czwartek, 19 grudnia 2013

20. Jest dla mnie najważniejsza!

 Wróciliśmy do domu. Meble przywieziono nam od razu jednak było już strasznie późno. Zmęczony położyłem się obok Lucy na kanapie ,a Hitomi obok mnie. Rankiem po zjedzeniu śniadania zaczęło się meblowanie. Dziewczyny poszły do pokojów i zaczęła się dla mnie męczarnia. Nosiłem każdy mebel na wyznaczone miejsce przez blondynkę.
- Natsu trochę w lewo! - trzymałem właśnie komodę, która miała być ustawiona w salonie. Zrobiłem mały krok w lewo.
- Tak..dobrze? - spytałem zmęczonym głosem. To naprawdę było ciężkie, choć na takie nie wyglądało!
 - Tak idealnie! - spojrzałem na nią. Jednak warto było nosić te ciężkie meble dla jej uśmiechu.
- Braciszku pomóż! - usłyszałem jak woła mnie z sąsiedniego pokoju siostra.
- Lucy zaraz wrócę - powiedziałem i skierowałem się do dziewczynki. Weszłem do pokoju i zobaczyłem ja jak stała na komodzie próbując coś powiesić. 
- Hitomi uważaj! - zobaczyłem jak niebezpiecznie przechylała się komoda.
- Aaa! - szybko rzuciłem się całym ciałem na podłogę. Na szczęście Hitmoi spadła na mnie.
- Dziękuję - usłyszałem jak ze mnie schodziła.
- Nie ma za co, ale następnym razem uważaj - ostrzegłem ją.
- Dobrze ale pomożesz mi to zawiesić na suficie? - podała mi dość dużą kartkę przestawiającą gwiezdne niebo. Przydałby mi się teraz Happy. Westchnąłem.
- Hitomi podałabyś mi to krzesło? - wskazałem na kąt. On tylko kiwnęła głową i podała rzecz. Wstałem na nie i ostrożnie przykleiłem gwiezdny sufit.
- Gotowe - zeszłem z krzesła.
- Dziękuję Natsu - uśmiechnęła się w moją stronę.
- Nie ma za co - poczochrałem ją po głowie. - Poradzisz już sobie sama? - spytałem przyglądając się jak przyczepia jakieś plakaty na ścianie.
- Tak, a gdybym potrzebowała pomocy to poproszę ciebie lub siostrzyczkę Lu - w dobrym humorze wróciłem do salony gdzie na kanapie siedziała moja przyjaciółka czytająca jakiś magazyn o wnętrzu domu. Chyba nie zauważyła ,że weszłem do pokoju. To była moja szansa. Po cichutku skradłem się za kanapę. Szybkim ruchem wskoczyłem na kolana zdziwionej dziewczyny.
- Natsu! - krzyknęła przestraszona, jednak nie wiedziała co ją czeka. Wyciągnąłem ręce i zacząłem ją gilgotać. - Błagam Natsu przestań! - prosiła mnie śmiejąc się na całe pomieszczenie i mając łzy w kątach oczu.  Poczułem jak zawiesza nogi na moich biodrach i nie wiem  jakim cudem to ja teraz leżałem pod nią! - Pora na zemstę! - zaczęła mnie łaskotać. 
- Nie proszę przestań! - błagałem ją. Niespodziewanie przestała. Podniosłem głowę, i nagle nasze twarze były tak bardzo blisko siebie. Widziałem w jej pięknych czekoladowych oczach magię. Przeniosłem swój wzrok na jej usta. Nie wiem co mną wtedy kontrolowało ale tak bardzo chciałem poczuć ich smak. Powoli zbliżałem się coraz bardziej, zapominając o cały świecie. Zbliżałem się, cała ta jedna sekunda wydawała się długą godziną. Ale jednak opłacało się. Delikatnie poczułem jej truskawkowe usta na swoich. Nieśmiało ona również oddała ten pocałunek. Ta chwila była taka magiczna jakby wszystko i wszyscy zniknęło. Jednak my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Odsunąłem ja od siebie.
- Przepraszam - wyszeptałem. 
- Braciszku pomóż! - usłyszałem wołanie siostry i bardzo się cieszyłem, że uratowała mnie z tej nie zręcznej sytuacji. Najchętniej bym tam wrócił i dokończył co zacząłem bez żadnego przepraszam ,ale my jesteśmy przyjaciółmi. Przyjaciółmi na zawsze, a takie wybryki jak ten mogą zniszczyć tą więź. Jednak dzięki temu całemu zajściu wiem że to dla Lucy bije moje serce i ją kocham najmocniej na świecie. Ale gdy to się wyda on może mnie odrzucić i znienawidzić a tego bym nie przeżył...
Głupi Natsu! Głupi! Jak on po mógł mnie przeprosić za coś tak wspaniałego?! Jest dla mnie bardzo ważny! A po tym pocałunku mam pewność ,że jestem zakochana.. Dlatego tym bardziej zabolało mnie jego przepraszam. Po czułam na swoich dłoniach coś mokrego. Z moich oczu leciały łzy, a to wszystko przez tego idiotę!Spojrzałam na zegar. Zbliżała się dwunasta. Przetarłam łzy ręką, wzięłam torebkę i wyszłam. Idą do restauracji spotykałam na swojej drodze wiele szczęśliwych par, co jeszcze bardziej mnie przygnębiało. Chcąc uciec od wszystkich zakochanych ludzi biegłam do restauracji. Gdy dobiegłam, zdyszana weszłam do środka.
- Witam Lucy! Widzę ,że punktualna to dobrze! - zegar właśnie wybił dwunastą. Właścicielka natomiast rozpromieniona pociągnęła mnie na tył by pokazać szatnię. Przez około godzinę omawiałyśmy moje warunki i godziny pracy. Miałam przychodzić pięć dni do pracy na godzinę szesnastą do dwudziestej drugiej, weekend miałam zawsze wolny. Chciałam od razu zacząć pracę, jednak musiałam na początek przejść szkolenie. Przez około pięć godzin uczyłam się gdzie co jak wykonywać. Przynajmniej nie miałam czasu by zamartwiać się sprawą z Natsu. Gdy zegar wybił osiemnastą zdjęłam szkoleniowy fartuszek i pożegnałam się ze wszystkim. Słońce już zachodziło. A ja zamiast wrócić do domu szłam w przeciwną stronę. Zobaczyłam dość nie wysoki murek. Weszłam na niego i widziałam piękną piaszczystą plaże i czyste morze. Przy tym widoku całą sprawa z moim przyjacielem wróciła, a wraz z nią ból. Szybko i gęsto po moich policzkach spływały łzy.

