEM SIĘ!! - to nie była pomyłka. Spojrzała w stronę sceny. Był tam. Cały i zdrowy ubrany w niebieski jasny garnitur. W jednej z rąk trzymał mikrofon. Nie wytrzymałam i krzyknęłam...
- Natsu!! - uśmiechałam się, a łzy szczęścia wypływały z moich brązowych oczu. 
- Lucy... Lucy!! - z początku całkiem zdziwiony , teraz uśmiechał się i biegł w moja stronę. Widocznie odzyskał świadomość. Złapał mnie w pasie i przytulił najmocniej jak tylko mógł. - Czy ty też masz świadomość jak ja? - spytał dalej nie puszczając mnie. Zresztą i tak nie chciałam nigdzie mu uciekać.
- Tak. To wszytko dzięki temu kolczykowi - wskazałam palcem biżuterię.- Mogę się z Tobą spotkać. - wtuliłam się w jego ciepły tors. Niespodziewanie sceneria wokół nas się zmieniła. Byliśmy nad rzeką a nad nami spadały gwiazdy. 
- Jakie fajne! Mogę wszytko kontrolować! - cieszył się jak małe dziecko. Podszedł do mnie i pocałował mnie. Brakowało mi tego narwańca.
- Natsu... Zeref jutro zacznie atakować - spuściłam głowę. Nie chcę aby stała mu się krzywda.
- Spokojnie , dam radę wygram i wrócę po Ciebie. Tylko gdzie ty jesteś? Jak się czujesz? Zrobił Ci coś? - zaczął zadawać pytanie za pytaniem. Ciut mnie rozbawiła jego troskliwość. 
- Nic mi nie jest. Nie wiem gdzie jestem... -
- A - już chciał zadać kolejne pytania, jednak nie pozwoliłam mu na to. 
- Daj mi skończy, czuję się dobrze, nie nie jestem uwięziona mam własny pokój i tak jakby sprzymierzeńca -  uśmiechnęłam się słodko.
- Sprzymierzeńca? - zdziwiony wpatrywał się we mnie. 
- Tak , zacznę od początku... - kiedy już wszytko mu wyjaśniłam, spoglądał na mnie z lekkim szokiem. Jednak nic nie powiedział. Położyliśmy się na trawie , przez cały czas obejmował mnie przez co czułam się spokojna. Cały czas oczekiwałam ,że coś powie on zamiast odpowiedzieć złożył na moich ustach słodki pocałunek.
- Dobrze że jest tam ta siostra Zerefa. Jednak spokojnie niedługo Cię uwolnię. Ej skoro jesteśmy w moim śnie to tylko ja tu kontroluję wszytko? - 
- No tak - przytuliłam się mocniej do niego. Chłopak pomyślał o płynie do baniek i nie długo puszczaliśmy razem bańki. Nagle wpadłam na pomysł, zbliżyłam się do ukochanego i dotknęłam jego ramienia.
- Berek - szepnęłam po czym zaczęłam uciekać.
- Osz ty... - zaczęłam mu uciekać. Był ode mnie szybszy jednak to ja byłam tą zwinniejszą. Oczywiście w końcu musiałam się potknąć o własne nieszczęsne nogi i w taki sposób zostałam złapana. 
- Wygrałem - usłyszałam jego tryumfalny głos.
- Nie byłabym tego taka pewna - ukradkiem usiadłam mu na biodrach o zaczęłam go łaskotać. 
- Lucy przestań...! Błagam! - krzyczał z łzami w oczach. Zbliżyłam się do jego ust i złożyłam na nich pocałunek. On oczywiście wykorzystał tą chwilę i teraz to ja leżałam pod nim.
- Natsu błagam ... tylko nie to... - szeptałam widząc zadziorny uśmiech chłopaka.
- Łaskotki! - krzyknął pełen energii a ja czułam łaskotanie na ciele.
- Haha przestań proszę -
- Powiedz że mnie kochasz i mnie pocałuj - 
- To szantaż! - krzyknęłam oburzona. 
- No i co? Kto mi zabroni? To mój sen - westchnęłam lekko załamana i zmęczona.
- Kocham Cię - podniosłam się i nasze wargi ponownie się złączyły. kiedy je rozłączyliśmy, wtuliłam się w jego ciepły tors.
- Gihi - usłyszałam jego śmiech przez co się lekko zaniepokoiłam. Nie długo dowiedziałam się o co mu chodziło... - Mój mały króliczek - moja piżamka zmieniła się w dość wyzywający strój króliczka.
- Natsu!! - odskoczyłam speszona. Nagle poczułam jak ktoś zaczął mnie szturchać w prawe ramię. 
- Lucy co się dzieje!? - krzyknął widząc jak moje ciało zaczyna znikać.
- Ktoś mnie budzi , poczekaj wrócę później...- po tych słowach zniknął mi z oczu. Obudziłam się w swoim pokoju , zegar ustawiony obok łóżka wskazywał godzinę 00:14. Spojrzałam na ciemną postać która mnie obudziła.
- Kim jesteś!?- krzyknęłam przerażona. 
- Spokojnie Lucy to ja Zeref. - mroczny mag spojrzał an nią dziwnym spojrzeniem... jakby jej pragnął.
- O co chodzi? - spytała całkiem poważna, zapalając nocną lampkę. 
- Pragnę Cię. A ty jako żona masz mi się oddać - usłyszałam... można powiedzieć rozkaz.
~~
Chłopak dalej przebywał w śnie czekając na ukochaną.
- Spóźnia się - marudził kręcąc się na boki. - Mam pomysł! -  w tej chwili pomyślał o swoim przyjacielu z którym zawsze staczał bójki.
- O piekarnik - różowo-włosy zauważył że przyjaciel nie ma świadomości.
- Cześć mrożonko - zapalił swoje pięści. W ten sposób mijał mu czas, tocząc kolejną długą bójkę z Grayem. Obudził się w swoim domu.
- Nie wróciłaś. - szepnął cicho.
- Co mówiłeś? - spytał zaspany przyjaciel który nie odstępował Natsu nawet na krok po jego powrocie.
- Nic , nic Happy. To co idziemy trenować? - pełen nowej energii ubrał się i poszedł do jego ulubionego miejsca, czyli lodówki. Która niestety okazała się pusta.
- Natsu trzeba zrobić zakupy - poinformował go przyjaciel jedząc swoja rybkę. (nikt nie wie ska ją wziął ,odwieczna tajemnica xD)
- To idziemy coś do gildii , pogadamy z mistrzem i idziemy trenować - powiedział pełen mocy i entuzjazmu. Wrócił do domu wieczorem przez co widział się jedynie z Happym.
- Natsu czemu masz taki dobry humor? Przecież porwali Lucy... - odezwał się zdziwiony kotek.
- Wiem, ale ona prosiła mnie żebym był sobą -
Jezu... Udało mi się! W tak krótkim czasie napisałam tak długi rozdział! *.* Powinno być chyba 10 kartek jeśli jest mniej wielkie PRZEPRASZAM starałam się ;/ Mam nadzieję że wam się spodoba :3

4 komentarze:

  1. Za co przepraszasz? Nawet jeśli rozdział nie zawiera tych 10 stron ( wg mnie na 100% zawiera ), to wszystko zostaje zrekompensowane tą akcją z Zerefem. No kurczę, tak mnie to teraz nęci, że będę normalnie siedzieć jak na szpilkach w oczekiwaniu na następny rozdział :D
    Podobało mi się też, że Natsu oddał swój szalik, a i jeszcze ta końcówka snu :D Boska :)
    Jak jusz pisałam, czekam (nie)cierpliwie na nexta.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa... T.T
    *150 lat później*
    aaa-a-a... Już mi się nie chce.

    Czekaj, czekaj... TY CHCESZ ABY ZEREF I LUCY TEN TEGES W ŁÓŻKU?! *te myśli* B-B-O JA N-NIE WIEM!
    "Pragnę Cię. A ty jako żona masz mi się oddać" - nie dziw się... a teraz bardziej ogółem...
    Natsu oddaje szalik! Pocałunki! Tajemnicza rybka z dupy Happiego! Też chce tyle pisać, ale moja wena i gra mi nie pozwalają :c
    Pozdrawiam i wysyłam dupoliony (1.000.000.000.000.000.000) kontenerów wenożelków!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Pozdrawiam i ślę wenę!

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie...!!! Niech ten cholerny zeref odwali się od Lucynki! Ona jest tylko i wyłącznie dla tego wiecznie napalonego idioty (wiadomo o kogo chodzi xd)

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi