- Natsu! - blondynka pierwsza złapała za jego policzki. Delikatnie klepała w nie wołając imię ukochanego. Wszystkie trzy starały się jakoś pomóc chłopakowi. I wtedy Lucy zauważyła jak on zaczął się dusić! Po sekundzie blondynka zobaczyła jego otwarte oko.
- Natsu nie waż mi się teraz do cholery umierać! - dalej potrząsała jego ciałem.
~ Natsu ~
Nic nie czułem, i niczego nie widziałem. Próbowałem kilka razy otworzyć oczy jednak na marne. Nie miałem nawet siły by unieść jeden palec u ręki. Dziwne...jeszcze nie dawno byłem pełny energii. A teraz po prostu tu jestem. Tu? Czyli gdzie?
- Natsu, Natsu! - bardzo dobrze znałem ten głos. Czując przypływ energii powoli otworzyłem oczy.
- Igneel - szepnąłem widząc smoka. Na około mnie była ciemność i tylko jego postać mogłem w tej ciemności dostrzec. Podeszłem do niego i moim oczom ukazały się dwie drogi.
- To już twój czas. Natsu pokażę ci teraz dwie twoje przyszłości - na jednej ścieżce pojawiła się Lucy, a na drugiej niebieski ogień.
- Igneel o co tu chodzi? - spytałem pokazując na dwie ścieżki.
- Musisz teraz podjąć bardzo ważną dla ciebie decyzję. Możesz wybrać Lucy a wraz z nią gildię, lub moc wtedy wszystkie tajemnice zostaną przez ciebie odkryte i zostaniesz nie pokonanym magiem. Gdy jednak wybierzesz płomień już nigdy więcej nie spotkasz się z przyjaciółmi i z Lucy...- to byłą ciężka decyzja. Przede mną dwie przyszłości, gdybym wybrał Lucy to jak mógłbym ją ochronić? Ale jednak gdybym wybrał moc to...straciłbym ją na zawsze...
- Już wiem! - smok zdziwiony spojrzał na mnie.
- Więc? - zapytał zaciekawiony.
- Nie muszę wybierać! Sprawię sobie nową przyszłość, przyszłość z Lucy i mocą - przy ścieżkach pojawiła się trzecia. Miałem rację, na tej ścieżce stała Lucy i płomień. Już chciałem wbiec na tą ścieżkę gdy powstrzymała mnie łapa smoka.
- To nie będzie takie łatwe. Kiedy osiągniesz jedno stracisz drugie, i tak na odwrót. Jeszcze nikomu nie udało się spełnić obu tych przyszłości razem. Chociaż ja w ciebie wierzę i dlatego chcę abyś spróbował - dziękuję tato, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Wsparcie od bliskiej osoby.
- Dziękuję - szepnąłem.
- A teraz wracaj już do swojego świata bo twoja blondyneczka zrobi sobie krzywdę - uśmiechnął się lekko do mnie.
- Dobrze - chcę do ciebie wrócić Lucy. Poczułem w sobie nowa siłę. Powoli z wielkim bólem, podniosłem powieki. Moim oczom ukazałaś się ty. W twoich czekoladowych oczach błyszczały łzy, i cała się trzęsłaś. Chciałem podnieść się i móc cię przytulić, ogrzać. Jednak całą moja siła zniknęła. Moje oczy zaszły mgłą, a powieki coraz szybciej się opuszczały. Dla mnie to trwało wszystko z kilka godzin, jednak dla ciebie to były tylko ulotne sekundy. I wszystko zniknęło. Znowu byłem w tej ciemności, sam jak palec nawet Igneela przy mnie nie było. Moja siła zniknęła. Miałem uczucie jakbym toną w tej samotności. Już kiedyś ją widziałem to miejsce. Teraz to pamiętam, byłem tu gdy po śmierci Lisanny pogrążony w smutku chciałem się zabić. Jednak Happy mnie uratował. Czyli jestem teraz na skraju życia i śmierci? Chyba tak.
- Natsu znowu tu wróciłeś do cholery?! - usłyszałem głos smoka.
- Nie ...mam ...siły- wyszeptałem.
- Ej Natsu! Nie możesz się teraz poddać jak to zrobisz do cholery to koniec! - nic mi nie pomagało nawet słowa ojca.
- A co z tą twoją blondyną?! Chcesz ją zostawić do cholery?! - teraz przez myśl przeszła mi ona. Cała zapłakana...Albo ona z innym! Nie nie pozwolę do cholery aby ktoś inny dotykał mojej Lucy! Muszę wracać do niej! Muszę żyć bym mógł pokazać jej jak piękny może być jeszcze świat! I by już więcej nie płakała. Poczułem jak znów odzyskuję siłę. Powoli lecz skutecznie próbowałem wrócić do świata żywych. Do niej.
- Natsu..Natsu proszę - słyszałem jej cichy piękny głos. To mnie jeszcze bardziej motywowało.
- Nie martw się Lucy - wyszeptałem dalej próbując wrócić.
- Lu-chan ja pójdę tędy to pa! - pociągnęła mnie za rękaw i pobiegła w stronę swojej klasy. Ruszyłam wolnymi krokami na moją pierwszą lekcję. Na sam początek dnia miałam zacząć od magii zaginionej. Tak właściwie to wczorajszego dnia nikogo nie poznałam ze swojej klasy. Usiadłam cicho w tyle przy oknie. Do nikogo się nie odzywałam, nie miałam do tego nastroju. Rozpoczęcie roku jak zwykle odbyło się na sali. Jednak w tym roku nasz wychowawca nie mógł się pojawić w tym dniu i dopiero dziś go poznamy. Weszłam do klasy, z tego co słyszałam było nas piętnastu. Jednak to dla mnie nie miało znaczenia, skierowałam swoje kroki w stronę ostatniej ławki przy oknie. Gdy tylko na nią usiadłam spojrzałam w okno. Tak bardzo za nim tęskniłam, mimo że to tylko cztery dni. Niespodziewanie poczułam ból w głowie.
- Ej Lucy! - spojrzałam na jasno-włosą która siedziała na biurku dla nauczyciela, i jej przyjaciela.
- Shizuko-san? - szepnęłam lekko zdziwiona. Miała rację lekcja trwała już z jakieś pół godziny, a ja siedziałam tylko i patrzałam w okno. Myśląc o nim.
- Nie śpij mi tam śpiąca królewno. Pani pielęgniarka cię wzywa...natychmiast - gdy tylko to usłyszałam zabierając swoje rzeczy wybiegłam z klasy. Minori-san zawsze miała powód by kogoś zwalniać z lekcji. A jedyny powód dzięki któremu mnie zwolniła, musi być pewnie związany z nim. Gdy tylko wbiegłam do gabinetu zastałam tam już Hitmoi której łzy szkliły się w oczach. To nie mogła być prawda...
~Natsu ~
Dalej się nie poddaję. Gdybym to zrobił straciłbym nie tylko Lucy, ale i też Hitomi której od niedawna słyszę głosy. Tak bardzo chciałbym móc teraz je zobaczyć, przytulić. Zaopiekować się nimi by już żadne zło im nie zaszkodziło. Jednak im dłużej przebywałem w jednym miejscu tym więcej traciłem siły.
- Braciszku nie możesz zostawić mnie i siostrzyczki! - wiem że nie mogę was zostawić! Gdybym się poddał do Lucy i Hitomi podwalało by się zbyt dużo chłopaków! Już wiele razy widziałem jak wytrzeszczali swoje oczy gdy widzieli Lucy. Dlatego nie mogę ich zostawić!
Tak wiem to jest bez sensu i zapewne będzie dużo w tym błędów. No ale nie chciałam byście czekali jeszcze na ten rozdział. Więc tak postanowiłam od teraz oficjalnie rozdziały wychodzić będą dwa razy w tygodniu w środy i niedzielę. Tak więc proszę was o cierpliwość gdyż prowadzę cztery blogi i powoli brakuje mi już na nie czasu, postanowiłam zrobić tak, a nie inaczej. No cóż zapraszam na nowo założonego bloga z Miku-chan.
http://smocza-szkola-magii.blogspot.com/
Aaa! Zapomniałabym! Proszę was o ciepłe przywitanie mojego nowego towarzysza smoczka Kiro-kuna!
Kiro: Jakiego smoczka do cholery?! Jestem SMOKIEM
Hai, hai
Kiro: Czuję się pominięty, że wspomniałaś o mnie na samym końcu.
Ciesz się, że o tobie nie zapomniałam
Kiro: Jesteś bez serca!
No Kiro nie obrażaj się! Dobra ślemy wam uściski i cierpliwości do naszej dwójki!
Kiro: Najwięcej cierpliwości do ciebie!
I tu chyba muszę się zgodzić "-,- No ale tak czy inaczej dobrej nocy kochani! ;D
Kiro: Aye!
- Nie ...mam ...siły- wyszeptałem.
- Ej Natsu! Nie możesz się teraz poddać jak to zrobisz do cholery to koniec! - nic mi nie pomagało nawet słowa ojca.
- A co z tą twoją blondyną?! Chcesz ją zostawić do cholery?! - teraz przez myśl przeszła mi ona. Cała zapłakana...Albo ona z innym! Nie nie pozwolę do cholery aby ktoś inny dotykał mojej Lucy! Muszę wracać do niej! Muszę żyć bym mógł pokazać jej jak piękny może być jeszcze świat! I by już więcej nie płakała. Poczułem jak znów odzyskuję siłę. Powoli lecz skutecznie próbowałem wrócić do świata żywych. Do niej.