Gdy razem z Hitomi umeblowaliśmy jej pokój była godzina może czternasta. Zeszliśmy razem głodni do salonu gdzie spodziewaliśmy się że Lucy siedzi z przygotowanym obiadem. Jednak nic takiego nie było. Co gorsze jej zapach w pokoju był dość słaby. Poszedłem w stronę korytarza. Cholera nie było jej torebki. A bez niej Lucy się nigdzie nie rusza. już miałem pewność ,że dziewczyna jakiś czas temu wyszła z domu. 
- Hitomi może zamówię ci pizzę ,a ja pójdę poszukać Lucy? - na całe szczęście się zgodziła. Po dziesięciu minutach jedzenie przyjechało. Zostawiłem siostrę samą w domu. Oczywiście zamknąłem drzwi na klucz. Biegałem po całym mieście szukając jej. Tej blond włosej piękności. Minąłem tą restaurację z wczoraj. Na jej widok zaburczało mi głośniej w brzuchu. Nie! Muszę znaleźć Lucy. Później się na jem ona jest ważniejsza. A co jeśli to, że wyszła bez słowa to moja wina? Może to przez tą cała sytuację?  Jeśli tak to muszę ją poprosić by o tym zapomniała, przecież nie chce niszczyć naszej przyjaźni. Niespodziewanie przede mną pojawił się jeden z tych magów z pociągu. 
- Czego chcesz?! - krzyknąłem.
- Chcemy Lucy Heartfili a ty masz nam ją dać Salamandrze -
- Nigdy! Nie pozwolę byście ją tknęli! - byłem zdenerwowany, a gdy chodziło o nią wszystkie moje hamulce puszczały.
- Przecież nie jest dla ciebie, aż taka ważna! Nie potrzebujesz jej do szczęścia, ale zawsze pragnąłeś spotkać się ze swym smoczym ojcem czyż nie? Jeśli oddasz nam dziewczynę my ci damy dostęp do bramy dzięki której znajdziesz swojego smoka! - zaproponował mi.
- NIGDY LUCY JEST DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZA! KOCHAM JĄ! - wykrzyczałem na całe miasto. Widziałem się już z ojcem, a ją mogę w każdej chwili stracić.
- Czyli wolisz walczyć - zapaliłem swoje pięści.
Nowy rozdzialik i rozkręcamy już akcję NaLu ;3 Z czego strasznie się cieszę i mam nadzieje, że rozdział przypadnie do gustu ;D

2 komentarze:

  1. Boże ryczę . To jest piękne nawet nie wiesz jak mi to poprawiło dzisiejszy chuj*** nastrój .. miałam dziś występ i moje serce wali jak młot thor'a ;-; Przepraszam ale ten kom będzie krótki bo jak już mówiłam źle się czuję lecz nie mogę nie skomentować bo sama wiem jak to jest gdy ktoś nie komentuje mi rozdziału :* Ale spokojnie wiedz ,że ja zawsze gdzieś siedzę tam w cieniu :3 I spokojnie ,spokojnie wszystko wyszło Ci idealnie kocham ten blog ! I nie mogę się doczekać .. no wiesz :3 MNIE ! gihi :* Dobra na mnie czas wszystko mnie boli ale to nie miejsce by się nad sobą użalać ! :D

    KOCHAM JAK PISZESZ !!! WENY , RADOŚCI , SZCZĘŚCIA I OCHOTY DO PISANIA !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń

Yuki Boshi