wtorek, 13 sierpnia 2013

6. Nieoczekiwana Śmierć

Ile to już minęło? Była tutaj już chyba z miesiąc, od niedawna towarzyszył jej Salamander z Happym. Wyglądała już nieco lepiej, bo Natsu wręcz zmuszał ją do normalnego jedzenie. Ostatnio nawet jej tata poczuł się lepiej, więc odzyskiwała nadzieję, że naprawdę wszystko się ułoży. Było wcześnie rano a ona już z uśmiechem na twarzy siedziała w wannie. Ciepła woda ogrzewała lekko jej ciało i dawała ukojenie. Uwielbiała to. Mogłaby tak siedzieć godzinami. Westchnęła cicho nadal delikatnie się uśmiechając. Salamander, który również już nie spał siedział pod ścianą, która oddzielała jego pokój od łazienki blondynki i wsłuchiwał się w delikatne ruchy wody spowodowane poruszaniem się Lucy w wannie. Tak samo jak ona miał nadzieję, że jej ojciec przeżyje. Nie chciał nawet myśleć w jakim stanie byłaby Lucy gdyby czarne scenariusze się sprawdziły. Wydawało mu się, że stan jej ojca jest już lepszy niż był kiedy on tutaj przyjechał. Także Lucy wygląda i chyba czuje się lepiej. Co prawda na początku zmuszał ją do jedzenia, jednak teraz już nie miała z tym problemów, chyba ta nadzieja na zdrowie ojca dodała jej do tego wszystkiego chęci. Normalnie jadła, spała. Jej wychudzone policzki, sińce pod oczami - wszystko zniknęło, znów wyglądała tak jak powinna. Entuzjastycznie nastawiała się do przyszłości, no bo przecież skoro jej ojciec wyglądał coraz lepiej to znaczy, że jakimś cudem powraca do zdrowia. Może Bóg wysłuchał jej modlitw? Tak myślała. W końcu wyszła z wanny i wytarła delikatnie swoje ciało białym ręcznikiem po czym założyła swoje codzienne ubrania. Postanowiła wyręczyć dzisiaj panią Spetto i zrobić wszystkim śniadanie. W tym samym momencie kiedy ona wyszła z pokoju wyszedł także Salamander. Oczywiście nie był to przypadek. Natsu spędzał z nią i z jej ojcem sporo czasu, a przy niej chciał być cały czas. Jako jej przyjaciel czuł obowiązek wobec niej. Musiał być przy niej, wspierać ją. Posłał jej szeroki uśmiech, który zawsze poprawiał jej humor, a czasami nawet dzięki niemu Salamander uniknął nie jednego uderzenia ze strony blondynki.
-Ohayo Lucy! Spojrzał na nią ciągle szczerząc swoje kły, a ona tylko zaśmiała się cicho i razem z nim ruszyli do kuchni, gdzie siedziała pani Spetto. Miała się właśnie zabierać za robienie śniadania, jednak Lucy wzięła od niej nóż i uśmiechnęła się.
-Ja to zrobię Pani Spetto. Kobieta wcale się nie opierała. Nawet gdyby próbowała zaprzeczyć to i tak Lucy nie dałaby za wygraną i zrobiłaby po swojemu.
-Dobrze panienko. Spetto posłała jej serdeczny uśmiech i usiadła po drugiej stronie dużego stołu gdzie leżała filiżanka czarnej kawy, której od razu się napiła. Natsu tylko stał z boku i wpatrywał się na nią, albo raczej na to co przygotowywała bo był cholernie głodny (nikogo to nie dziwi ;_; xD) . Kiedy w końcu wszystko już było gotowe podłożyła mu kanapki pod nos zaraz po tym jak usiadł przy stole. Sama wzięła do rąk jeden talerz i ruszyła przed siebie do pokoju swojego ojca.
-Zaraz wrócę. Posłała im jeszcze promienny uśmiech i wyszła z dużego pomieszczenia. Weszła po schodach na górę i zapukała do drzwi. Nie czekała jednak na pozwolenie, tylko po prostu weszła ciągle się uśmiechając. Jednak kiedy spojrzała na swojego ojca talerz ze śniadaniem wyślizgnął się z jej rąk i uderzył o drewnianą podłogę. Kawałeczki porcelany rozleciały się po pokoju tak samo jak posiłek. Huk ten dosłyszał Salamander, który już był w drodze na górę, a kiedy miał wejść do pokoju usłyszał krzyk dziewczyny. Wbiegł do niego i ujrzał stojącą w bezruchu blondynkę niedaleko łóżka martwego ojca. Łzy same cisnęły się jej do oczu. Widziała go teraz... Był siny, jedna dłoń zwisała bezwładnie tuż koło łóżka. To nie był sen... Wokół wręcz dało się wyczuć tą śmierć...
-Nie, Nie! Blondynka od razu wpadła w histerię. Natsu złapał ją i mimo tego, że się wyrywała wyprowadził ją za drzwi. Nie mógł pozwolić by została tam dłużej, by widziała martwego ojca.
-Puść mnie! Puść! Krzyczała i płakała za wszelką cenę chcąc tam wejść jeszcze raz z nadzieją, że on tylko spał. Ale chyba nie mogła się oszukiwać. Dobrze wiedziała, że nie żył. W końcu bezsilna wtuliła się w tors różowowłosego. Pani Spetto w tym czasie wezwała już lekarza. Natsu przytulił do siebie blondynkę silnie. Szczerze mówiąc i jemu napłynęły łzy do oczu. Przypomniał mu się moment, kiedy został na dosłownie chwilkę sam na sam z ojcem Lucy.