- Natsu..Natsu proszę - słyszałem jej cichy piękny głos. To mnie jeszcze bardziej motywowało.
- Nie martw się Lucy - wyszeptałem dalej próbując wrócić.
~ Lucy ~
Minęły cztery dni od całej walki. Rozpoczął już się rok szkolny. Razem z Hitomi szłyśmy na pierwsze zajęcia. Codziennie odwiedzałam Natsu mając nadzieję, że może już się obudził.- Lu-chan ja pójdę tędy to pa! - pociągnęła mnie za rękaw i pobiegła w stronę swojej klasy. Ruszyłam wolnymi krokami na moją pierwszą lekcję. Na sam początek dnia miałam zacząć od magii zaginionej. Tak właściwie to wczorajszego dnia nikogo nie poznałam ze swojej klasy. Usiadłam cicho w tyle przy oknie. Do nikogo się nie odzywałam, nie miałam do tego nastroju. Rozpoczęcie roku jak zwykle odbyło się na sali. Jednak w tym roku nasz wychowawca nie mógł się pojawić w tym dniu i dopiero dziś go poznamy. Weszłam do klasy, z tego co słyszałam było nas piętnastu. Jednak to dla mnie nie miało znaczenia, skierowałam swoje kroki w stronę ostatniej ławki przy oknie. Gdy tylko na nią usiadłam spojrzałam w okno. Tak bardzo za nim tęskniłam, mimo że to tylko cztery dni. Niespodziewanie poczułam ból w głowie.
- Ej Lucy! - spojrzałam na jasno-włosą która siedziała na biurku dla nauczyciela, i jej przyjaciela.
- Shizuko-san? - szepnęłam lekko zdziwiona. Miała rację lekcja trwała już z jakieś pół godziny, a ja siedziałam tylko i patrzałam w okno. Myśląc o nim.
- Nie śpij mi tam śpiąca królewno. Pani pielęgniarka cię wzywa...natychmiast - gdy tylko to usłyszałam zabierając swoje rzeczy wybiegłam z klasy. Minori-san zawsze miała powód by kogoś zwalniać z lekcji. A jedyny powód dzięki któremu mnie zwolniła, musi być pewnie związany z nim. Gdy tylko wbiegłam do gabinetu zastałam tam już Hitmoi której łzy szkliły się w oczach. To nie mogła być prawda...
~Natsu ~
Dalej się nie poddaję. Gdybym to zrobił straciłbym nie tylko Lucy, ale i też Hitomi której od niedawna słyszę głosy. Tak bardzo chciałbym móc teraz je zobaczyć, przytulić. Zaopiekować się nimi by już żadne zło im nie zaszkodziło. Jednak im dłużej przebywałem w jednym miejscu tym więcej traciłem siły.
- Braciszku nie możesz zostawić mnie i siostrzyczki! - wiem że nie mogę was zostawić! Gdybym się poddał do Lucy i Hitomi podwalało by się zbyt dużo chłopaków! Już wiele razy widziałem jak wytrzeszczali swoje oczy gdy widzieli Lucy. Dlatego nie mogę ich zostawić!
Tak wiem to jest bez sensu i zapewne będzie dużo w tym błędów. No ale nie chciałam byście czekali jeszcze na ten rozdział. Więc tak postanowiłam od teraz oficjalnie rozdziały wychodzić będą dwa razy w tygodniu w środy i niedzielę. Tak więc proszę was o cierpliwość gdyż prowadzę cztery blogi i powoli brakuje mi już na nie czasu, postanowiłam zrobić tak, a nie inaczej. No cóż zapraszam na nowo założonego bloga z Miku-chan.
http://smocza-szkola-magii.blogspot.com/
Aaa! Zapomniałabym! Proszę was o ciepłe przywitanie mojego nowego towarzysza smoczka Kiro-kuna!
Kiro: Jakiego smoczka do cholery?! Jestem SMOKIEM
Hai, hai
Kiro: Czuję się pominięty, że wspomniałaś o mnie na samym końcu.
Ciesz się, że o tobie nie zapomniałam
Kiro: Jesteś bez serca!
No Kiro nie obrażaj się! Dobra ślemy wam uściski i cierpliwości do naszej dwójki!
Kiro: Najwięcej cierpliwości do ciebie!
I tu chyba muszę się zgodzić "-,- No ale tak czy inaczej dobrej nocy kochani! ;D
Kiro: Aye!
Jezu jezu jezu już nie mogę, super piszesz kocham cię! Co się dalej stanie! Muszę się dowiedzieć, dawaj kolejny rozdział! Może to dziwne ale podoba mi się to jak męczysz Natsu masz u mnie sporego plusa. Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuń