środa, 19 marca 2014

27. Przeciwności losu

Pamiętam te tortury które przechodziłam. Dzień w dzień ból , krew śmierć... Ale zacznijmy od początku. Pewna kobieta która mnie znalazła i wychowywała jak własną córkę niespodziewanie została zamordowana przez ciemną gildię. Miałam wtedy około sześciu lat. Czwórka magów po zabiciu kobiety zabrała mnie ze sobą do swojego mistrza. Przez dwa miesiące próbowano ze mnie zrobić jednego z nich. Nie wiem czemu im na tym zależało... Jednak pamiętam że nie lubiłam ciemnych rzeczy i barw. Mimo ich prób zostałam przy jasnych kolorach. Przez to zostałam odrzucona,, że nie nadaję się do nich i wrzucono mnie do celi. W podziemiach było dużo cel. Ludzie ledwo się w nich mieścili. Wrzucono mnie do pomieszczenia gdzie siedziała jedna dziewczyna. Miała około szesnastu lat . Płakałam i bałam się. Byłam pewna że zrobi mi krzywdę jednak ona po prostu mnie przytuliła... Szeptała mi do ucha "Będzie dobrze" ... Dopiero gdy się uspokoiłam a strażnicy odeszli zobaczyłam jej wypukły brzuszek i chłopca siedzącego w kącie. Dziewczyna miała długie złote włosy, i błękitne oczy. Natomiast on czarne włosy i również błękitne oczy.
- Kim jesteś ? - spytała mnie dalej przytulając.
- Hitomi... - wyszeptałam cicho. Spojrzałam na jej szczery uśmiech... Biło od niego takie ciepło...
- Ja jestem Mia a to jest Kouta - wskazała na chłopca. Okazało się że byli rodzeństwem. Zaprzyjaźniłam się z Koutą. Był tylko rok ode mnie straszy. Mimo wilgoci, i strachu udało mi się znaleźć przyjaciela. Było spokojnie przez miesiąc. Później zaczęto mnie bić i krzywdzić... Była to dla nich satysfakcja.  Raz w tygodniu zabierano mnie do mistrza... tam zamykano mnie w jakimś urządzeniu i moc. To bolało. Jakbym mnie cieli albo jeszcze gorzej. Gdy wracałam do celi Mia od razu mnie przytulała. Za to Kouta wyrywał się aby im dokopać. Pewnego dnia po wyciągnięciu ze mnie mocy oni znowu przyszli się pobawić.. Znowu była bym bita... Jednak ja już nie miałam sił. Wiedziałam że dłużej nie wytrzymam i umrę. Gdy już słyszałam zbliżające się do nich kroki zawołałam do siebie chłopca.
- Kouta dziękuję za wszystko mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy. Mia opiekuj się nim i sobą  - wyszeptałam i wtedy weszli magowie. Jeden z nich kopnął mnie w brzuch tak mocno, że poleciałam na skałę. Kouta i Mia płakali i krzyczeli.
- NIE RÓBCIE JEJ KRZYWDY!! - głos czarno-włosego odbijał mi się w głowie. Jednak oni nic sobie z tego nie zrobili. Gdy już mieli mnie po raz kolejny wychłostać niespodziewanie ona przyjęła na siebie ten atak. 
- MIA!!! - krzyknęłam gdy zobaczyłam jak zamiast mnie, bawią się nią. A co z jej ciążą?! Kouta spuścił głowę i płakał... Kiedy wreszcie strażnicy odeszli, podnosząc się z bólem podeszłam do dziewczyny.
- Hitomi... jak dobrze że nic ci nie jest... jak dobrze że wam nic nie jest - poprawiła się gdy poczuła jak za rękę łapie ją brat.
- Mia ... Dlaczego? A co z dzidziusiem ? - po moich policzkach leciały łzy.
- Ono i tak nie żyje... To oni zabili je dwa dni temu - mimo że mówiła to z uśmiechem w jej oczach zbierały się łzy...
- Opiekujcie się sobą nawzajem ...i nie pozwólcie by ktoś was rozdzielił... Kocham..was. - w tamtej chwili ona odeszła. Oboje płakaliśmy najgłośniej i najmocniej niż kiedy kolwiek. Od tamtego czasu trzymaliśmy się razem. Minął rok. Kouta od niedawna w tajemnicy zaczął uczyć się wykorzystywać magię. Otrzymał ją po śmierci siostry kiedy strażnicy ponownie chcieli mnie zabrać właśnie wtedy poczuł jak zaczyna kontrolować wodę... Na szczęście nikt tego nie zauważył. Jednak moc chłopaka teraz jest silniejsza. Wiele razy już mi mówił że jest gotowy ich wszystkich zabić jednak czy śmierć jest tu potrzebna?
- Hitomi jestem gotowy! Dziś będziemy wolni - znowu mówił.
- Kouta nie jesteś jeszcze gotowy. Jeszcze ćwicz. - zawsze mu to powtarzałam. Mimo tego że co tydzień odsysano mi magię ja nie zauważyłam że ją posiadam. Wiele razy próbowałam odkryć ją... Jednak na marne.
- Zawsze tak powtarzasz... - powiedział i spojrzał na mnie. No tak wczoraj byłam bita i mam pełno krwi na sukience, oraz rany i siniki na ciele.