-Zaraz wracam! Blondynka wyszła na chwilę z pokoju ojca zostawiając Natsu i Ojca samego. Staruszek spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie.
-Jesteście naprawdę ładną parą. Salamander poczuł jak pieką go policzki. Ułożył dłoń na tyle głowy i zaśmiał się nerwowo.
-My nie jesteśmy parą proszę pana, jesteśmy przyjaciółmi. Mimo wszystko Jude spojrzał na niego takim wzrokiem, że teraz Salamander był dosłownie cały buraczany.
-Opiekuj się moją córką, kiedy mnie zabraknie... (Bo inaczej zrobię Ci takie paranormal activity że się posikasz. Przepraszam musiałam xDD) Jude powiedział to poważnie i w tym samym momencie i Salamander spoważniał.
-Obiecuję... Powiedział cicho i posłał mężczyźnie delikatny uśmiech

Co prawda nie znał jakoś dobrze jej ojca, ale mimo wszystko miał do niego szacunek. Obiecał mu, że zaopiekuje się jego córką i obietnicy miał zamiar dotrzymać. Zawsze dotrzymywał obietnic... Polubił jej ojca i nie mógłby spokojnie żyć, gdyby tej obietnicy nie dotrzymywał. Teraz Lucy nie miała już nikogo... Żadnej rodziny, tylko przyjaciół. Natsu znał to uczucie i domyślał się jaki ból ma teraz w sobie blondynka. A przecież wszystko schodziło na dobrą drogę, najgorsze jest to, że Lucy już naprawdę myślała, że wszystko jest dobrze. I w tym najmniej oczekiwanym momencie spadło to na nią jak grom z jasnego nieba. Dziewczynę wręcz rozrywały te okropne uczucia. Strach przed tym co teraz będzie. Żal, smutek, ból po stracie ojca... W jednej chwili sypnęło się wszystko. 
-Panienko Lucy... Do blondynki podeszła również zapłakana Pani Spetto.
-Zapewniam Cię, że Twój ojciec był szczęśliwy... Dałaś mu tyle szczęścia przed śmiercią ile nie doświadczył przez całe życie... To tylko spotęgowało płacz dziewczyny. Natsu zaprowadził ją do pokoju, nawet nie patrzyła gdzie idzie więc musiał ją podtrzymywać bo ciągle się o coś potykała.
-Lucy, Lucy! Zawołał w końcu, jednak nie dało się jej z tego wybudzić. Weszła do pokoju i opadła twarzą na łóżko zanosząc się płaczem. Bała się. Czuła się teraz... Samotna, opuszczona... Po chwili poczuła jak Salamander kładzie się obok niej. 
-Będzie dobrze Lucy... Powiedział cicho, a blondynka znów wtuliła się w jego tors, który momentalnie stał się wilgotny przez jej słone łzy. Dopiero po jakiejś godzinie jej szloch ustał, a oddech stał się równomierny. Spojrzał na jej twarz. Po prostu zasnęła, zapewne przez wylewane łzy. Salamander westchnął ciężko i spojrzał na Happiego, który wleciał właśnie do pokoju przez okna nic nie wiedząc.
-Oni się luuuuuubią! Zawołał, jednak widząc srogą minę przyjaciela podleciał do niego bliżej i spojrzał na śpiącą blondynkę.
-Jude zmarł... Powiedział cicho a skrzydełka kotka zniknęły. Wcisnął się między niego a Lucy i przytulił się do jej piersi (jak zawsze ;_;) . Salamander wstał i wyszedł z pokoju. Zmarłego Juda zawieziono do niedaleko znajdującej się kostnicy. Pani Spetto siedziała w kuchni pijąc kolejną kawę i cicho płacząc.
-Biedna Lucy... Powiedziała cicho do siebie a wtedy Salamander usiadł naprzeciw niej. Dopiero teraz go zauważyła. Spojrzała na niego ze łzami w oczach, które wypłynęły po chwile na jej policzki, jednak szybko starła je dłonią.
-Musisz być przy niej... Powiedziała cicho a Natsu tylko kiwnął głową twierdząco.Czarne scenariusze sprawdziły się, mimo że nic na to nie wskazywało. I to chyba był dla blondynki największy cios. Dla wszystkich... Bo wszyscy myśleli, że naprawde będzie dobrze. Co najgorsze to blondynka znalazła go martwego, nie kto inny... Dragneel niewiele myśląc powrócił do pokoju blondwłosej. Nadal spała, zagryzł swoją dolną wargę i  usiadł przy jej łóżku na podłodze opierając się o nie. Nie miał pojęcia ile tak siedział w bez ruchu, ale w końcu słońce schowało się za drzewami a pierwsze gwiazdy świeciły już na czarnym niebie.
-Natsu... Szept dziewczyny wyrwał go z tego transu. Od razu się podniósł i spojrzał na nią zmartwiony. Lucy usiadła na łóżku i zacisnęła w pięściach koniec materiału swojej bluzki.
-Wracaj do gildi... Ja... Ja chyba tutaj zamieszkam... Lucy powiedziała to dosyć niepewnie. Głowę spuściła w dół. Ujrzała jak Salamander zaciska swoje pięści, a jej serce gwałtownie przyspieszyło. Różowowłosy usiadł obok niej i westchnął cicho.
-Nigdzie się nie wybieram... a ty... Przemyśl to jeszcze proszę... Powiedział cicho i patrząc tylko wymownie na niebieskiego exceeda wyszli z pokoju zostawiając ją samą. Znów opadła na łóżko a w jej oczach zebrały się łzy. Dlaczego taką podjęła decyzję? Sama nie wiedziała, ale czuła, że nie może stąd odejść. Czuła, że musi tu spędzić całe swoje życie...

http://fc03.deviantart.net/fs71/f/2012/110/b/b/fairy_tail_chapter_272___lucy_crying_by_natsu9555-d4wykgy.jpg 



Yhh, trochę krótki, nudny ale szczerze zaczyna mi brakować weny do obu blogów ;__; musicie mi wybaczyć ;___; 

4 komentarze:

  1. *chlip* *chlip*
    aaaaaaa!! ;(
    popłakałam się! odkupujesz mi tusz i chusteczki!
    Ty Ty Ty..
    Lucy no gdybym mogła to bym Cię wyściskała jak tylko mogę!
    Dziewczyno te emocje, uczucia.. wszystko napisanie świetnie! czułam się tak jakbym tam była i to wszystko widziała, aż mnie w sercu zakuło.
    Ehh.. dobrze, że Lucynka ma tam Natsu, bo byłoby z nią krucho..
    ej no i co z tą końcówką? ona chce tam zostać? mam nadzieję, że Natsu ją od tego odwiedzie xD

    No nic.. nie rozpisuję się aż tak bardzo (bo to jakoś nie w moim typie ^^)
    Czekam niecierpliwie na więcej.. i na tym i na tamtym blogu xD

    Weny!
    Ściskam i całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam, że wszystko się ułoży !!
    T.T popłakałam się...
    Dobrze że Natsu był przy niej, inaczej i ja bym się załamała !!
    >.<
    Ps. Happy, ty zboczeńcu !! xd

    Pozdrawiam i czekam cierpliwie :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach ..... Niedawno odkryłam twój blog i jedno słowo jakie mi się nasuwa to : WOW! ( chociaż nie jestem pewna czy to jest słowo xD ) I jeszcze ten rozdzialik. Aż zachciało mi się płakać Q.Q Czekam na więcej i ślę wenę :*

    ps. przepraszam, ale spamik musi być xD
    Zapraszam do mnie : http://jedynamagiatomilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaa... kolejny rozdział, który przeczytałam wcześniej i nie skomentowałam :C Wybacz.
    Jude nie lubie, nie lubiłam, i lubić chyba nie będę, ale opisałaś to tak, że i mi się chłopa żal zrobiło. A najbardziej to Lucyny, która teraz za nim tak rozpacza. Już wszyscy mieli nadzieję, że będzie dobrze... Już miało być dobrze, a tu takie coś. No wiecie?! xD
    Dobrze, że Natsu był tam i zachował się jak na przyjaciela przystało. Plus dla niego ^.^ Tylko aż się wkurzyłam czytając końcówkę, jak to zostać w domu na zawsze?! Mam nadzieję, że się jej to odmieni ;)
    A całościowo rozdział bardzo dobry! :*

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi