- Jestem .. - nagle zaczęła patrzeć na boki, próbując nie patrzeć parze w oczy. Niespodziewanie kichnęła.
- Natsu może pójdziemy do mnie i na spokojnie porozmawiamy? - zapytała kładąc mu dłoń na ramię.
- No dobrze, ale niech ona powie mi jak się nazywa - pokazał wzrokiem na czerwono-włosą.
- Jaka ona?! Hitomi jestem, też mam imię! - rozzłoszczona krzyknęła.
- Hitomi-chan tak? - dziewczyna kiwnęła głową.
- Ja jestem Lucy. A ten tam to Natsu - przeciwstawiła się.
- Idziecie? - spytał chłopak czekając na nie o parę metrów przed nimi.
- Tak - oznajmiła Lucy. Podała dłoń Hitomi. - Chodź - uśmiechnęła się do niej.
Nie
wiem co mnie opętało jednak w tej chwili chciałam zaufać tym dwojga.
Nieśmiało wyciągnęłam rękę w stronę blondynki. Gdy tylko nasze dłonie
się złączyły pobiegłyśmy śmiejąc się w stronę różowo-włosego. On
widząc nas uśmiechnął się. Miał taki szczery uśmiech. Ciekawa jestem jak
ja im powiem prawdę. A co ważniejsze czyżby Lucy była złotą tęczą?
Muszę się upewnić wiem że znów przesiedzę w bibliotece parę godzin.
- Lucy-san - odezwałam się gdy przechodziliśmy przez miasto.
- Lucy.. - usłyszałam głos chłopaka.
- Głodna jestem -
-
Głodny jestem - spojrzeliśmy na siebie. Blondyna wybuchnęła śmiechem.Po
chwili nawet ja cicho pod nosem po raz pierwszy od wielu lat ..śmiałam
się.
- To jak masz? - ciągnął dalej Natsu. Dziewczyna tylko
kiwnęła głową. Weszliśmy do jakiegoś budynku. Gdy przekroczyliśmy drzwi
domu rozejrzałam się. Może nie był wielki, jednak był przytulny.
Zwiedzałam cały dom, chodząc z jednego pomieszczenia do drugiego.
- Hitomi chodź tutaj - usłyszałam głos Lucy z sąsiedniego pokoju.Stół nakryty był cały jedzeniem. Zdziwiłam się ilością.
- Smacznego - odparła w moją i chłopaka stronę.
-
Smacznego - odpowiedzieliśmy chórem. Różowo-włosy pochłaniał wszystko w
tak krótkim czasie i w takich ilościach. Nie mogłam być gorsza.
Przelotnym wzrokiem widziałam jak dziewczyna widząc nas wybucha
śmiechem. Została ostatnia miseczka carry. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
-
To moje! - krzyknęliśmy wyciągając dłonie po miseczkę. Niespodziewanie
do pokoju wleciał NIEBIESKI KOT?! Porwał jedzenie i zjadł w powietrzu.
Byłam zbyt zdziwiona i zawiedziona by wydusić z siebie słowo.
- Happy to było moje! - odezwał się chłopak.
- Natsu nie uważasz że już wystarczająco zjadłeś? A co ważniejsze to kara że o mnie zapomniałeś! - złożył łapki na piersi.
-
Przepraszam - widziałam ja kłania się przed kotkiem. Lucy nie
wytrzymywała i leżała na podłodze śmiejąc się. Spojrzałam na pogodę za
oknem ściemniało się. Muszę wracać inaczej znowu będą mnie szukać ale
muszę mu powiedzieć.
- Lucy-san - odezwałam się. Różowo-włosy wstał słysząc mnie i patrzał jakby coś sobie przypomniał.
-
Masz mi powiedzieć kim jesteś! - krzyknął. Przestraszyłam się. Blondyna
chyba zauważyła bo podeszła do niego i uderzyła go w tył głowy.
- Więc kim jesteś? - spytał już spokojniej.
- Jestem Hitomi Dragneel. - spojrzała na nich. Oby dwoje patrzyli z niedowierzaniem na mnie, licząc kotka trzech.
- Dragneel. Więc to ty jesteś moją młodszą siostrą, Igneel to znaczy nasz tata mi o tobie mówił -
- Tata?! Nienawidzę go. Za to że mnie zostawił samą. -
- To nie prawda! - wydarł się na mnie i wstał.
-
To jak mi wytłumaczysz że byłam znaleziona przez mroczną gildię?! Nawet
nie wiesz co przeszłam! To nie ciebie sprzedali do jakieś bogatej
rodziny! To nie ty co dzień musiałeś słuchać wymagań tych bogaczy!
Później zostać ratowanym prze radę i wiedzieć śmierć znienawidzonych
ludzi jak i przyjaciół! To nie ty.. zostałeś ..w sierocińcu.. - emocje
wzięły u mnie górę. Z moich oczu wylewały się łzy. Szybko wstałam i
wzięłam swój płaszcz. Teraz biegłam przed siebie płacząc. Usiadłam
gdzieś pod mostem. Moje łzy kropla po kropelce wpadały do rzeki
wydobywając cichy dźwięk.
- Dlaczego to zawsze mnie spotyka? Kiedy tylko komuś zaufam kończy się zawsze łzami - cichutko szeptałam.
- Nie tylko ciebie. - usłyszałam głos osoby która stała na moście. Zeskoczyła i pojawiła się przede mną. Zauważyłam różowe-włosy. - Chodź już do mnie - rozszerzył swoje ramiona. Nic nie mówiąc wstałam i wbiegłam w silne i ciepłe ramiona brata. Płakałam jak mała dziewczynka. Nareszcie mam kogoś bliskiego, kogoś kogo naprawdę obchodzę i mogę płakać na jego ramieniu jak teraz. On przytulił mnie. Czułam że u góry przyglądała nam się Lucy z Happym.
- Chodź wracamy do domu - gdy przestałam płakać podał mi rękę.
- Ale będą mnie szukać. - nie mogę iść z nimi.
- Lucy co muszę zrobić by została? - spytał blondynkę która miała już łzy wzruszenia w oczach.
- Musisz ich poinformować że ją zabierasz - mój brat uśmiechnął się.
- Więc Hitomi prowadź. - kiwnęłam głową. Wyszliśmy z pod mostu. Chłopak cały czas trzymał moją rękę. Wolną dłonią złapałam delikatną rękę Lucy. Happy latał nad nami. Szliśmy tak trzymając się jak rodzina do sierocińca. Widząc mnie za oknem opiekunka zerwała się i wyszła na zewnątrz.
- O której to się wraca? I kim państwo są? - zadawała pytania. Już chciałam się odezwać jednak skarciła mnie spojrzeniem.
- Jestem Natsu Dragneel - dumnie zacisnął moją rękę dodając mi otuchy.
- A pani pewnie małżonka tak? -
- Nie. Jestem Lucy Heartfilia. - uśmiechnęłam się. Po raz pierwszy ta pani nie mogła mi nic zrobic bo byłam z kimś to mnie obroni i weźmie pod opiekę.
- Więc chce pan pewnie wszystkie prawa do swojej siostry tak? - kiwnął głową. - Więc zapraszam. - weszliśmy do domu. Ja pobiegłam na górę zabrać najważniejsze rzeczy a oni ruszyli w stronę gabinetu.
Szli dość długim korytarzem. Na końcu skręcili w prawo. Pani usiadła na kręconym fotelu a para na krzesłach. Oddzielało ich tylko biuro.
- Tutaj są dokumenty. Proszę podpisać tu i tu - wskazała na miejsca. - Po podpisaniu odzyskuje pan prawa i opiekę ,jednak gdyby coś się panu stało ona wraca do nas. - chłopak teraz zdał sobie sprawę.
- A nie można że jeśli coś mi się stanie to mała pójdzie do Lucy? - spytał. Kierowniczka domu dziecka poprawiła okulary. Dziewczyna spojrzała na niego zszokowana.
- Nastu co ty mówisz? - zapytała zdziwiona.
- Możemy porozmawiać? - bruneta kiwnęła i wyszli.
- O czym ty mówisz? - zaczęła blondynka.
- Lucy zrozum jeśli ja umrę a wiesz że może się tak wkrótce stać to nie chcę aby znów trafiła tu. Wolałbym abyś się nią ty zajęła - powiedział spuszczając głowę.
- Zobaczysz nie umrzesz. Polubiłam Hitomi i chętnie się nią zajmę - uśmiechnęła się do niego dodając mu wiary.
- Dobrze a teraz tam wracajmy. - weszli z powrotem do gabinetu.
- Więc jest taka możliwość? - różowo-włosy domagał się odpowiedzi.
- Jest taka możliwość jeśli przed tym zostaniecie małżeństwem lub podzielicie się prawami. -
- Czyli że będziemy dla niej jak mama i tata? - odezwała się blondynka.
- Tak będziecie mieli takie prawa jak rodzice. - chłopak spojrzał na Lucy. Wiedział że ona dobrze zajmie jego siostrą.
- Więc chciałbym podzielić się prawami - postanowił. Kobieta zabrała wcześniejsze papiery i na chwilę wróciła z innymi. Wskazała miejsca do podpisu.
- Oboje teraz macie prawa jedna zanim wszystko zakończymy proszę. - podała im jeszcze jedną kartę. - Oboje nie jesteście pełnoletni jednak należycie do Fairy Tail. Gildii do której mam wielkie zaufanie. Niech tą kartę do jutra podpisze mistrz Macarov. Wtedy uznam wam wszystkie papiery. - byli szczęśliwi.
- Więc tylko zwrócimy pani tą jutro kartkę i załatwione? - spytał różowo-włosy.
- Ta, jednak muszę jeszcze załatwić sprawę z szkołą i innymi papierami - przeglądała papiery. - Jednak Hitomi zostaje jeszcze pod naszą opieką o czasu przyniesienia tego dokumentu. - dokończyła co nie zadowalało magów.
- To znaczy że zostaje tu na noc - stwierdziła Lucy. Bruneta kiwnęła twierdząco głową.
- Teraz możecie iść się pożegnać pokój 25B - wyszli. Nas korytarzu czekała już na nich zniecierpliwiona czerwono-włosa.
- I jak?! - dopytywała się.
- Wszystko dobrze. Już od jutra będziesz z nami - uśmiechnęli się.
- Dziękuję - wy jej oczach można ujrzeć słone łzy wzruszenia.
- Nie ma za co jesteś moją siostrzyczką - przytulił ją.
- Lucy a ty na co czekasz? To też twoja siostrzyczka teraz - uśmiechnął się. Blondynka podeszła do nich i wszyscy tulili się do czasu gdy usłyszeli dzwonek.
- Muszę już iść pa! - pomachała mi i poszła schodami do swojego pokoju.Oni wyszli z budynku.
- Lucy - zaczął.
- Tak? - spytała widząc go zmartwionego.
- Hitomi mogła by zamieszać z tobą ? - nieśmiało wymówił zdanie.
- Zgoda - przysunął się do niej i pocałował delikatnie ją w policzek.
- Dziękuję za wszystko - zatrzymał się i złapał za jej talię. Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Oboje teraz stali przytuleni i lekko zarumienieni. Nikt nie wiedział co się miało wkrótce wydarzyć...
I o to długaśny rozdział dedykowany świetnej malarce Kami-chan. Rozdział długi i trochę bez sensu zrozumiem jeśli znajdę pod nim negatywne komentarze '-,- Tak więc nawet mnie dopada coś takiego jak złamanie reki przez co rozdział tak długo pisany mam nadzieję że zrozumiecie Sayonara ;3
niby czemu negatywne ???.Dla mnie jest extra :D .No bo nie dość że Natsu odnalazł siostrę to jeszcze się nią za opiekuje i to razem z Lucy .Ino spróbuj mi uśmiercić Natsu albo Lucy lub Hitomi to zabiję własno ręcznie :D.No to weny bardzooooooo dużo :P<3 .Pozdrawiam !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńwłaśnie ! ? ŚWIETNY ROZDZIAŁ ! .. a ja skończyłam postać ^^ :3 gi-hi
OdpowiedzUsuńNic więcej nie napiszę bo to jest zajebiste weny czasu i chęci ! ZDROWIEJ !