- Nie patrz na to. Już się przyzwyczaiłam - uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam. On zawsze zmieniał zdanie jeśli widział mój uśmiech.
- Hitomi obiecuję że kiedyś cię stąd wyciągnę zobaczysz - odwrócił się do mnie plecami i jak zawsze ćwiczył magię wody. Następne dni były dziwne. Strażnicy przychodzili jedynie by podać jak zawsze nam posiłek. Jednak nie uderzyli mnie więcej. Kiedy siniaki i rany zagoiły się przyszedł do nas sam mistrz. Kouta oczywiście chciał na niego ruszyć ze swoją magią. Jednak czułam  że jest jeszcze za słaby. Skarciłam go wzrokiem.
- No i jak tam nasza panienka się czuje? - złapał mnie za policzki.
- Dobrze - powiedziałam z grymasem. Puścił mnie i złapałam się za bolące policzki.
- Masz tu ubrania i za chwilę straż przyprowadzi cię do gabinetu - rzucił mi paczkę i wyszedł ze strażnikami. Oczywiście szybko otworzyłam paczkę. Była tam piękna jasno różowa sukienka. Do tego nowa bielizna, rajstopy i białe pantofelki.
- Okuta odwróć się i zamknij oczy - powiedziałam i ubrałam nowe rzeczy.- I jak wyglądam ? -
- Prze pięknie! Jak księżniczka! - uśmiechnął się. Rzadko widziałam na jego twarzy uśmiech. Dlatego byłam szczęśliwa nie z powodu drogiej sukni , ale z powodu jego uśmiechu.  Straż przyszła parę minut później, i zabrali mnie do gabinetu. W gabinecie siedział mistrz i jakiś grubas ubrany w futra.
- O Hitomi poznaj mojego drogiego przyjaciela Harry'ego. Od dziś będziesz należeć do niego. Proszę cię opiekuj się moim skarbem - podle się uśmiechali w moją stronę. Zaczęłam stawiać kroki w tył gdy poczułam jak gruby pan podchodzi do mnie i uderza mnie z całą siłą w policzek. Dobrze że byłam do tego przyzwyczajona więc nie bolało, aż tak bardzo. 
- Miałeś rację twarda jest. Daję 63,000,000 kryształów - mistrz uniósł brew. 
- Chcę 100,000,000 kryształów - Harry podrapał się po swej dość długiej brodzie. 
- Zgadzam się! - wyciągnął spod płaszcza dwa worki pieniędzy i podał mistrzowi. - Teraz maleńka chodź ze mną - uśmiechnął się podle.
- Ale ja chcę do Kouty! - wyrwałam się.
- Oj , oj nie dobre dziecko - podszedł do mnie mistrz i po krótkim czasie straciłam przytomność przez magię prądu głowy mrocznej gildii. Obudziłam się dopiero w jakimś ładnym pokoju. Był on duży. Kremowe ściany i drewniana podłoga. Łóżko w którym leżałam różowe z baldachimem. W prawym rogu wielka szafa , a po lewym toaletka z lustrem. Balkon po lewej ścianie i wielkie drzwi do pokoju po prawej, łóżko stało na samym środku. Wstałam i zobaczyłam że mam na sobie brzoskwiniową sukienkę i kokardę na włosach.
- Kouta - przypomniałam sobie o przyjacielu. W moich oczach zebrały się łzy... W tej chwili do pokoju weszła kobieta ubrana w strój pokojów. Jej wzrok był przerażający. 
- No nareszcie się obudziłaś ile można spać?! Chyba nie myślisz że Pan będzie cię utrzymywał za darmo! - krzyknęła oburzona. Od razu zerwałam się z łóżka. Przez tydzień byłam "pokojówką" jeśli można by to ująć robiłam wszystko co mi kazano. Sprzątałam , prałam i podawałam herbatę. Jednak potem wszystko się zmieniło. Co noc płakałam za Koutą. Jednak w małym pokoiku z łóżkiem. A mój pan zaczął coraz częściej mnie dotykać. Łapać w różnych miejscach. Bałam się go, w końcu byłam małym dzieckiem. Byłam u nich zaledwie pół roku gdy wreszcie sprzeciwiłam się Harry'emu. Nie pozwoliłam by więcej mnie dotykał i przez to zaczęto mnie bić. Wylądowałam w jednej z podziemnych cel. Byłam do nich przyzwyczajona jednak teraz ogarnął mnie strach. Tak bardzo brakowało mi Kouty. Codziennie pan przychodził do mnie i pytał się czy może jednak zmieniłam zdanie. Jednak odpowiedź była ta sama i byłam przez to bita. Czasami nawet kazał mi patrzeć na czyjąś śmierć. Widziałam ją wiele już razy, więc nie była mi obca. Jednak pewnego dnia poczułam jak wszystko się trzęsie. Każdy na piętrze biegał i krzyczał. W końcu zobaczyłam  jak przychodzi do mnie gruby właściciel. Otworzył celę. Złapał mnie za rękaw i kazał iść ze sobą. Oczywiście się nie zgodziłam. Stawiałam opór. Przez co on stracił wiele czasu. W tamtej chwili willa się zatrzęsła. I wkroczył on...

- Hitomi ... Hitomi - słyszałam głos Lucy. 
- Co gdzie ? - szeptałam zaspana.
- Zasnęłaś w bibliotece chodźmy do domu. - odłożyłam książkę. Niczego się nie dowiedziałam. Westchnęłam i poszłam za Lu. Jutro tam wrócę. I znowu poszukał informacji. Niepodziewanie poczułam ból w lewym oku. 
-  "Nie rób mu krzywdy!" - krzyknęłam w myślach.
- "Więc pośpiesz się! "- odkrzyknął mi głos dorosłej kobiety.
 -" To nie takie łatwe" - 
- " Wymyśl coś albo on pożałuje. A właściwie to tobie czemu ci na nim zależy? W końcu ty już i tak nie ..." - 
- "Skończ już!" - przerwałam jej.
- "No cóż jak chcesz... Masz miesiąc. " - usłyszałam czas. 
- "Postaram się" - ból wraz z głosem zniknęły. Mam miesiąc. Siostrzyczko Lu... Braciszku Natsu przepraszam za wszystko co się niedługo wydarzy... Spojrzałam na zachodzące niebo. Wiedziałam że nas obserwują...
 Dobra jakoś udało mi się mimo losu to skończyć! Moi drodzy to nie moja wina! ;-; To wszytsko przez tą pogodę że nie było prądu co równa się brak neta :( Raz był raz go nie było... Ale mam nadzieję że teraz jakoś pogoda nam się uspokoiła ;3 uff... A tak z innej beczki moi czytelnicy mam do was pytanie . Bo niedawno w moim życiu miałam dość niezwykłą przygodę. Wiele razy słyszałam że mam opisać to na jakimś blogu. I teraz pytanie czy wy czytelnicy byście chcieli coś takiego przeczytać... To nie będzie opoiadanie o anime i mandze. To będzie opowiadanie o niesamowitej miłości, bólu , przyjaźni ;) Ale nie wiem czy ktoś chciałby to czytać ;-; dlatego tu pojawia się pytanie do was myślicie żeby założyć takiego bloga ?  Czy lepiej o tym zapomnieć ? Każda odpowiedź się liczy! :D 
To by było na tyle wasza Asuna :D
Kuro ; EJ! 
No i wasz Kuro -,-
Kuro ; To że kazałaś mi być cały czas cicho nie oznacza, że mnie tu nie ma. 
No dobra już dobra to my się żegnamy i liczmy na wasze komentarze :>

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Nashi bardzo cie przepraszam ! Przez pomyłkę usunęłam komentarz choć chciałam ci na niego odpowiedzieć. .. cała wina telefonu. No cóż jeśli chodzi o opowiadanie to spokojnie nigdy nie będę musiała myśleć co napisać. .. bo to co tam opiszę wydarzyło się naprawdę. Również ciesze się że rozdział Ci się spodobał ^^ jeszcze raz ci przepraszam za pomyłkę ... i dziękuję za dobre słowa ;)

      Usuń
  2. Iiiii! Piękne! I smutne... Genialne! I chyba ( pff, chyba! na pewno) coś zaiskrzyło między Koutą i Hitomi... Kawaiii! Czekam na dalsze rozdziały!

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi